Również żona senatora usłyszała poważne zarzuty. Prokurator zażądał dla niej kary 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Kobieta odpowiada za pranie brudnych pieniędzy w związku z apartamentem w Chorwacji, który — według prokuratury — miał być łapówką dla Gawłowskiego od zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy w zamian za pomoc w wygrywaniu przetargów melioracyjnych. Formalnie właścicielami nieruchomości, wartej kilkaset tysięcy złotych, zostali teściowie pasierba Gawłowskiego. Prokuratura podkreśla jednak, że ich dochody nie pozwalały na taki zakup, dlatego również oni zostali oskarżeni o pranie brudnych pieniędzy. Dla nich prokurator żąda kary roku i ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
W sprawie oskarżony jest także Tomasz P., były szef zachodniopomorskich melioracji, który przyznał się do winy i podjął współpracę z prokuraturą. Dla niego prokurator wnosi o 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat.
Kolejny z oskarżonych, przedsiębiorca Bogdan K., miał według śledczych skorumpować Gawłowskiego m.in. wspomnianym apartamentem. Dla niego prokurator zażądał kary trzech i pół roku więzienia.
Podczas dzisiejszej rozprawy prokurator Witold Grdeń wygłosił swoją mowę końcową, która trwała 2,5 godziny. Jak podkreślił, zeznania świadków potwierdziły ustalenia zawarte w aktach sprawy. Co istotne, w mowie prokuratora nie pojawił się wątek rzekomych podsłuchów Pegasusem, o których wielokrotnie mówił sam Gawłowski.
Dziś rozpoczęły się również mowy końcowe obrońców, które zaplanowano na kilka terminów w lipcu i sierpniu. Wyrok w tej głośnej i wielowątkowej sprawie spodziewany jest w sierpniu.