Patryk Pietrzala: Czy Wasz niezbyt dobry start rozgrywek można usprawiedliwić trudnym terminarzem?
Tatiana Bilenia: Terminarze zawsze są trudne, nigdy nie było i nie będzie łatwo. Nie możemy usprawiedliwiać się tym, że musiałyśmy mierzyć się z mocnymi zespołami. Powody, przez które nie gramy tak jak powinnyśmy są nieco inne.
Rozegrałyście już kilka spotkań w PGNiG Superlidze, czy wiecie już co jest waszym największym problemem?
- Myślę, że problemem jest za krótka ławka. Mamy za mało dostępnych zawodniczek w drużynie. Trener nie ma możliwości zmian. Na boisku gra siedem-osiem osób. Ciężko jest grać przez całe sześćdziesiąt minut na sto procent. Dziewczyny są naprawdę zmęczone.
Czy w takim razie Energa AZS Koszalin potrzebuje wzmocnień?
- Możliwe, że potrzebujemy wzmocnień. Sylwia Matuszczyk dopiero dochodzi do formy, w jakiej była w zeszłym roku, bo przecież niedawno miała przeprowadzany zabieg. Ja również dochodzę do swojej optymalnej dyspozycji, zaczynam trenować, niedługo przyjdzie czas na pierwsze mecze. To samo tyczy się Asi Chmiel, która nie trenowała, ze względu na złamany nos. Jeżeli powrócą zawodniczki kontuzjowane, to powinno być lepiej.
Mając w pamięci Wasze ostatnie wyniki, jak wygląda atmosfera w zespole?
- Gdy nasz trener do nas przyjechał, to stwierdził, że jest zadowolony, że może pracować z drużyną, która zdobyła w zeszłym sezonie brązowy medal. Zaznaczył też, że powtórzenie tego sukcesu będzie nie lada wyczynem. Oczywiście, zwyciężanie i przegrywanie w jakiś sposób wpływa na atmosferę w drużynie, ale jestem pewna, że damy sobie radę. Chcemy walczyć, pokazałyśmy, że stać nas na brązowy medal, a teraz trzeba udowodnić, że to nie było dziełem przypadku. Ostatnio nam się to nie udaje, ale będziemy bić się o lepsze wyniki. Sezon jest długi, niedługo kończymy pierwszą rundę. Przed nami dużo meczów do wygrania i dużo godzin walki. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po naszej myśli.
W środę gracie kolejne spotkanie w lidze, tym razem przeciwnikiem Akademiczek będzie Pogoń Baltica Szczecin. Co musicie wykonać w tym spotkaniu, by zapisać na swoim koncie zwycięstwo?
- Odpowiedź jest prosta, by zwyciężyć, musimy walczyć o każdy centymetr parkietu. Musimy być taką drużyną, którą wszyscy już widzieli. Potrafimy rywalizować i wygrywać.
Wspomniała Pani wcześniej, że kontuzjowane zawodniczki wracają do gry. Czy bez nich zespół mocno tracił na wartości?
- Nie mogę tego oceniać. Zobaczymy czy zawodniczki, które wrócą po kontuzjach będą wzmocnieniem. Sylwia jest podstawową piłkarką naszego zespołu, więc bez niej grało się naprawdę ciężko. Teraz było widać, że po jej powrocie sytuacja uległa zmianie. Trafia po pięć bramek, brakowało nam jej.