Początki planowania (2008–2010)
Idea budowy spalarni w Koszalinie narodziła się w 2008 roku. Ówczesny prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej (PGK), Tomasz Uciński, wskazywał, że miasto powinno przygotować się do nowoczesnego systemu gospodarki odpadami, zgodnego z unijnymi standardami.
W 2009 roku Koszalin znalazł się w gronie 11 polskich miast (m.in. Warszawa, Poznań, Łódź, Kraków, Szczecin, Białystok), które ubiegały się o środki unijne na budowę spalarni w ramach programu „Infrastruktura i Środowisko”.
Do połowy 2010 roku powstało pierwsze studium wykonalności projektu „System Gospodarki Odpadami dla miast i gmin Pomorza Środkowego”. Dokument określał parametry przyszłej instalacji i planowaną lokalizację zakładu termicznego przekształcania odpadów (ZTPO).
Pierwsze kontrowersje i protesty mieszkańców (2009–2013)
W 2009 roku pojawiła się pierwsza propozycja lokalizacji przy ulicy Słowiańskiej, w sąsiedztwie miejskiej kotłowni. Władze tłumaczyły, że wytwarzane ciepło mogłoby zasilać sieć Miejskiej Energetyki Cieplnej.
Jednak ta propozycja wywołała gwałtowny sprzeciw mieszkańców. Protesty odbyły się przed ratuszem — z transparentami „Precz ze spalarnią!” i symbolicznym spaleniem papierowych kominów.
Mieszkańcy wspólnot przy ul. Słowiańskiej zebrali ponad 2300 podpisów pod protestem, obawiając się smrodu, hałasu i zwiększonego ruchu ciężarówek. Wskazywali też, że Koszalin nie powinien stać się „centrum śmieciowym Pomorza Środkowego”. Na czele protestu stanęła radna PiS Anna Mętlewicz.
Ówczesny wiceprezydent Andrzej Jakubowski i prezydent Mirosław Mikietyński uspokajali nastroje, zapewniając, że „spalarnia nie będzie uciążliwa”, a lokalizacja zostanie ostatecznie zweryfikowana po analizie środowiskowej.
Nad przygotowaniem pełnej dokumentacji, wymaganej do uzyskania dofinansowania z Unii Europejskiej, pracowała firma Socotec Polska – międzynarodowy podmiot specjalizujący się w doradztwie technicznym i środowiskowym. Umowa z Socotecem została podpisana przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Koszalinie. Wartość kontraktu wynosiła 2,2 mln zł. Ostatecznie zdecydowano, że spalarnia nie powstanie przy ul. Słowiańskiej, lecz w północno-zachodniej części miasta — w rejonie ulicy Cegielskiego, w strefie przemysłowej.
Etap projektowy i budowa infrastruktury towarzyszącej (2014–2017)
W 2014 roku - od 4 lat prezydentem Koszalina był już Piotr Jedliński - opracowano Projekt koncepcyjno-technologiczny Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów dla Regionu Środkowopomorskiego. Zakład miał powstać przy ul. Cegielskiego, w sąsiedztwie schroniska dla zwierząt i zakładu karnego. Wydajność instalacji oszacowano na 95 tysięcy ton rocznie, a koszt inwestycji na ponad 418 mln zł.
Miasto rozważało wówczas realizację projektu w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP), jednak z powodu trudności w pozyskaniu partnera i zmian w polityce finansowania inwestycji ekologicznych, projekt nie został zrealizowany. W międzyczasie zrealizowano pierwszy etap projektu regionalnego – budowę czterech stacji przeładunkowych odpadów (SPOK) w Sianowie, Gwiazdowie, Korzyścienku i Trzesiece.
Nowe podejście i finansowanie z NFOŚiGW (2017–2022)
Po latach stagnacji projekt odżył dzięki nowemu modelowi finansowania. W grudniu 2022 roku podpisano kluczową umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Wartość inwestycji oszacowano na 201,23 mln zł netto, w tym:
72,22 mln zł – dotacja bezzwrotna,
129 mln zł – pożyczka preferencyjna,
10 tys. zł – wkład własny miasta.
Parametry planowanej instalacji (2023–2025)
Nowoczesna instalacja powstanie przy ul. Cegielskiego w ramach Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Podstawowe dane techniczne:
Wydajność: 30 000 ton odpadów rocznie
Moc cieplna: 12 MW
Produkcja: ponad 100 000 GJ ciepła i ok. 18 000 MWh energii elektrycznej rocznie
Zasilanie: ok. 9 000 gospodarstw domowych
Zakład ma obsługiwać odpady z Koszalina oraz gmin ościennych: Kołobrzeg, Darłowo, Mielno, Sianów, Sławno, Polanów, Bobolice, Manowo, Malechowo, Świeszyno i Będzino.
Problemy z przetargami (2023–2025)
W październiku 2024 roku pierwszy przetarg został unieważniony — wpłynęły tylko dwie oferty, znacznie przekraczające budżet.
W grudniu 2024 r. ogłoszono nowe postępowanie. Zgłosiły się trzy firmy:
SBB ENERGY S.A. – 387,45 mln zł,
AB Industry S.A. – 277,67 mln zł (najniższa oferta),
BUDIMEX S.A. + ENGITEC TECHNOLOGIES SPA – 335,13 mln zł.
Nawet najtańsza oferta przewyższyła planowany budżet o ok. 35 mln zł, co wymusiło kolejne korekty planów. Nowy termin zakończenia inwestycji przesunięto na koniec 2027 roku.
Dlaczego spalarnia jest potrzebna?
Koszalin każdego roku wywozi ok. 7 000 ton odpadów wysokoenergetycznych do spalarni w Szczecinie. Za każdą tonę miasto płaci 324 zł, co daje łącznie 2 mln zł rocznie – środki, które mogłyby pozostać w lokalnym systemie gospodarki odpadami.
Co więcej, na mocy Rozporządzenia Ministra Gospodarki z 16 lipca 2015 r., nie wolno składować odpadów o cieple spalania powyżej 6 MJ/kg suchej masy (m.in. kodów 19 12 12 i z grupy 20). Oznacza to, że frakcję energetyczną trzeba spalać – a bez własnej instalacji Koszalin musi zlecać to zewnętrznym firmom.
Obecnie transport tych odpadów realizuje spółka BARLEY z Radziszewa, przy czym Urząd Miejski w Koszalinie nie ponosi kosztów transportu, lecz płaci za samą utylizację.
15 lat przygotowań do przełomu
Historia koszalińskiej spalarni to opowieść o determinacji, kompromisach i zmianie świadomości ekologicznej. Od głośnych protestów w 2009 roku, przez lata analiz, aż po decyzję środowiskową i wsparcie z NFOŚiGW – projekt przeszedł długą drogę. Dziś spalarnia nie jest już symbolem zagrożenia, ale elementem nowoczesnej gospodarki o obiegu zamkniętym. Ma zapewnić:
bezpieczne przetwarzanie odpadów,
produkcję czystej energii,
redukcję kosztów wywozu i emisji,
lokalne źródło ciepła i prądu.
Miasto liczy, że trzeci przetarg wyłoni wykonawcę, a inwestycja zostanie ukończona do 2027 roku, tak by Koszalin mógł wykorzystać przyznane fundusze do 2030 r.
„Spalarnia powinna powstać jak najszybciej – dość, że musimy się pozbywać wysokoenergetycznego paliwa, to jeszcze musimy za to płacić. Czas, by Koszalin wreszcie wykorzystał swój potencjał” – zapewnił w rozmowie z nami Tomasz Uciński, prezes PGK.