Sąd Okręgowy w Szczecinie ogłosił w czwartek nieprawomocny wyrok w jednej z największych spraw korupcyjnych ostatnich lat – tzw. aferze melioracyjnej. Na ławie oskarżonych zasiadało kilkanaście osób, w tym obecny senator Koalicji Obywatelskiej Stanisław Gawłowski. Polityk został skazany na pięć lat więzienia oraz grzywnę w wysokości 180 tysięcy złotych.
Milionowe przetargi, łapówki i pranie pieniędzy
Proces dotyczył licznych nieprawidłowości przy 26 inwestycjach realizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Prokuratura Krajowa zarzuciła oskarżonym – w tym Gawłowskiemu – udział w procederze ustawiania przetargów, korupcji oraz prania brudnych pieniędzy. Z akt śledztwa wynika, że proceder obejmował także nadużycia przy korzystaniu z wielomilionowych dotacji unijnych.
Stanisław Gawłowski, były sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, usłyszał siedem zarzutów, z czego pięć miało charakter korupcyjny. Prokuratura oskarżyła go m.in. o przyjęcie łapówek o łącznej wartości co najmniej 733 tysięcy złotych, w tym gotówki, dwóch luksusowych zegarków oraz apartamentu na wyspie Brač w Chorwacji.
Śledczy wskazywali, że polityk wykorzystywał swoje wpływy, by pomagać wybranym przedsiębiorcom w zdobywaniu lukratywnych kontraktów. Miał również nakłaniać innych do wręczania łapówek oraz przekazywać poufne informacje dotyczące kontroli służb w zarządzie melioracji.
Surowe konsekwencje
Sąd skazał Gawłowskiego na karę łączną pięciu lat pozbawienia wolności i 600 stawek dziennych grzywny po 300 złotych każda. Orzeczono również przepadek korzyści majątkowych – ponad 400 tysięcy złotych w gotówce oraz równowartość apartamentu w Chorwacji, wycenionego na 242 tysiące złotych. Na polityka nałożono też 10-letni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w administracji publicznej oraz spółkach z udziałem Skarbu Państwa.
Skazana została również żona senatora, która według sądu pomagała w ukrywaniu łapówki w postaci nieruchomości. Kobieta otrzymała karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Oskarżony: „To sprawa polityczna”
Sam Stanisław Gawłowski od początku nie przyznawał się do winy. W toku procesu twierdził, że zarzuty wobec niego są motywowane politycznie i mają związek z jego wcześniejszymi decyzjami, m.in. dotyczącymi cofnięcia dotacji dla fundacji Lux Veritatis oraz odwołania prezesa NFOŚiGW. Przekonywał, że część oskarżających go osób była związana z Prawem i Sprawiedliwością, a postępowanie przeciw niemu miało na celu jego dyskredytację.
– Nie mam sobie nic do zarzucenia, niczego się nie wstydzę. Wszystko, co robiłem, robiłem zgodnie z prawem i w interesie publicznym – mówił Gawłowski w 2020 roku, na początku procesu.
Wieloletnie śledztwo i setki zarzutów
Śledztwo w sprawie afery melioracyjnej rozpoczęło się w 2013 roku. Aktem oskarżenia objęto łącznie 32 osoby. Prokuratura sformułowała aż 94 zarzuty, dotyczące głównie łapownictwa, fałszowania dokumentów i prania pieniędzy. Proces ruszył w styczniu 2020 roku i trwał pięć i pół roku.
Wśród oskarżonych znaleźli się również byli pracownicy zarządu melioracji, samorządowcy oraz przedsiębiorcy. Część z nich – w tym były starosta koszaliński Roman Sz. – przyznała się do winy i skorzystała z możliwości dobrowolnego poddania się karze.
Polityczna przeszłość Gawłowskiego
Stanisław Gawłowski ma 56 lat. Z polityką związany jest od lat 80., kiedy to działał w Ruchu Wolność i Pokój. W 2005 roku po raz pierwszy został wybrany do Sejmu z list Platformy Obywatelskiej, a w latach 2007–2015 pełnił funkcję wiceministra środowiska. W 2019 roku zdobył mandat senatora jako kandydat niezależny, a w 2023 roku został ponownie wybrany do Senatu z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
Wyrok sądu nie jest prawomocny. Obrońcy zapowiedzieli apelację.