W spektaklu o wojnie opowiadają trzy kobiety. To była ich wojna, niemedialna, bez polityki i dat, wojna niemęska.
O powodach inscenizacji tego właśnie tekstu, specjalnie dla ekoszalin.pl mówi reżyser.
Książka Swietłany Aleksijewicz poraża czytelnika swoim emocjonalnym ładunkiem oraz niezwykłym obrazem wojny z perspektywy kobiet w niej uczestniczących, na równi z mężczyznami. To było podstawowym bodźcem do napisania scenariusza.
Szalenie istotne jest dla mnie, że w dzisiejszych czasach, poprzez medialne przekazy oraz wydawnictwa staliśmy się obojętni na dramat wojny. Praktycznie każdego dnia stacje telewizyjne pokazują nam relacje z konfliktów wojennych na całym świecie. Zwykle jest to garść suchych faktów, okraszonych przerażającymi ujęciami. I nikt nie mówi o emocjach.
W mojej inscenizacji świadomie zrezygnowałem z efektownych ozdobników teatralnych, zostawiając widza z sześcioma aktorami i teatralna metaforą, po to, aby mógł zidentyfikować się z postaciami, a poprzez język opowieści zmusił się do, choćby najmniejszej, refleksji nad zasadnością wojny we współczesnym świecie.
Zaskakująca w pracy jest dla mnie gotowość aktorów do ryzykownej dla nich pracy, do oderwania się od swoich dotychczasowych wizerunków, do których zdążyli już przyzwyczaić koszalińską publiczność. A przede wszystkim tytaniczna praca i poświęcanie praktycznie każdego dnia wolnego na spotkanie ze mną i z tematem, który nawet po tylu latach od wojny, potrafi wpłynąć na nasze życie.
I jeszcze głos Marcina Borchardta, aktora i asystenta reżysera.
Jest to bardzo trudny projekt z wielu względów. Książka jest wstrząsająca i na samym początku rodziła we mnie obawy inscenizacje. Ale wydaje mi się że Paweł znalazł dość ciekawy język za pomocą którego przekazuje ten tekst. Temat dla aktora bardzo trudny. I w kwestii emocjonalnej i technicznej. Ale mimo że do lekkich nie należy, jestem zafascynowany pracą nad tym spektaklem. Ciesze się że ktoś mi zaufał i postawił przede mną trudne zadania. Bardzo się przykładam do pracy nad tym projektem i myślę że dużo się nauczyłem. Ale droga do premiery jeszcze długa. Mam nadzieję przełoży się to na efekt końcowy;)
Wojny nikt z nas oczywiście nie przeżył, wiem o niej tyle co z podręcznika do historii, i właśnie to mnie zaskoczyło w tej książce, że opowiada ona prawdziwe historie, które nigdy by mi do głowy nie przyszły. I sposób spojrzenia na pewne rzeczy. Z historii wiem co robili mężczyźni na wojnie. Tutaj po raz pierwszy ktoś mówi o kobietach. Nie są one tylko cyfrą w statystyce. A walczyło ich w Rosji ponad milion. Pokazuje to trochę historyczną niesprawiedliwość.
BTD, "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", grają: Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Beata Niedziela, Katarzyna Ulicka-Pyda, Marcin Borchardt, Artur Czerwiński, Piotr Krótki.
Premiera 16 marca, godzina 19:00