Najpierw prezydent Tomasz Sobieraj, który w specjalnym oświadczeniu przypomina, że ataki na jego osobę i samorząd to czysta polityczna insynuacja, oparta na pomówieniach i emocjonalnych zarzutach, pozbawionych cienia faktów. W jego słowach pobrzmiewa jednak sporo determinacji: "zamiast merytorycznej rozmowy dostajemy pokaz personalnych ataków".

Link do oświadczenia TU.
Potem przewodniczący rady Artur Wezgraj – zmuszony do tłumaczenia się z oskarżeń Andrzeja Jakubowskiego z PiS, który z uporem meteorologa wypatruje nowych frontów aferowych. Tyle że zamiast barometru używa karteczki z nazwiskami i rodzinnymi powiązaniami. Dowodów? Zero. Sugestii? Cała masa. Jakubowski wie, że w polityce wystarczy rzucić cień podejrzenia, a echo i tak poniesie się szeroko

Klub radnych Koalicji Obywatelskiej nie owija w bawełnę – nazywa wypowiedzi radnego skandalicznymi i haniebnymi. Sam Wezgraj dodaje: „To fałszerstwo”. Przypomina, że jego rodzina prowadzi działalność w gastronomii i turystyce, mocno poturbowaną przez pandemię. Łodzie, które dla efektu nazwano „jachtami”, kupiono za kredyty, nie dzięki politycznym koneksjom. Ironicznie – to właśnie rząd PiS, reprezentowany przez Jakubowskiego, zablokował środki z KPO, przez co przedsiębiorcy zostali z długami zamiast wsparcia...

Efekt? Mieszkańcy, choć mimowolnie wciągani w tę burzę, pytają o sprawy bardziej przyziemne: dworzec, park, szpital, śmietniki, bezpieczeństwo. Jedni apelują o mniej jadu i więcej współpracy, inni chcą prostych odpowiedzi na proste pytania. Bo ile razy można słuchać o „układach”, skoro w parku rozkładają się ławki, a dworzec cały czas straszy?
Polityczny marketing opozycji zagłusza dyskusję o realnych problemach miasta. Łatka „afery” naklejana jest lekko, bez dowodów, ale z dużym ładunkiem emocji – a te, jak wiadomo, w polityce ważą więcej niż fakty. Mam nieodparte wrażenie, że w Koszalinie najcięższe działa wytaczane są nie po to, by rozwiązać problemy mieszkańców, ale by zdobyć tytuł „mistrza insynuacji”.
Wrzesień zapowiada się zatem gorący – nie przez pogodę, lecz przez polityczne igrzyska. A mieszkańcom pozostaje jedno: zapiąć pasy, otworzyć popcorn i czekać na kolejny odcinek tego koszalińskiego serialu "Tańca z Gwiazdami".