Początek spotkania był niezbyt interesujący, obie drużyny badały się nawzajem i nie dochodziło do groźnych okazji bramkowych. Gwardia miała problemy w środku pola, gdzie można było natrafić na kilku zawodników Arki. Zagęszczanie środka pola było najwyraźniej jednym z elementów taktyki gdynian. Koszalinianie starali się więc grać z pominięciem drugiej linii. Z minuty na minutę gra Gwardii wyglądała coraz lepiej, jednak czasami Magdziński był zbyt osamotniony.
Przez ponad dwadzieścia minut żadna z drużyn nie oddała strzału na bramkę. Dopiero pod koniec pierwszej połowy, Arka przeprowadziła groźną kontrę, ale ostatecznie Fujikawa wyraźnie przestrzelił. Tym samym odpowiedział Daniel Wojciechowski. Zawodnik Gwardii był jednak nieco bliżej i po małym zamieszaniu po stałym fragmencie gry, chybił metr od bramki. Końcówka pierwszej części gry obfitowała w ciekawe sytuacje. Arka mogła wyjść na prowadzenie, ale ofiarna interwencja jednego z piłkarzy Gwardii uratowała gospodarzy od straty gola.
Po przerwie pierwszą sytuację mieli zawodnicy z Trojmiasta. Na szczęście dobrą interwencją popisał się Kalkowski. Kilka minut później, swoją szansę miał Patelczyk, jednak po raz kolejny na posterunku był bramkarz Gwardii. Pierwsza składana akcja koszalińskiej drużyny miała miejsce w siedemdziesiątej minucie. Nowo wprowadzony Uelder Barbosa przeprowadził rajd prawą stroną, piłkę dostał Miętek i niestety górą był golkiper gości. Wspomniany wcześniej Brazylijczyk znowu pokazał się z dobrej strony w 75. minucie. Po kolejnym efektownym rajdzie z piłką i przedryblowaniu trzech zawodników Arki, Barbosa trafił tylko w boczną siatkę.
Niewykorzystane sytuacje się niestety mszczą. Na pozór niegroźna akcja zakończyła się faulem tuż przed polem karnym Gwardii. Robert Sulewski ustawił piłkę na 18 metrze i posłał ją tuż pod samym murem. Koszalinianie starali się wyrównać wynik spotkania i w ten sposób narażali się kontry. Jedną z nich wykorzystał Michał Nalepa, który pokonał Kalkowskiego bez większych problemów.