Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Zmęczenie robi swoje

Autor Damian Zydel 15 Maj 2013 godz. 22:11
Trener AZS mimo porażek w pierwszych dwóch meczach półfinałowych podkreśla, że mimo wszystko jest dumny ze swoich zawodników.

Kilka tygodni temu wspomniał Pan, że chciałby spotkać się ze Stelmetem w fazie play-off. Czy po dwóch porażkach nadal podtrzymuje Pan tę opinię?

 

Drużyna z Zielonej Góry wyraźnie się rozkręciła. Nadal jednak twierdzę, że dobrze się stało, iż trafiliśmy na Stelmet, a nie na przykład na PGE Turów Zgorzelec. Patrząc na to z innej strony, każdy lubi rywalizować przeciwko mocnym zespołom. To dla nas wyzwanie.

 

Z Treflem Sopot jednak graliście znacznie lepiej niż przeciwko Stelmetowi w półfinałach.

 

W ćwierćfinałach udało nam się rozpracować słabe strony rywala. Wykorzystaliśmy to i tak naprawdę już po pierwszym przegranym meczu wiedziałem, jak należy grać, aby tę rywalizację wygrać. Udało nam się spełnić wszystkie założenia taktyczne i wyeliminowaliśmy faworyzowany Trefl z rozgrywek. W przypadku drużyny z Zielonej Góry cały czas staramy się wykorzystać słabości tego zespołu.

 

A jakie Stelmet ma słabości?

 

Ostatnio niestety ma ich niewiele.

 

Chyba wiele kosztowała Was rywalizacja z Treflem. Patrząc na niektórych zawodników widać po nich ogromne zmęczenie.

 

Zmęczenie i urazy to nasze główne problemy. Stelmet ma szeroki i bardzo wyrównany skład. Kiedy nie idzie jednemu graczowi może go zastąpić inny zawodnik. My takiego komfortu do końca nie mamy. Jestem jednak dumny z naszych zawodników, ponieważ zaciskają zęby, nikt nie narzeka, nikt nie przyznaje się do zmęczenia, każdy chce walczyć do ostatniego tchu. Ten zespół ma charakter, jednak jak już wspomniałem, zmęczenie robi swoje.

 

W obu meczach Stelmet odskakiwał nam w trzeciej kwarcie. Z czego to wynika?

 

Abyśmy wygrywali z drużyną z Zielonej Góry musimy grać przez 40 minut na ponad 100 procent. Jeżeli chociaż na moment w naszą grę wkradnie się dekoncentracja bądź zmęczenie, rywale wykorzystują to bezwzględnie.

 

Jak można wytłumaczyć 23 straty w drugim spotkaniu lub niecelne rzuty wolne w ważnym momencie pierwszego meczu?

 

Zawodnicy są tylko ludźmi. To wszystko przez zdenerwowanie, które powoduje zmęczenie. Tak samo jest w życiu. Kiedy jesteśmy zmęczeni nie pracujemy ani nie funkcjonujemy tak, jak powinniśmy. Nie ukrywajmy, mamy ograniczone możliwości rotacji składem.

 

Czyli głównym problemem AZS jest zmęczenie?

 

Jest to jedna z głównych przyczyn porażek w ostatnich dwóch meczach. Nie powinienem tego mówić, ale mam także pewne zastrzeżenia do pracy sędziów w obu spotkaniach. Z mojego punktu widzenia arbitrzy popełniali błędy. To także podcina skrzydła. Nie możemy w kolejnych meczach dać się sprowokować przeciwnikowi.

 

Momentami graliście bardzo niskim składem. Skąd taki pomysł?

 

Czasami, kiedy nie idzie drużynie, należy szukać różnych innych rozwiązań taktycznych. Graliśmy niskim składem, wychodziliśmy wysoko do obrony. Musieliśmy spróbować grać inaczej mając w głowach kolejne mecze we własnej hali.

 

Mecze? Obstawia Pan więc, że rywalizacja w Koszalinie nie zakończy się już w piątek?

 

Gramy we własnej hali, przed własną publicznością. Chcemy jeszcze w tym sezonie zagrać w Zielonej Górze.

 

Którego gracza Stelmetu obawia się Pan najbardziej?

 

Hosley, to gracz kompletny. Gra dobrze w ataku i jest także filarem obrony zielonogórskiego zespołu. Tak naprawdę może kryć zawodników na każdej pozycji. To lider tego zespołu.

 

 

Poprzedni artykuł