Koszykarze Kotwicy spisują się w tym sezonie poniżej oczekiwań. Ostatnie zwycięstwo drużyna prowadzona przez Tomasza Mrożka odnotowała 21 grudnia 2013 roku. Pokonała wówczas Polpharmę Starogard Gdański, czyli zespół, który w minionym sezonie okazał się lepszy od Akademików z Koszalina. Właśnie ta porażka sprawiła, że wielu sympatyków AZS straciło wiarę w zespół. Trener Okorn nie ukrywał oburzenia, ale podkreślał, że mecz z Kotwicą trzeba po prostu wygrać, a porażka nie wchodzi zupełnie w grę.
Kotwica mimo problemów nie zamierzała jednak odpuszczać. Czarodzieje z Wydm toczyli od samego początku wyrównany bój z teoretycznie silniejszym rywalem. Dobrze spisywał się nowy nabytek kołobrzeskiej drużyny Matthew Rosiński. Dopiero pod koniec pierwszej odsłony meczu AZS objął 5-punktową przewagę. Później jednak zaczęły się problemy. Nie chodzi jednak o problemy zespołów, ale mowa tu o problemach technicznych, które doprowadziły do kilkuminutowej przerwy w grze na początku drugiej kwarty. Po wznowieniu gry oba zespoły nadal raziły nieskutecznością, a ich gra przypominała bardziej chaos niż zrównoważoną koszykówkę.
Gdy po kolejnych punktach Odeda Branweina na tablicy wyników było 31:24 trener Mrożek wziął czas, aby przywołać swoich graczy do porządku. Nic dziwnego, ponieważ kilka chwil wcześniej Brandwein niemal w identyczny sposób trafił do kosza. Warto zwrócić uwagę także na to, iż pierwszy faul w meczu Kotwica popełniła dopiero... pod koniec drugiej kwarty. Świadczyć to może m.in. o braku agresywnej obrony w poczynaniach tego zespołu.
Sygnał do ataku kołobrzeskiemu zespołowi dał Grzegorz Arabas. Zawodnik ten trafił dwa razy z rzędu za trzy punkty. Za trzy trafił także Ciechociński, po czym na tablicy było już 44:41. W tym momencie jednak AZS wziął się ostro do roboty. Najpierw punkty Brandweina, następnie Robinsona i przewaga Akademików wzrosła znów do 10 punktów. AZS z minuty na minutę powiększał prowadzenie. Warto odnotować, że na 3 minuty przed zakończeniem spotkania na parkiecie pojawił się Paweł Czubak. Rodowity koszalinianin chwilę po wejściu na plac gry zanotował przechwyt, a chwilę później na parkiet wszedł Przemysław Wrona, który podobnie jak Czubak i Raczyński grają albo wcale albo niewiele. Wspomniany Czubak zapisał się także w protokole trafiając za trzy punkty. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 95:63.