Kuzioła nie podjął jeszcze 100% decyzji odnośnie zamknięcia lokalu. – Są takie zamysły, aczkolwiek nie wiem czy klub zostanie zamknięty z nowym rokiem czy z końcem stycznia. Nie mówię, że stanie się tak na pewno, ale poważnie się nad tym zastanawiam. – informuje właściciel Inferno Cafe. Kuzioła podkreślił, że rozmawiał na temat współpracy m.in. z Centrum Kultury 105. – W zamyśle było to fajne, ale teraz widzę, że z tej pomocy nic nie ma. Dodatkowo Centrum Kultury 105 zaczęło działać koncertowo w Domku Kata i tam robi koncerty. To jest po prostu zażynanie reszty klubów. Inaczej się tego nie da określić – dodaje.
W Koszalinie trudno „obłożyć” wszystkie lokale muzyczne. – Otwieranie kolejnych punktów nie sprzyja innym klubom. Zwłaszcza tym, które znajdują się w dużej odległości od centrum miasta. Zastanawiam się poważnie nad zamknięciem Inferno Cafe. W momencie, gdy nie ma koncertów, to naprawdę niewiele się tam dzieje. Jest tak też dzięki naszemu miastu, np. brakuję autobusu nocnego albo choć późnych kursów autobusów. – komentuje Kuzioła.
Co stanie się z klubem po jego ewentualnym zamknięciu? – Dzierżawię ten lokal, więc mógłbym się z kimś dogadać. Nie ukrywam, że zamknięcie niekoniecznie polegałoby na rezygnacji i pójściu stamtąd, bo tam po prostu zostało parę groszy zainwestowanych. Najchętniej znalazłbym kogoś, kto by to przejął ode mnie za drobne odstępne, za wykonane tam remonty i przygotowanie lokalu do działalności jaka jest teraz. – podkreśla „Berial”.
Warto dodać, że po zamknięciu Inferno Cafe, Kuzioła chcę zająć się muzyką. – Prawdą jest, że posiadam inny lokal w Koszalinie – Plastelinę. Wracać tam nie chcę, dlatego nie będę mieszał i przenosił się do centrum, tylko chce się zająć muzyką. Poświęcę się zespołowi „Betrayer” w większej mierze. Niestety obecnie formacji nie wiedzie się na tyle dobrze, żeby móc zatrudnić kogoś, kto zajmie się prowadzeniem Inferno Cafe – mówi właściciel lokalu.
Kilka miesięcy temu również z braku klientów swoje podwoje zamknął jeden z bardziej „odjechanych” koszalińskich klubów muzycznych – „BeWuA”. Lokal ten skupiał ludzi specyficznych i niecodziennych. Można było posłuchać w nim muzyki trudnej, ale nigdy byle jakiej. Niestety, klub „umarł”. Czy ten sam los spotka „Inferno Cafe”? Mamy nadzieję, że nie.