ekoszalin POLECA
Kuba Grabski, fot. ArtRut - 25 Maj 2013 godz. 15:15
Za nami pierwszy dzień Good Vibe Festiwal, imprezy na jaką stać mieszkańców Koszalina od lat. Udało się prawie wszystko – prawie, bo mogło być więcej widzów i mogli być nieco bardziej żywiołowi. Ale, jak to się mówi, pierwsze koty za płoty. Idea Good Vibe Festiwalu, żeby zaprezentować koszalinianom nowoczesną, synkopowaną muzykę, graną z użyciem nowoczesnych technologii i tradycyjnych instrumentów, sprawdziła się w 100%. Pomysł udowodnił, że ta muzyka jest niezwykle rytmiczna, dająca szansę na błyskotliwe improwizacje i że po prostu przyjemnie się jej słucha. I to w miejscu, w którym dawno jej nie było czyli Domku Kata przy ulicy Grodzkiej.
Imprezę otworzył zespół Roux Spana Beat Trio, który składał się z sekcji rytmicznej – kontrabas-perkusja i lidera Roux Spany, który obsługiwał sample i w pewnym momencie zaskakująco puzon. Muzyka brzmiała bardzo rytmicznie i zarazem oszczędnie, sekcja była niezwykle solidna, a perkusista wydawał się grać momentami niechlujnie, co przy uważniejszym wsłuchaniu się okazało się niezwykle trudną techniką, dającą całkiem niebanalne efekty. Warto dodać, że panowie zdecydowali się zmierzyć z mniej lub bardziej znanymi utworami hip hopowymi, co przy braku na scenie rapera mogło wydawać się karkołomne, ale takie nie było. Sporo widzów rozpoznało pierwowzory.
Jako drugi na scenie w Domku Kata pojawił się kwartet Electro-Acoustic Beat Sessions . Tym razem oprócz perkusisty, zresztą tego samego co poprzednim zespole, pojawił się elektryczny basista, elektryczny pianista, który śpiewał i rapował po angielsku i muzyk obsługujący gramofony i sampler. Panowie szybko rozkołysali widownię swoimi nutami, które podobnie jak w poprzednim przypadku ocierały się o jazz i funk. Na widowni dało się zauważyć nieco większe taneczne poruszenie, bo muzycy potrafili improwizować w jednym utworze nawet kilkanaście minut. Nad wszystkim panował bardzo miły ciepły wokal Marka Pędziwiatra, który obsługiwał także elektryczne piano.
Reasumując: od strony muzycznej czyli i propozycji zespołów i nagłośnienia koncertu, także od strony organizacyjnej wszystko było na medal. Można się było naprawdę nasycić, bowiem koncert trwał prawie trzy godziny. Chciałbym tylko, żeby widzowie nieco bardziej otworzyli się na muzykę. To prawda, że dotąd nie mieliśmy okazji słuchać takich dźwięków w Koszalinie i być może potrzeba więcej czasu na taką gotowość, ale dzisiaj macie kolejną szansę na współpracę między widownią a sceną. Tym bardziej że w Domku Kata zagrają i zaśpiewają dziś także dziewczyny :)
O 20:00 rozpocznie się drugi festiwalowy dzień. Będziemy słuchać, tańczyć, oklaskiwać formacje: Dżindźer Projekt i The Cookies.