Dzięki szybkiej reakcji policjantów udało się ewakuować 10 lokatorów. Niestety, choć życie mieszkańców zostało ocalone, sam budynek oraz przedszkole uległy poważnym zniszczeniom. Jak opisuje dyrektor placówki, Aneta Woźniak, pomieszczenia są w katastrofalnym stanie: – Z sufitu leje się woda, w oknach nie ma szyb, w jednej z sal brakuje ściany. Czego nie strawił ogień, to zniszczyła woda. Nie ma możliwości, by dzieci mogły tam wrócić – mówiła ze łzami w oczach.
Miasto reaguje natychmiast
Koszalin nie pozostał obojętny wobec dramatu. Sebastian Tałaj, zastępca prezydenta ds. społecznych, poinformował, że miasto zaoferowało przedszkolu wsparcie w dwóch wariantach:
wynajęcie od miasta nowego lokalu, który dyrektorka już wizytowała,
przyjęcie dzieci do miejskich przedszkoli. – Pani dyrektor spotka się z rodzicami we wtorek, a w środę podejmiemy ostateczne decyzje dotyczące opieki nad dziećmi – zapowiedział wiceprezydent.
Część proponowanych przez miasto obiektów wymaga tylko drobnych prac adaptacyjnych (np. wymiany sanitariatów na dostosowane do wzrostu dzieci), inne – bardziej kosztownych inwestycji. Władze miasta deklarują także pomoc w wyposażeniu nowego miejsca, dzieląc się zabawkami i pomocami dydaktycznymi z miejskich przedszkoli.
Walka o jedność grupy
Dla dyrektorki Anety Woźniak najważniejsze jest, by dzieci pozostały razem, pod opieką znanych im nauczycieli: – Każda zmiana to dla naszych dzieci ogromny stres. Wielu z nich nie potrafiło zaaklimatyzować się w innych placówkach. Dlatego tak walczymy o wspólny lokal – tłumaczy.
Pożar był ogromnym szokiem nie tylko dla personelu i rodziców, ale także dla samych dzieci. W niedzielę część z nich odwiedziła pogorzelisko. – Widzieliśmy, jak bardzo są przerażone – mówiła dyrektorka.
Na razie, do końca kwietnia, opiekę nad dziećmi przejęli rodzice. We wtorek odbędzie się spotkanie rodziców z dyrekcją, podczas którego zapadną pierwsze decyzje dotyczące przyszłości przedszkola.
Przyczyny pożaru nadal nieznane
Policja nie udziela na razie informacji na temat przyczyn pożaru. Ustalenia w tej sprawie będą możliwe dopiero po otrzymaniu opinii biegłego z zakresu pożarnictwa. Nie wyklucza się żadnej hipotezy – od podpalenia, przez przypadkowe zaprószenie ognia, aż po zwarcie instalacji elektrycznej.
Również inspektor nadzoru budowlanego nie wydał jeszcze decyzji dotyczącej dalszych losów budynku. Aktualnie trwają prace nad zebranie pełnej dokumentacji.