Dwa z nich spadły na torowisko pomiędzy stacjami Bonin i Manowo, a pozostałe runęły na odcinku Manowo-Rosnowo. Drzewa całkowicie zatarasowały torowisko i potrzebna była interwencja wolontariuszy Towarzystwa Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki, którzy usunęli przeszkody i udrożnili torowisko. Szybkie usunięcie wiatrołomów było szczególnie ważne, bo co prawda kolej nie prowadzi teraz rozkładowych kursów do Manowa, a jedynie na zamówienie, ale w tych dniach odbywały się prace związane z odbudową torowiska do Rosnowa oraz kursy pociągu roboczego z materiałami. Był to pierwszy przypadek w historii Towarzystwa Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki, kiedy jednocześnie tak wiele drzew runęło na tory kolejki. Jest to dowód na siłę wichury, która przetoczyła się nad regionem.