Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Wyciągnęliśmy wnioski

Autor Damian Zydel 9 Kwietnia 2013 godz. 18:15
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Pawłem Leończykiem, skrzydłowym AZS Koszalin.

 

 

Damian Zydel: Trzy zwycięstwa z rzędu, to w roku 2013 najdłuższa seria zwycięstw AZS. Przed Wami natomiast dwa niezwykle ważne mecze. W piątek zmierzycie się ze Startem Gdynia, czyli z drużyną, z którą przegraliście kilka tygodni temu różnicą 27 oczek. Czy wyciągnęliście wnioski po tamtej porażce?

 

Paweł Leończyk: Nie ma co rozpamiętywać. Wyciągnęliśmy wnioski, co pokazaliśmy w trzech ostatnich meczach. Tamta porażka zmobilizowała nas do udowodnienia, że nie jesteśmy tak słabym zespołem, jak mogło to wyglądać w meczu ze Startem. Ważne jest to, abyśmy wyszli na spotkanie skoncentrowani i realizowali założenia przedmeczowe trenera.

 

W wspomnianym spotkaniu raziliście nieskutecznością w rzutach za trzy punkty. Trafiliście wówczas zaledwie dwie „trójki” na 22 próby. Z czego to wynikało?

 

Trener Startu przygotował na tamto spotkanie, jak się później okazało, dobrą taktykę. Nikt bowiem nie spodziewał się, że nie będziemy trafiali z czystych pozycji. Tak się jednak stało. Zespół z Gdyni skutecznie zacieśnił strefę podkoszową, byliśmy cały czas podwajani pod koszami rywala, więc oddawaliśmy piłkę na obwód. Często było tak, że oddawaliśmy rzuty za trzy zupełnie bez obrońcy.

 

Tym bardziej dziwi fakt, że trafiliście zaledwie dwa razy za trzy punkty.

 

To prawda, jednak tamtego dnia zupełnie nam nie szło. W ostatnich meczach pokazaliśmy, że potrafimy rzucać z dystansu. Mamy ogromną nadzieję, że już nigdy nie przytrafi nam się taki „czarny dzień”, jak wtedy, kiedy przegraliśmy wysoko ze Startem w Gdyni.

 

Dwa dni po meczu ze Startem czeka Was mecz, którego teoretycznie stawką będzie siódme miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi. Jaka jest recepta na Farmaceutów? Czy wystarczy jedynie zatrzymać pod koszami Bena McCauleya?

 

McCauley to nie jedyne zagrożenie ze strony Polpharmy. Uważać należy także na innych zawodników. Musimy skupić się na tym, aby nie pozwolić zespołowi ze Starogardu Gdańskiemu rozwinąć skrzydeł. Nawet jeżeli McCauley zdobędzie w meczu 30 punktów, musimy zrobić wszystko, aby jego koledzy z zespołu dołożyli do tego jak najmniej oczek.

 

W jednej z rozmów powiedziałeś, że często gracie „brzydką” dla oka koszykówkę, jednak najważniejsze jest to, abyście wygrywali. Do takich nieprzyjemnych dla oka zwycięstw można na pewno zaliczyć Waszą ostatnią wygraną przeciwko Kotwicy Kołobrzeg.

 

Popełniliśmy w tamtym spotkaniu sporo strat, dodaliśmy do tego kilka nieprzemyślanych rzutów, jednak najważniejsze, że wygraliśmy. Graliśmy natomiast dobrze w obronie, nad którą ostatnio bardzo dużo pracujemy.

 

Zawiodła chyba także koncentracja? Wygrywaliście dość wysoko, a zaserwowaliście nerwową końcówkę.

 

To prawda. Za szybko poczuliśmy, że ten mecz jest już wygrany. Nie możemy popełnić podobnego błędu w przyszłości, bo wystarczy na moment stracić koncentrację, a można chwile później stracić także zwycięstwo.

 

Czy AZS może jeszcze zaskoczyć w tym sezonie?

 

W sporcie wszystko jest możliwe. Nasz cel to gra w play-off. Chcemy zapewnić sobie już w ten weekend awans do dalszej fazy rozgrywek, aby móc powoli myśleć o meczach ćwierćfinałowych. Póki co jednak skupiamy się na dwóch najbliższych meczach.

Poprzedni artykuł