Porażka Miami Heat może dziwić. To w końcu najlepszy zespół poprzedniego sezonu. Zawodnicy z Florydy celują przecież w trzeci tytuł z rzędu. Koszykarze z Waszyngtonu mieli jednak „nieco” ułatwione zadanie, ponieważ w poniedziałkowym pojedynku nie grali Chris Bosh i LeBron James, czyli największe gwiazdy Heat. Dodatkowo sztab szkoleniowy drużyny z Miami oszczędza Dwyane'a Wade'a (18 minut na parkiecie), który będzie kluczową postacią w fazie play-off.
Kibice zdążyli już przyjąć teorię, jakoby drużyna Heat specjalnie przegrywała kolejne mecze, by nie spotkać się w play-offach z Brooklyn Nets, czyli ekipą, która w tym sezonie czterokrotnie pokonywała zespół trenera Spoelstry. Dzięki kolejnej wygranej, Wizards raczej nie zagrają w pierwszej rundzie przeciwko Miami (konferencja wschodnia – red.).
Marcin Gortat to ostatnio maszynka do double-double. Polski środkowy wszedł we właściwy rytm tuż po All Star Game, a jego dotychczasowa forma może wzbudzić zainteresowanie innych klubów, które w przyszłym roku będą mierzyć w mistrzowski tytuł. Gortat zanotował ostatnio 10 punktów (5/9 z gry) i 13 zbiórek.