Patryk Pietrzala: Czy po telefonie od działaczy AZS, długo wahał się Pan nad odpowiedzią?
Gasper Okorn: Tak naprawdę byłem bardzo zadowolony z możliwości powrotu do Polski, więc odpowiedź nasuwa się sama odnośnie tego czy się wahałem. Cieszę się, że będę pracował w Koszalinie. Postaram się jak najlepiej wykonać moją prace. Jestem niezwykle usatysfakcjonowany z danej mi szansy, by dowodzić drużyną AZS.
To nie będzie dla Pana pierwsza praca w Polsce, wcześniej był Pan szkoleniowcem Energi Czarnych Słupsk. Jak Pan wspomina tamten okres?
- To był naprawdę wyjątkowy czas. Miło wspominam tamten okres. Muszę przyznać, że okoliczności moich przyjazdów do Polski są cały czas takie same. Jeżeli dobrze pamiętam, to na początku listopada zostałem zatrudniony na stanowisku trenera w Enerdze Czarnych. Nie budowałem tamtej drużyny, przejąłem prace po innym szkoleniowcu. Startowałem od zera, a na koniec okazało się, że to był naprawdę udany sezon, bo awansowaliśmy do półfinału i ostatecznie zajęliśmy czwartą pozycję w lidze.
Czy wraz z pańskim przyjściem do Koszalina, można spodziewać się zmian personalnych w składzie?
- Proszę na to tak nie patrzeć, bo na razie jest zbyt wcześnie na jakiekolwiek decyzje odnośnie zmian personalnych w składzie. Aktualnie jestem w Lublanie, a rano wylatuję do Polski. Na początku chcę zrobić pierwsze rozpoznanie na spotkaniu z zawodnikami. Będziemy przygotowywać się na niedzielny pojedynek z Anwilem, postaramy się coś pozmieniać. Dopiero po tym meczu przemyślę wszystko od początku, przeanalizuję sytuację każdego zawodnika krok po kroku.
Zapewne wie Pan, że drużyna w tamtym sezonie zdobyła brązowy medal. Teraz jednak AZS przegrał cztery spotkania z rzędu. Czy wie Pan co było przyczyną porażek koszalińskiej drużyny?
- Oglądałem ostatni mecz AZS w internecie. Gdy zdecydowałem się podjąć pracę w Koszalinie, to dokładnie przeanalizowałem ostatnie spotkania. Na razie jest jednak zbyt wcześnie, by wystawiać oceny danym osobom. Dlatego na chwilę obecną nie chcę komentować ostatnich meczów Akademików. Ubiegły sezon był dla AZS niezwykle udany. Trener Sretenović doprowadził ten zespół do trzeciego miejsca w lidze, to świetny rezultat, bez dwóch zdań. Musimy być ze sobą szczerzy, awans do półfinałów będzie trudnym zdaniem. Ciężko wywalczyć medal w Polsce. W tej lidze gra kilka mocnych drużyn, a my jak do tej pory jesteśmy ostatni w tabeli. Zaczniemy jednak wszystko od początku, mecz po meczu. Najpierw skupimy się na pracy, a o ewentualnych celach porozmawiamy za jakiś czas.
W obliczu czterech porażek, czy ta drużyna ma potencjał?
- Ta drużyna ma wielki potencjał, ale trener Sretenović miał niezwykle ciężki terminarz. Trzy mecze na wyjeździe, jeden na własnym parkiecie. PGE Turów, Stelmet Zielona Góra oraz Trefl Sopot – to niezwykle silne zespoły, które zajmą najprawdopodobniej czołowe miejsca w lidze. Po przegraniu jednego, a potem kolejnych spotkań, w głowach zawodników dzieją się różne rzeczy. Jest zbyt wcześnie, by wytykać palcami, kto jest winny, a kto nie. Musimy być zwarci i gotowi na Anwil. Będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Jak dla mnie, nie do pomyślenia jest fakt, iż drużyna przegrywa spotkanie bez jakiejkolwiek walki.
Czym powinny charakteryzować się drużyny prowadzone przez trenera Okorna?
- (śmiech). Chcę, żeby moi zawodnicy byli szczerzy w stosunku do mnie, to naprawdę ważne. Musimy zacząć grać jak drużyna, będziemy dużo nad tym pracować. Nie chcę widzieć indywidualności. Koszykarze są oczywiście kluczowi do odniesienia dobrego rezultatu. Trzeba poskładać wszystkich w jedną całość. Kolejną sprawą jest wymazanie z pamięci naszej obecnej sytuacji, musimy o tym zapomnieć i zacząć grać z pozytywną energią. Postaramy się przerwać złą passę porażek. Chcę widzieć walkę na parkiecie!
Już w niedziele będzie miał Pan okazję zadebiutować w spotkaniu z Anwilem Włocławek. Czy to dobry rywal na pierwszy mecz z nową drużyną?
- Zadał mi Pan trudne pytanie (śmiech). Powiem w ten sposób – przeciwnika się nie wybiera. Każda drużyna zmierzy się z pozostałymi zespołami w lidze. Śmiesznym byłoby to, gdybym powiedział teraz „Niestety Anwil jest najgorszym z możliwych przeciwników, jaki trafił mi się na pierwszy mecz.” To naprawdę nie jest ważne, przeciwko komu zagramy. Nie obchodzą mnie problemy Anwilu, a wszyscy o tym ostatnio mówią. My mamy sporo kłopotów, więc musimy patrzeć tylko na siebie, a później powinno to przynieść znaczne korzyści.