Gwardziści przystępowali do meczu z Bałtykiem Gdynia po wstydliwej porażce z Koralem Dębnica, który do czasu wygranej z koszalińską drużyną, był czerwoną latarnią ligi. – Nie możemy tak grać, mam nadzieję, że nie będę już oglądał takiej postawy moich zawodników – mówił trener Tadeusz Żakieta.
Drużynę Bałtyku Gdynia z Gwardią Koszalin dzielił tylko jeden punkt w tabeli. I tak właśnie wyglądało to spotkanie, było wyrównane i żaden z zespołów nie był w stanie wyjść na prowadzenie. Do pierwszej połowy kibice w Trójmieście nie widzieli żadnego trafienia, zarówno ze strony Gwardii, jak i Bałtyku.
Dopiero pod koniec drugiej części meczu, zarysowała się wyraźna przewaga drużyny Gwardii. Koszalinianie atakowali aż w końcu w osiemdziesiątej piątej minucie bramkę strzelił ten, którego obawiano się w Gdyni najbardziej – Jacek Magdziński. Do końca spotkania, Gwardziści utrzymali pozytywny rezultat i w efekcie mogli cieszyć się z trzech punktów.