Najciekawszym pojedynkiem w dwunastej kolejce było starcie Kotwicy Kołobrzeg i Bałtyku Koszalin. Mimo kilku różnicy miejsc i celów na ten sezon, ciężko było wskazać wyraźnego faworyta spotkania. W bardziej komfortowej sytuacji była Kotwica, która grała na własnym boisku, a tam nie zwykła przegrywać. Dodatkowo mecz był rozgrywany przy sztucznym świetle, co było pewną innowacją dla piłkarzy trenera Polakowskiego.
Bałtyk musiał przez cały mecz musiał bronić się przed atakami Kotwicy, która za wszelką cenę chciała zapisać na swoim koncie kolejne trzy punkty. Worek z bramkami otworzył się późno, a koszalinianie nie mogli znaleźć recepty na Piotra Dziubę, który popisał się hat-trickiem. Bramkę na otarcie łez zdobył Łukasz Wiśniewski. Bałtyk spadł na trzecie miejsce, a Kotwica mimo zwycięstwa wciąż niezmiennie plasuje się w środku tabeli.
Gwardia Koszalin wywiozła ostatnio cenne zwycięstwo z Gdyni. Jedno bramkowa wygrana dała piłkarzom trenera Żakiety trochę potrzebnego komfortu. Od początku rozgrywek, szkoleniowiec koszalińskiej ekipy wspomina wciąż o problemach w skuteczności. Na chwilę obecną, wydaje się, że to jest właśnie największa słabość Gwardii. Jacek Magdziński potrzebuje wsparcia, bo jako jedyny wysunięty napastnik nie stworzy sobie sam klarownej sytuacji.
Z nieco lepszymi humorami, trójkolorowi przystępowali do spotkania z Pogonią II Szczecin. Koszalinianie byli drużyną dominującą, stwarzającą sobie okazje do strzelenia bramki. Po raz kolejny brakowało...skuteczności. Kilka szans mieli gracze ofensywni, a pod koniec meczu, bohaterami mogli zostać zmiennicy. Gwardziści będą sobie pluć w brodę, jeżeli po sezonie przeanalizują, ile zmarnowali stuprocentowych okazji na strzelenie gola. Na szczęście nic jeszcze nie jest stracone, a do końca rozgrywek jeszcze sporo czasu.