Ułamki sekund zadecydowały. AZS Koszalin uległ w Zgorzelcu miejscowemu PGE 102:97. Mecz, jak każdy inny, gdyby nie sytuacja, do jakiej doszło na 0,3 sekundy przed końcem meczu. Bo właśnie tyle czasu do końca spotkania zostało po celnym rzucie za trzy punkty LaceDariusa Dunna, po czym na tablicy wyników widniało 2-punktowe prowadzenie Akademików.
Po tym rzucie wielka radość opanowała szeregi wszystkich graczy AZS, w tym także rezerwowych. W geście radości niektórzy przekroczyli linie boczną boiska, a jeden z nich wbiegł na środek parkietu, aby wyciskać z radości kolegów z zespołu. Wówczas jednak rozpoczęła się prawdziwa burza. Trener gospodarzy rozpoczął walkę o ukaranie przewinieniem technicznym ławki przeciwników. Publiczność skandowała „techniczny, techniczny” wywołując tym samym presję na sędziach, którzy przed podjęciem decyzji dokonali jeszcze narady z komisarzem zawodów. Gasper Okorn błagał wręcz na kolanach, aby sędziowie nie podejmowali niekorzystnej dla jego drużyny decyzji. - Po tym meczu nauczyłem się nowego polskiego wyrazu, który w pełni obrazuje to, czego byliśmy świadkami... "wstyd" - stwierdził szkoleniowiec koszalińskiej drużyny.
Ostatecznie odgwizdany został faul techniczny dla AZS, po czym Turów wyrównał i doprowadził do dogrywki. Przewinienie za nadmierną radość Akademików bez dwóch zdań miało ogromny wpływ na przebieg całego spotkania. – Na nagraniu wyraźnie widać, że zawodnik AZS Koszalin wbiegł na parkiet, co jest niezgodne z przepisami. Jego zachowanie wywołało emocje u trenera drużyny gospodarzy. Można więc śmiało powiedzieć, że popularnym „dachem” ukarany został gracz, który złamał regulamin, a łamiąc go sprowokował do uczynienia tego samego trenera drużyny przeciwnej, który nie otrzymał za to kary. To absurd – twierdzi Michał Świrko, kibic koszykówki, który z zamiłowania dokonuje także prywatnych analiz pracy sędziów.
Kilkanaście minut po zakończeniu zawodów AZS postanowił zgłosić oficjalny protest na zaistniałą sytuację. Niestety jednak komisarz nie przyjął protestu zasłaniając się, iż został o tym poinformowany zbyt późno. Prezes Marcin Kozak interweniował w tej sprawie w rozmowie telefonicznej z szefem Polskiej Ligi Koszykówki. Otrzymał zapewnienie, że sprawa zostanie rozpatrzona przez odpowiednie organy, jeżeli klub zgłosi oficjalny protest na piśmie w piątek. – Ze swojej strony mogę jedynie zapewnić, że gracze otrzymają premię za wygrany mecz. W moich oczach ten mecz wygrali – podkreśla szef koszalińskiego klubu.
Warto dodać, że w odróżnieniu od innych lig, np. piłkarskiej, oceny za pracę sędziów w meczach Tauron Basket Ligi są tajne. Kluby mają jednak prawo zwrócić się z prośbą o wgląd do dokumentów po odpowiednim uargumentowaniu swojej prośby i pozytywnym ustosunkowaniu się do niej przez Zarząd PLK. Czwartkowa sytuacja rozpoczęła dyskusję na temat jawności ocen za pracę obsad sędziowskich w naszym kraju. Trudno przypuszczać, aby głos kibiców został wysłuchany w tej kwestii. Kluby mają jednak większe pole do popisy. To bowiem organizator meczu odpowiada za... wypłatę dla "sprawiedliwych", która musi zostać uiszczona przed rozpoczęciem zawodów.