Projekt, który pojawił się niedawno w Rządowym Centrum Legislacji, przewidywał, że jeśli w ciągu 35 dni od zgłoszenia zamiaru wycinki odpowiedni organ nie wyrazi sprzeciwu, właściciel działki będzie mógł legalnie usunąć drzewa. Oznaczałoby to w praktyce tzw. milczącą zgodę, która – zdaniem wielu ekspertów i organizacji przyrodniczych – mogłaby prowadzić do nadużyć, korupcji i nieodwracalnych strat dla środowiska.

Ostra krytyka ze strony ekspertów
Najostrzej zareagowała Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP), która alarmowała, że proponowana zmiana stworzy lukę prawną umożliwiającą obchodzenie przepisów ochronnych. Przede wszystkim wskazano, że tzw. milcząca zgoda może być łatwo wykorzystana przez deweloperów.
„Najpierw osoba fizyczna wycina drzewa, bo urząd nie zdążył zareagować. Następnie teren przejmuje deweloper, a pozbawiona drzew działka błyskawicznie zmienia się w plac budowy” – tłumaczą przeciwnicy projektu. Przykład? Choćby ostatnia kontrowersyjna inwestycja w Zakopanem, gdzie wycinka pod apartamentowiec wywołała ogromne społeczne poruszenie.
Wiceminister: „To pozorna deregulacja”
Wiceminister Dorożała przyznał, że projekt – będący częścią pakietu tzw. deregulacji – mógł doprowadzić do katastrofalnych skutków środowiskowych. „W stu procentach zgadzam się z opinią PROP. Wnioskowaliśmy o zdjęcie tego punktu z procedowania – i tak się stało” – podkreślił.
Zaznaczył przy tym, że konieczne są nowe, bezpieczne przepisy, które usprawnią postępowania administracyjne, ale nie otworzą furtki dla niekontrolowanej wycinki.
Czas na konsultacje z samorządami
Ministerstwo Klimatu i Środowiska skierowało już pisma m.in. do Związku Miast Polskich, Związku Województw RP oraz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, prosząc o konkretne propozycje zmian. Chodzi o wypracowanie przepisów, które będą uwzględniały rzeczywistość urzędniczą i lokalne uwarunkowania – np. realny czas potrzebny na oględziny, czy też możliwość przeciwdziałania przypadkom celowego blokowania dostępu do działki przez właścicieli.
Co dalej?
Choć projekt wycofano z obrad, temat nie zniknął z agendy. Rząd deklaruje gotowość do rozmów, ale środowiska ekologiczne i przyrodnicy pozostają czujni. Powrót Lex Szyszko II w zmienionej formie wciąż jest możliwy.
Na razie jednak – drzewa mogą odetchnąć z ulgą.