Koszalin, Poland
kultura

Majówka (bez) atrakcji

Autor Paweł Kaczor 6 Maj 2013 godz. 17:46
Moc atrakcji miała czekać na koszalinian w długi majowy weekend. Brak wyrazistej gwiazdy muzycznej przełożył się na znikome zainteresowanie mieszkańców koncertami przed amfiteatrem. Bawiących się pod sceną można było „policzyć na palcach”, a reszta zainteresowanych obserwowała „rzeczy” – głównie z poziomu pobliskiego „ogródka piwnego”.

Jeszcze na kilka dni przed majowym weekendem dało się słyszeć głosy, że Miasto nie popisało się organizacją tegorocznej majówki. Hołdując zasadzie – „dać szansę każdemu” i wiedząc, że „łaska widza na pstrym koniu jeździ”, postanowiliśmy powstrzymać się od oceny faktów, które jeszcze nie zaistniały. Dzisiaj, dwa dni „po” - pokusiliśmy się o małą analizę.

 

W środę, 1 maja na mieszkańców z pokazem sprzętu czekali niezmordowani funkcjonariusze Straży Granicznej. Widzów, jak i samego sprzętu za wiele nie było. Dało się słyszeć głosy, „że mało i co roku ten sam”. Aktywni mogli wziąć udział w Zumba Master Class, jednak i ta atrakcja nie wzbudziła zainteresowania koszalinian. Podobnie rzeczy miały się z chórem Koszalin ‘Canta’, Mini Studio i Studio Artystyczne Poezji i Piosenki Centrum Kultury 105. Na scenie było, ale publiczności nie porwało.

 

Większej ilości widzów spodziewać się można było podczas występu Thomasa Grotto – „gwiazdy” wieczoru. Jednak i tym razem – tak się nie stało. Włoch, znany głównie z tego, że "jest znany" i wystąpił w programie „X-factor” delikatnie rzecz ujmując „nie przypadł do gustu” mieszkańcom miasta.

 

Dla wielu osób czwartek, 2 maja był dniem wolnym. Jednak na próżno mogli oni szukać jakichkolwiek atrakcji w naszym mieście. Koszalinianom pozostało skorzystanie z ładnej pogody, spacer, ognisko lub grill w gronie znajomych. Pocieszającym był fakt, że w piątek przygotowano więcej wydarzeń. Jednak już wtedy wielu „majówkowiczów” skarżyło się na złe miejsce organizacji koncertów.

 

Teren koło amfiteatru jest stanowczo za mały na tego typu imprezę. Człowiek przechadzając się z piwem między stoiskami z popularnymi fast-foodami oraz atrakcjami dla najmłodszych, czuje się bardzo niekomfortowo.” – twierdzi Karol Walkowiak, student Politechniki Koszalińskiej i mieszkaniec miasta.

 

W 222. rocznice uchwalenia Konstytucji 3 maja koszalinianie ponownie mogli udać się pod amfiteatr. Tym razem, dla odmiany swój sprzęt zaprezentowali funkcjonariusze Straży… Pożarnej. Natomiast Zespół Taneczny „Gracja”, Zespół Śpiewaczy Seniorów „Zacisze”, a także Mini Studio Poezji i Piosenki Centrum Kultury 105 swe popisy dawało na scenie. Frekwencja… no właśnie, choć zespołów było sporo, i różnorodnych… ta nie powalała.

 

Wieczorem przyszedł czas na koncerty. Jako pierwszy sceną zawładnął Tibigan z CK105. Szału nie było czego można było się spodziewać, bo kapela to instrumentalna, występuje w mieście dość często i czuje się chyba lepiej podczas kameralnych występów, niż tych plenerowych przed „tysięcznym” tłumem. Fakt, faktem choć koncert był „za darmo”, a muzycy w mieście znani – ludzi nie było. Dzień później, w pobliskim Kawałku Podłogi, za jedyne 5 zł można było usłyszeć Tibigan ponownie.

 

Kolejny skład - Funk Master Punk - popisał się potężną dawką energetycznych utworów. Dobra muzyka, dobry zespół, fajny pomysł na występ… nic nie pomogło. Pod sceną bawiła się „garstka” fanów, głównie

tych - mocno „zmęczonych” alkoholem. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie bliskie sąsiedztwo dmuchanych zamków i zjeżdżalni dla dzieci.

 

Pod amfiteatr przyszedłem z ciekawości. O koncertach dowiedziałem się od kolegi. Nigdzie nie widziałem ogłoszeń, ani plakatów na ten temat - niczego. Myślę, że powinno być to dużo bardziej nagłośnione. Może wtedy byłoby więcej ludzi. Muzyka ciekawa, ale organizacja beznadziejna. W sobotę na pewno tutaj nie przyjdę.” - mówi Arkadiusz Kulas, żak koszalińskiej uczelni i mieszkaniec Koszalina.

 

Na koniec zagrała poznańska Candida, grupa której wokalistą jest Gabriel Fleszar znany z przeboju „Kroplą deszczu”. Ludzie podeszli bliżej sceny, w końcu „coś się ruszyło”. Zespół zagrał ciekawie i melodyjnie, choć „głowy” nie urywało . Można było odnieść wrażenie jakby grał „pod publikę” i nie jest to zarzut, bo fakt jest taki, że ludzie się bawili. 

 

Tego samego wieczoru w pobliskim Kawałku Podłogi wystąpiła kapela Doobragramy. Wstęp był płatny, a ci którzy przyszli bawili się przy największych hitach rocka. Natomiast w BeWuA wystąpił Helved Rum – francuski duet improwizujący. Świetna okazja aby zobaczyć czołówkę francuskiej sceny eksperymentalnej. Wstęp był za przysłowiowe „free” i choć to trudna muzyka, ludzi nie

brakowało. Dużym zainteresowaniem cieszył się także MostBlunted Jam 2013, czyli graffiti jam połączony z b-boy jam’em. Wieczorne afterparty w Plastelinie, choć płatne 15zł zgromadziło tłumy. Można?

 

Sobota zaczęła się od nietypowego wydarzenia - pchlego targu. Przy „stoiskach” (odpłatność za miejsce – 10zł) można było spotkać zarówno dzieci sprzedające zabawki, jak i dorosłych oferujących stare meble czy ciuchy. Pod amfiteatr przyszły tłumy. Zdecydowanie udana impreza - wróżyła dobrą frekwencję na resztę dnia – niestety, i tym razem tak się nie stało.

 

Po wielkim targowaniu tradycyjnie już, przyszedł czas na pokaz sprzętu… padło na policję, zaś na scenie zaprezentowało się Studium Wokalne z CK105 i Soliści ze Studia Piosenki Aktorskiej „Reflektor” z Pałacu... itd. Frekwencja… wiadomo.

 

 

Potem wielkie, ostre, muzyczne wejście - Tarantella Underground z CK105, później Nihil – oba nie cieszyły się zainteresowaniem. „Gwiazdą” wieczoru był disco-polowy zespół Ivona. Na ich „spektakl” składa się nie tylko muzyka, ale także image sceniczny oraz specyficzne, absurdalne poczucie humoru. Był to drugi występ, po zespole Candida, który wzbudził jakiekolwiek zainteresowanie mieszkańców. 

 

Od autora:

Nie trzeba być „fachowcem od imprez masowych”  by dostrzec, że znakomita większość majówkowych „atrakcji” była mało interesująca. Jak na ponad 100 tys. miasto jest to zły prognostyk na przyszłość. Z jednej strony zawiedli organizatorzy – tu Centrum Kultury 105. Z drugiej - mieszkańcy, którzy nie skorzystali z tego „co było”. Trudno się dziwić, bo wymienione w tekście zespoły, chóry, służby publiczne itd. „obstawiają” większość miejskich imprez. Dlaczego? Bo są tanie lub nic nie kosztują. Jak tak dalej pójdzie dużo lepszą formą spędzenia czasu będzie wyjście ze znajomymi na prywatkę, niż zabawa „pod” lub „w”  koszalińskim amfiteatrze. Fajnie, tylko po co nam wtedy Centrum Kultury?