Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Polacy zwyciężają w ostatnim meczu

Autor Patryk Pietrzala / fot. sport.fakt.pl 10 Września 2013 godz. 11:32
Koszykarze reprezentacji Polski pokonali gospodarzy turnieju - Słowenię 71:61. Po spotkaniu wszyscy zadawali sobie pytanie, dlaczego na lepszą grę biało - czerwonych trzeba było czekać do ostatniego meczu?

Polacy zaczęli nieco inaczej niż zwykle, bo bez Macieja Lampe.  Nowo pozyskany zawodnik Barcelony usiadł w tym spotkaniu na ławce i zrobił miejsce (w końcu!) dla Michała Ignerskiego, który jest na tym turnieju najlepszym strzelcem kadry. Gra biało - czerwonych wyglądała zupełnie inaczej, była walka, zaangażowanie, błysk w oczach. Szkoda tylko, że o trzy mecze za późno.

 

Która gra Polaków jest prawdziwa? Fatalna przeciwko Hiszpanii czy może poprawna w spotkaniu z Słowenią? Prawda leży po środku, na pograniczu. Gospodarze Eurobasketu mieli zapewniony awans, więc w pojedynku z naszą kadrą grali na większym luzie, może nie na stojąco, ale na pewno nie angażowali się w grę tak, jak to miało miejsce w starciu z Hiszpanami (Słoweńcy wówczas pokonali Hiszpanię).

 

W końcu nieco lepiej zagrał Thomas Kelati, który nieco częściej podejmował decyzje rzutowe. Łukasz Koszarek także wyglądał nieco inaczej. Marcin Gortat był nieco niemrawy, jednak groził rzutem z półdystansu i chętnie biegał do kontr. Słowem, nasi kadrowicze obudzili się dopiero na swój ostatni mecz w Mistrzostwach Europy.

 

Wspomniany wcześniej Kelati (21 punktów) był jednym z powodów, dlaczego Polacy grali znacznie lepiej. Jego skuteczna gra na dystansie, dawała więcej możliwości podkoszowym.  W roli zmiennika po raz kolejny sprawdził się Przemek Zamojski, a Krzysztof Szubarga wprowadzał sporo ożywienia w szeregi biało - czerwonych.

 

Gra Polaków wyglądała naprawdę dobrze, co również zostało doceniane przez słoweńskich kibiców, którzy nie szczędzili braw za efektowne zagrania podopiecznych Bauermanna. W meczu o honor, biało - czerwoni pokazali się z dobrej strony, jednak jak będą wracać do domu, to zapewne będą się głowić dlaczego w ostatnim meczu zagrali przyzwoicie.