Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Mikrofonika – koszaliński bank głosów pozywa za kradzież głosu wygenerowanego przez AI

Autor Al, fot. print screen YT/Mikrofonika 27 Listopada 2025 godz. 6:05
Koszalin może stać się miejscem jednego z pierwszych w Europie i zarazem pierwszego w Polsce precedensu dotyczącego ochrony praw twórców w erze sztucznej inteligencji. Firma Mikrofonika, działający od 2003 roku koszaliński bank głosów i producent nagrań lektorskich, złożyła w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko przedsiębiorstwu z branży wodno-kanalizacyjnej. Pierwszy o sprawie poinformował portal gk24.pl.

Według pozwu firma miała wykorzystać w reklamie internetowej imitację głosu znanego lektora Jarosława Łukomskiego, wygenerowaną przez AI – bez jego wiedzy i zgody. Sprawa jest określana jako pierwszy w Polsce proces dotyczący kradzieży głosu z użyciem technologii deepfake.

Pierwszy bank głosów w Polsce reaguje na nadużycia AI

Mikrofonika była pionierem na rynku: jako pierwszy bank głosów w Polsce i jeden z pierwszych w Europie stworzyła bazę liczącą dziś ponad 500 profesjonalnych lektorów, oferując nagrania m.in. do reklam, audiobooków i szkoleń.

Właściciel firmy, Tomasz Bartos, powołał również projekt VO+AI, którego cele obejmują:

budowę własnego silnika głosowego opartego na sztucznej inteligencji,

promowanie zasad „fair-trade” w relacjach klient–lektor,

monitorowanie i reagowanie na nielegalne użycie głosów w reklamach i narzędziach AI.

W ramach projektu lektorzy powierzają Mikrofonice wyłączną opiekę nad cyfrową wersją swojego głosu i mają być informowani o każdym jego wykorzystaniu.

Reklama z głosem, którego… nikt nie nagrał

W maju 2025 roku do Jarosława Łukomskiego trafił link do reklamy przenośnej oczyszczalni ścieków. Lektor rozpoznał w niej swój głos, choć – jak podkreślił – w nagraniu nigdy nie uczestniczył. Spot reklamowy emitowany był od listopada 2024 r. w mediach społecznościowych.

Według Mikrofoniki jego głos został wygenerowany przez algorytm AI na podstawie próbek dostępnych w internecie, a pozwana spółka – zamiast legalnie zamówić nagranie – zdecydowała się na stworzenie syntetycznej imitacji.

Tomasz Bartos nie kryje oburzenia: firma osiąga rocznie blisko 30 mln zł przychodu, a mimo to „zamiast zapłacić lektorowi za usługę, postanawia wygenerować sobie ten głos za darmo – nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak”.

Ugody nie będzie. Sprawa trafia do sądu

Po zgłoszeniu sprawy Mikrofonika:

zabezpieczyła dowody,

wezwała spółkę do zaprzestania naruszeń,

zażądała przeprosin i symbolicznego odszkodowania.

Pozwana firma zaprzeczyła zarzutom i odmówiła ugody, argumentując, że „głos nie stanowi wizerunku” i nie podlega ochronie.

Mikrofonika nie zgodziła się z tym stanowiskiem. Jej prawniczka Martyna Majewska przypomina, że w UE wizerunek głosowy podlega ochronie znacznie szerzej niż w USA, a propozycja ugody obejmowała m.in. szkolenie z odpowiedzialnego korzystania z narzędzi AI.

Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, który jako jedyny w kraju prowadzi wyspecjalizowany wydział ds. własności intelektualnej.

Dowody oparte na technologii i ekspertyzach

Aby potwierdzić naruszenie, Mikrofonika wykorzystała:

narzędzia AI do identyfikacji głosu – które wskazały 98–99% zgodności nagrania z głosem Łukomskiego,

ekspertyzy realizatorów dźwięku z czołowych studiów – które uznały głos w spocie za kopię.

Sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy w polskim prawie głos człowieka stanowi dobro osobiste – jeśli tak, to jego nielegalne wykorzystanie może naruszać zarówno art. 23 kodeksu cywilnego, jak i ustawę o prawie autorskim oraz przepisy RODO.

Dlaczego ta sprawa jest tak ważna?

Jarosław Łukomski to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich lektorów – użyczał głosu m.in. w „Chłopcach z ferajny”, „Helikopterze w ogniu” czy „Milczeniu owiec”. Jego głos to nie tylko znak rozpoznawczy, ale też narzędzie pracy i źródło dochodu.

Tomasz Bartos podkreśla, że Mikrofonika mierzyła się już z drobnymi naruszeniami (np. memami), lecz po raz pierwszy chodzi o komercyjną reklamę i duże przedsiębiorstwo.

Wyrok w tej sprawie może stać się precedensem, definiującym:

czy głos jest traktowany jak dane biometryczne,

jakie odszkodowania przysługują lektorom,

czy komercyjne klonowanie głosu AI bez zgody jest dopuszczalne.

Klonowanie głosu – problem globalny

Zjawisko voice-cloning budzi kontrowersje na całym świecie.

UE pracuje nad AI Act, który wprowadzi obowiązek oznaczania treści wygenerowanych sztuczną inteligencją. Europejskie prawo rozwija też pojęcie „wizerunku audialnego”, obejmującego barwę głosu i jego indywidualne cechy.

W Polsce – jak wskazują prawnicy – brakuje przepisów szczegółowych, co dodatkowo komplikuje postępowanie.

A to dopiero początek?

Mikrofonika zapowiada, że pozew Łukomskiego nie będzie ostatnim. Firma zamierza bronić każdego lektora współpracującego w ramach projektu VO+AI, bo – jak podkreśla Tomasz Bartos – „AI już weszła pod strzechy” i liczba naruszeń będzie rosnąć.

Sprawa ta pokazuje całej branży kreatywnej, że rozwój technologii musi iść w parze z odpowiedzialnością, a głos – jako część tożsamości człowieka – wymaga realnej ochrony.