Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Labović: Lubię grać pod obręczami

Autor Patryk Pietrzala 13 Listopada 2013 godz. 7:51
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z nowym zawodnikiem AZS Koszalin, Draganem Laboviciem.

Patryk Pietrzala: Jak to się stało, że trafił Pan do Koszalina?

 

Dragan Labović: To bardzo proste, chciałem po prostu grać. Pozostawałem bez klubu, a chciałem jak najszybciej wrócić na parkiet, w końcu koszykówka to moje życie. Miałem ostatnio spory rozbrat z graniem, nie mogłem trenować przez ponad sześć miesięcy. Jak na ten moment, Koszalin jest świetnym wyborem jak dla mnie.

 

Rozumiem, że po kontuzji nie ma już żadnego śladu?

 

- Tak, wszystko jest w porządku. Dzisiaj miałem robione badania i czekam aż doktor powie mi - „Jesteś gotowy do gry” (śmiech).

 

Były takie plotki, że wiele drużyn jest zainteresowanych pańską osobą. AZS przedstawił Panu najlepszą ofertę?

 

- Tak naprawdę teraz nic się dla mnie nie liczy, poza tym, że chcę grać w koszykówkę. Pragnąłem znaleźć miejsce, gdzie będę potrzebny. Chcę zasłużyć na dużą ilość minut na parkiecie. Właśnie dlatego wybór padł na AZS.

 

Będzie Pan jednym graczem z Serbii, czy to będzie jakiś większy problem?

 

- Oczywiście, że to nie jest problem. Podczas mojego pobytu w Rosji, gdzie występowałem przez dwa i pół roku, nie było żadnego koszykarza rodem z Serbii. Dla mnie to nie jest obca sytuacja. Nie ma sensu robić większego zamieszania i na pewno poradzę sobie z aklimatyzacją w nowym miejscu.

 

Wie Pan coś na temat aktualnej formy drużyny?

 

- Wiem tylko tyle, że AZS przegrał kilka spotkań i ostatnio wygrał pierwszy mecz w sezonie. Cóż, to dopiero początek rozgrywek, musimy zacząć od nowa. Bilans nie jest korzystny, ale mamy przed sobą jeszcze wiele okazji na to, by zapisać na swoim koncie zwycięstwa. Chcemy dostać się do play-off. Wiem, że ta drużyna jest w stanie tego dokonać. Słyszałem także, że po wybudowaniu nowej hali, ten zespół zdobył brązowy medal, to dopiero historia! (śmiech).

 

Słyszałem, że był Pan na testach w zespole euroligowym – Caja Laboral. Co poszło nie tak, dlaczego nie wywalczył Pan miejsca w składzie?

 

- To był taki okres próbny. Mogłem trenować z drużyną. Miałem też możliwość rozegrania kilku spotkań przedsezonowych. Po mojej kontuzji i problemach z nogą, chciałem przetestować swoje możliwości. Mogłem pobiegać, grać na kontakcie z jednymi z lepszych zawodników w Europie. Pracowałem chwilę u boku trenera Sergio Scariolo. To było niesamowite przeżycie.

 

Czy przed przyjazdem do Polski miał Pan okazję rozmawiać z kimś o tym kraju? Może zna Pan zawodników, którzy grają w tutejszej lidze?

 

- Niestety nie, ponieważ wszystko działo się bardzo szybko. Mam na myśli moje przenosiny do Koszalina. Dwa dni temu mój agent powiedział mi, żebym się pakował, bo niedługo lecę do Polski. Jednakże znam Ivana Zigeranovicia i kojarzę Vladimira Dragicevicia. Słyszałem, że AZS miał problemy z tym drugim zawodnikiem podczas pewnego spotkania.

 

Czego mogą się spodziewać kibice AZS po Pańskiej grze?

 

- Celnych rzutów (śmiech). Lubię grać pick n' pop. Często grywam pod obręczami, a to sprawia mi przyjemność. Jestem typem gracza wysokiego, który potrafi zaskoczyć rzutami z dystansu.