Początek meczu należał do Trefla. Gracze Mariusza Niedbalskiego wykorzystywali błędy w ataku AZS i dzięki szybkim kontrom zdobyli 6 z 12 punktów w pierwszych pięciu minutach meczu. Z czasem jednak drużyna z Koszalina rozwijała skrzydła. Za trzy trafili Bartłomiej Wołoszyn i Darrell Harriss, a AZS objął prowadzenie 16:14.
Rozgrywający koszalińskiej drużyny znakomicie wykorzystywali możliwości i warunki fizyczne Darrella Harrissa. Amerykanin wielokrotnie w czasie meczu otrzymywał piłki pod kosz, co zamieniał bez skrupułów na punkty. Trefl miał wyraźne problemy z zatrzymaniem środowego AZS. Zoran Sretenovic, w odróżnieniu od poprzedniego meczu, zdecydował się także wpuścić na parkiet drugiego środkowego, Rafała Bigusa. Chwile później na parkiecie pojawił się także inny weteran, Igor Milicić. Warto dodać, że od tego momentu Akademicy zmienili obronę na strefową, co przyniosło oczekiwany rezultat. Trefl popełnił trzy błędy w ataku, a po trzech punktach Łukasza Wiśniewskiego AZS prowadził już 36:29.
Trener sopockiej drużyny zareagował na kiepską postawę drużyny time-out’em. Niemoc Trefla, nawet po przerwie, nadal jednak trwała. AZS grał niezwykle zespołowo w ataku jak i obronie. Koszalinianie skutecznie wyciągali i rozciągali na obwodzie defensywę rywala. Akademicy nie wpadali jednak w hurraoptymizm. – Musimy pamiętać, że mecz trwa 40 minut. Jak do tej pory wykonujemy wszystkie założenia naszego trenera – mówił po dwóch kwartach Bartłomiej Wołoszyn, skrzydłowy AZS Koszalin.
W trudnych momentach dla Trefla ciężar gry wzięli na siebie Adam Waczyński i Sime Spralja. Dzięki ich grze drużyna z Sopotu odrobiła pięć punktów straty. Oba zespoły grały jednak dość chaotycznie. Po stronie AZS rządził i dzielił Łukasz Wiśniewski. Polak zdobywał punkty, asystował, po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z czołowych graczy w lidze na swojej pozycji.
Ostatnie 10 minut meczu to prawdziwa walka o zwycięstwo. AZS imponował w tej części meczu skuteczną obroną. W ataku natomiast akcje dwójkowe Wiśniewskiego i Harrissa wyglądały momentami rodem z NBA. Niemoc Trefla była zaskakująca. Już na pięć minut przed końcem meczu zawodnicy tej drużyny mieli na koncie 5 fauli, a każde kolejne przewinienie wiązało się z rzutami wolnymi dla AZS. Ważnym momentem meczu była celna trójka Mielczarka na wynik 68:60 dla drużyny z Koszalina. Do końca meczu pozostały wówczas 3 minuty. Chwile później za dwa trafił Rob Jonem i przewaga AZS wynosiła już 10 oczek.
Końcowa faza meczu była jednak bardzo emocjonująca. Sopocianie odrobili pięć punktów, a chwile później po dwóch celnych rzutach wolnych Adama Waczyńskiego było już 71:74. Prostą stratę w ataku popełnił Łukasz Wiśniewski, a faulowany w kontrze Michał Michalak trafił jeden z dwóch rzutów wolnych. Chwile później po raz kolejny Akademicy stracili piłkę, co zamienił na punkty Trefl i AZS prowadził zaledwie jednym punktem. W tym momencie na linii rzutów wolnych stanął faulowany Darrell Harris, który zwiększył przewagę AZS do dwóch oczek. Niestety dla koszalińskiej drużyny ogromny chaos pod koszem wykorzystał Adam Waczyński, po którego celnej dobitce spod samego kosza był remis. Ostatnia akcja nie wyłoniła zwycięzcy i potrzebna była dogrywka.
Początek dodatkowych pięciu minut gry należał do Akademików. Koszalinianie w niespełna 1.5 minuty zdobyli 8 punktów z rzędu. Tym razem AZS nie pozwolił Treflowi na odrobienie strat. Bohaterem dogrywki, jak i całego meczu, był Darrell Harris. Amerykanin w dogrywce zdobył 7 punktów, w całym meczu natomiast zanotował 27 oczek i 15 zbiórek! AZS wygrał ostatecznie 91:87.
Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu AZS przerwał czarną serię 25. meczów bez wygranej w Trójmieście od sezonu 2003/2004. Aktualny stan rywalizacji z Treflem w fazie play-off do trzech zwycięstw wynosi 1:1. Dwa kolejne mecze rozegrane zostaną w Hali Widowiskowo Sportowej w Koszalinie 3 i 5 maja.