Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Magia igrzysk

Autor Patryk Pietrzala 6 Lutego 2014 godz. 10:38
Oficjalne rozpoczęcie igrzysk olimpijskich już dzisiaj. Długo wyczekiwane wydarzenie sportowe niesie ze sobą sporo kontrowersji zarówno tych czysto sportowych, jak i biznesowych.

Zdobycie medalu olimpijskiego to ogromne wyróżnienie, to w końcu coś, na co pracują wszyscy sportowcy na całym świecie. Efektywność ich pracy jest sprawdzana w jednym wyścigu, jednym zjeździe lub jednym skoku. Oprócz wspomnianego wcześniej medalu, w grę wchodzą oczywiście pieniądze, które w tym roku będą rekordowo duże.

 

Niektórzy sportowcy jadą tam po medale, dla innych najważniejsze są pieniądze. Jest jeszcze trzecia kategoria. Są tacy, dla których najistotniejszy jest sam udział w igrzyskach. Pamiętacie Michaela Edwardsa? Brytyjczyk był najgorszym skoczkiem w historii. Mimo to popularny „Orzeł” wciąż chciał konkurować z najlepszymi. Dla niego liczyła się sama rywalizacja. Podobnie było z bobsleistami z...Jamajki. Na olimpiadzie w Calgary ich bobslej przewrócił się do góry nogami, a niczym nie zrażeni Jamajczycy dobiegli do mety z uśmiechem na twarzy. Jaki to ma związek z polskimi sportowcami? Nasze media od kilku tygodni prześcigają się w prognozach dotyczących medali. Może jednak nie warto wywierać na nikim presji, może najważniejszy jest sam udział i reprezentowanie swojego kraju na tak wielkiej imprezie.

 

Olimpiada w Soczi będzie wyjątkowa dla Polaków. Jeszcze nigdy tylu sportowców nie miało okazji reprezentować naszego kraju na zimowych igrzyskach. 60 zawodników i 56 osób, dbających o nasze „medalowe nadzieje”. Co więcej, z tego co mówi Apoloniusz Tajner, do Soczi pojadą również tacy, którzy nie są znani węższej, ani tym bardziej szerszej publiczności. Powód? To będzie doskonała okazja i pretekst, by pojechała jeszcze większa grupa tzw. pomagierów. Razem z Justyną Kowalczyk pojedzie aż ośmioosobowa ekipa. Grzegorz Guzik, Rafał Lepel i Łukasz Słonina to biatholiniści, którzy do tej pory nic nie osiągnęli, jednak swoją obecnością w kadrze, powiększą liczbę miejsc dla osób towarzyszących. Co najważniejsze – wszystko finansuje PKOl, a jeszcze precyzyjniej – sponsorzy.

 

Na barkach naszych sportowców będzie spoczywała ogromna odpowiedzialność i nadzieje. Minister sportu, Andrzej Biernat wspominał ostatnio dziesięciu medalach. Sukcesem będzie przynajmniej połowa tej liczby. Jak do tej pory, rekordowym osiągnięciem biało-czerwonych było sześć „krążków”, z czego trzy wywalczyła... Justyna Kowalczyk (Vancouver). Optymistyczna wersja mówi o trzynastu szansach na medale.

 

8.02: Biegi narciarskie – 15 km bieg łączony kobiet Justyna Kowalczyk

11.02: Biathlon – 10 km na dochodzenie kobiet Krystyna Pałka

13.02: Biegi narciarskie – 10 km st. klasycznym kobiet Justyna Kowalczyk

15.02: Skoki narciarskie – konkurs na skoczni dużej Kamil Stoch

15.02: Łyżwiarstwo szybkie – 1500 m mężczyzn Zbigniew Bródka

17.02: Skoki narciarskie – konkurs drużynowy

22.02: Łyżwiarstwo szybkie – drużyna mężczyzn

22.02: Łyżwiarstwo szybkie – drużyna kobiet

 

23.02: Biegi narciarskie – 30 km st. dowolnym kobiet Justyna Kowalczyk
Największe nadzieje wiązane będą z kadrą skoczków prowadzonych przez Łukasza Kurczka. W nieco słabszej formie znajduje się Justyna Kowalczyk. Jak powszechnie wiadomo, największymi rywalkami 31-letniej sportsmenki będą Norweżki.

 

Co ciekawe, wszystkie biegaczki ze Skandynawii chorują na astmę, co upoważnia je do zażywania leków ze sterydami. Według profesora Szymona Krasickiego, byłego biegacza, miejsce Norweżek jest na... paraolimpiadzie. - Olimpiada to miejsce dla ludzi zdrowych, jeżeli ktoś ma problemy ze zdrowiem i musi się czymś wspomagać, to powinien startować na paraolimpiadzie – argumentuje. To nieco kontrowersyjna teoria, prawda? W końcu jedni z najbardziej znanych i najbardziej zasłużonych polskich sportowców również mieli problemy z astmą. Mowa o Otylii Jędrzejczak i Robercie Korzeniowskim.

 

Jedno jest pewne.Olimpiada wywołuje mnóstwo emocji, tych pozytywnych, jak i negatywnych. To walka o pieniądze i prestiż, a także o zachowanie posad i wysokich stanowisk. Nam pozostaje czekać i i liczyć na naszych reprezentantów, którzy zgodnie z zapowiedziami mają przywieźć do Polski rekordową liczbę medali.

 

Następny artykuł

Czytaj też

Polacy zadbają o atmosferę w Soczi

Patryk Pietrzala - 6 Lutego 2014 godz. 10:37
Doskonale znani z prowadzenia imprez sportowych Michał "Mikee" Sieczko i Dariusz "DJ Ucho" Ślęzak zadbają o atmosferę podczas czterech konkursów skoków narciarskich w Soczi. Polscy kibice siatkówki zapewne pamiętają DJ Ucho, który prowadzi każde spotkanie naszych reprezentantów. Nie zabrakło go także w Koszalinie, gdy mecz sparingowy rozgrywały siatkarki kadry Polski i Szwajcarii. Świetna interakcja z kibicami oraz z samymi sportowcami przyczyniła się do zaproszenia DJ Ucho i Mikee’a na olimpiadę do Soczi.   Obaj showmani będą dbać i atmosferę podczas czterech konkursów na skoczniach w Soczi – dwóch indywidualnych mężczyzn, jednym drużynowym i jednym kobiecym. Do wykorzystania mają ponad 5000 piosenek, z czego część jest w języku polskim.   Obaj podkreślają, że przygotowanie każdej imprezy trwa zwykle kilka miesięcy. Najwięcej czasu znajduje studiowanie muzyki danego kraju i poznawanie lokalnych uwarunkowań. Mikee to angielsko i francuskojęzyczny spiker i będziemy mogli zobaczyć go w akcji już w niedzielę.   Polscy prowadzący przylecieli do Soczi tydzień przed olimpiadą. Nie uczestniczą w próbach, ale dopinają wszystkie szczegóły na ostatni guzik. Obaj podkreślają zgodnie, że udział w igrzyskach to wielkie wyróżnienie i zarazem największe z wyzwań.  

Jadą po medale i pieniądze

Patryk Pietrzala / fot. sport.tvp.pl - 20 Stycznia 2014 godz. 15:30
XII Igrzyska Olimpijskie zbliżają się wielkimi krokami. Polscy sportowcy będą w niektórych dyscyplinach murowanymi faworytami. Do wygrania, oprócz medali, będzie także pokaźna suma pieniędzy. Olimpiada to nie tylko medale o honory, to również walka o pieniądze, które można liczyć w setkach tysięcy złotych. Na Igrzyskach w Vancouver biało-czerwoni zdobyli łącznie sześć medali. Będąc bardziej konkretnym, Polacy przywieźli jedno złoto, trzy srebra i dwa brązy. Wówczas te sukcesy kosztowały PKOl blisko dwa miliony złotych - wliczając w to premie dla zawodników, jak i sztabów szkoleniowych. Za złoty "krążek" przewidziano 250 tysięcy złotych, za drugie miejsce 150 tysięcy, a trzecie 100 tysięcy. Tym razem PKOl może wydać nieco mniej na premie, chociaż wszystko zależy od wyników polskich sportowców. Za złoty medal zdobyty w Rosji, nasz zawodnik dostanie "zaledwie" 120 tysięcy, za dalsze miejsca odpowiednio 80 i 50 tysięcy złotych. W sportach drużynowych - 90, 60 i 37,5 tysiąca złotych. Na tle pozostałych państw nie mamy się czego wstydzić, ponieważ jesteśmy dosyć wysoko w rankingu. Co więcej, ponad dwadzieścia państw nie uznaje premii za medale. Ważne jest również to, ze PKOl nie pobiera pieniędzy z budżetu państwa. Dla porównania, Rosjanie dostaną za pierwsze miejsce 370 tysięcy złotych (srebro 232 tys., a brąz 157 tys.). Amerykanie są znacznie bardziej oszczędniejsi, ponieważ ich mistrz olimpijski dostanie zaledwie 50 tysięcy złotych.