Inicjatywę od pierwszych minut posiadali piłkarze prowadzeni przez Wojciecha Polakowskiego, ale to Gwardia stworzyła groźniejszą akcję. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Kozawa, który jednak uderzył bardzo mocno i niecelnie. Emocji nie brakowało pod obiema bramkai, kilka razy jeszcze w pierwszej połowie Sebastian Fabiański musiał wykazać się wysoką formą broniąc ataki Bałtyku.
Gwardia nastawiła się na grę z kontry i wydawało się, że to Bałtyk kontroluje przebieg boiskowych wydarzeń. Goście niestety już w pierwszej połowie musieli dokonać zmiany, na plac gry musiał wejść były gracz Gwardii, Uelder Barbosa. Parę minut później wprowadzony piłkarz zagroził bramce gospodarzy. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po zmianie stron więcej z gry mieli gospodarze. Po jednym z rzutów rożnych wykonywanych przez Łukasza Szymańskiego, futbolówka w zamieszaniu podbramkowym wypadła na 19 metr, gdzie bez wahania na strzał zdecydował się Artur Wojach, a piłka minimalnie minęła bramkę Kolby.
W drugiej połowie na placu gry pojawił się Damian Miętek, znany z patentów na rywali zza miedzy. Wprowadzony przez Tadeusza Żakietę zawodnik pokazał, że warto na niego stawiać. W 81 minucie po zabawie w polu karnym z obrońcami Bałtyku wpakował futbolówkę do siatki bezradnego golkipera Bałtyku.
Goście za wszelką cenę starali się doprowadzić do wyrównania, ale do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie. Niemal przez pełne dziewięćdziesiąt minut obie jedenastki walczyły o każdy centymetr boiska.