Nierówno grająca Gwardia, która na własnym stadionie jest niezwykle ciężka do ogrania, wywalczyła trzy punkty w efektowny sposób. Drawa Drawsko Pomorskie to niewygodny rywal, który wówczas znajdował się na samym szczycie tabeli. Koszalinianie zaliczyli efektowne zwycięstwo 4:0 i z optymizmem patrzyli na przyszłość. W końcu dystans do Bałtyku i czołówki ligi został zmniejszony.
Kolejnym przeciwnikiem trójkolorowych była Arka II Gdynia, rywal niezbyt wymagający, który na wyjazdach jest nieskuteczny pod każdym względem. Gwardia w tym spotkaniu nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych sytuacji, a osamotniony Magdziński biegał pomiędzy czterema obrońcami i nie był w stanie w pojedynkę wygrać meczu. Drugi zespół Arki od czasu do czasu atakował, a pierwsza bramka przyszła dopiero w ostatnich kilku minutach spotkania. Koszalinianie zareagowali bardzo szybko, starali się wyrównać i zaatakowali całym zespołem. Stąd też pojawiły się okazje na kontry, które bezlitośnie wykorzystali gdynianie.
Bałtyk, w przeciwieństwie do Gwardii, podchodził do spotkania w szesnastej kolejce z mniejszym optymizmem. Pięć meczów bez wygranej oznaczało, że coś się zacięło w dobrze poukładanej biało-niebieskiej maszynie. Ciężko było wnioskować, co jest przyczyną słabszej gry Bałtyku. Spotkanie z Energetykiem pokazało, że nie jest to skuteczność, bo w końcu beniaminek ligi zdobył dwie bramki.
Zmotywowani i pełni energii, piłkarze Bałtyku pojechali do Kartuz, gdzie grali z nieobliczalną Cartusią. Biało-niebiescy kontrolowali przebieg spotkania i w końcu potrafili zamienić swoją skuteczność na bramki. Chyła i Waleszczyk dali upragnione i niezwykle potrzebne trzy punkty drużynie trenera Polakowskiego.
W pozostałych spotkaniach, największą niespodziankę udało się sprawić Koralowi Dębnica, który pokonał Kaszubię Kościerzynę 2:1 na własnym stadionie. Blisko sensacji było również w Trójmieście, gdzie Lechia II Gdańsk pokonała Polonię Gdańsk 3:2.