Zgłoszenie było dramatyczne – w jednym z mieszkań w pobliżu ratusza zasłabł mężczyzna w bardzo ciężkim stanie. Liczyła się każda minuta. Zespół medyczny LPR musiał szybko dotrzeć na miejsce, ale początkowo lądowanie przy ul. Młyńskiej okazało się niemożliwe – zbyt wąska przestrzeń, za dużo przeszkód. Strażacy natychmiast oczyścili teren, ale śmigłowiec musiał odlecieć. Tłum patrzył w niebo z napięciem i niedowierzaniem, a załoga podniebnej karetki szukała nowego miejsca do lądowania.

W końcu, z niebywałą precyzją i odwagą, pilot posadził maszynę obok miejskiej fontanny – w samym sercu miasta. Natychmiast po zetknięciu się śmigłowca z ziemią, medycy ruszyli biegiem do pacjenta. Sekundy miały znaczenie.

Sytuację komentował prezydent Koszalina, Tomasz Sobieraj: „Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych! Dziękuję załodze za sprawną reakcję, profesjonalizm i gotowość do niesienia pomocy w każdych warunkach. Szczególne uznanie dla pilota – jego umiejętności i opanowanie uratowały cenny czas, który może zadecydować o życiu pacjenta.”

Prezydent przypomniał także, jak ogromną rolę odgrywa śmigłowiec ratunkowy, zwłaszcza w sezonie letnim, gdy liczba wypadków rośnie. Warto jednak zaznaczyć, że koszalińska baza LPR to jedynie sezonowa jednostka, działająca od czerwca do września. Tomasz Sobieraj zapowiedział, że będzie zabiegać o to, by podobne wsparcie funkcjonowało w regionie przez cały rok:

„Mieszkańcy Koszalina i okolic zasługują na poczucie bezpieczeństwa i obecność niezawodnych ratowników HEMS niezależnie od pory roku.”
Tym razem interwencja przebiegła sprawnie. Pacjent trafił pod opiekę ratowników, a zdezorientowanym mieszkańcom pozostało jedno – gorące brawa dla załogi śmigłowca, która pokazała, jak wygląda profesjonalizm w najczystszej postaci.Dziękujemy za służbę!