NIK stwierdziła także przypadki naruszenia prawa i niegospodarności, których skutkiem było uszczuplenie przychodów czterech skontrolowanych miast w sumie o ponad 1 mln zł.
O szpecących ulice wielkich banerach czy krzykliwych szyldach mówi się od lat. Zwłaszcza, że mają nie tylko negatywny wpływ na estetykę miasta, ale bywają też zagrożeniem w ruchu drogowym. W dodatku wiele z nich umieszczono nielegalnie. Sytuację miała unormować ustawa krajobrazowa, obowiązująca od 2015 roku i uchwały krajobrazowe przyjmowane przez gminy na jej podstawie. Z kontroli wynika, że to, co w zamyśle potraktowano jak uniwersalne narzędzie, okazało się rozwiązaniem niewystarczającym. W latach 2020-2023 największy problem z nielegalnymi reklamami miała Łódź, choć jako pierwsze miasto wojewódzkie w Polsce przyjęła uchwałę krajobrazową. Nawet w Gdańsku i Opolu, gdzie stosowanie nowych przepisów przyniosło najlepsze efekty, nadal każdego roku stwierdzano znaczącą liczbę niepożądanych i nielegalnych reklam.
Dlaczego tak się działo? Jak ustaliła NIK, w żadnym z kontrolowanych miast nie ustalono kompleksowych zasad i rozwiązań dotyczących sposobów weryfikacji legalności reklam, gospodarowania powierzchnią reklamową, przeciwdziałania nielegalnemu jej wykorzystywaniu, czy wreszcie współpracy między urzędami gmin, a np. zarządami dróg w tym zakresie.
Samorządy przyjęły odmienne rozwiązania organizacyjne i prawne, a do w walki z nielegalnymi reklamami podchodziły ze zróżnicowanym zaangażowaniem i determinacją. Tylko w Opolu prowadzono bieżącą inwentaryzację reklam w przestrzeni publicznej, ale i tam nie wykorzystywano w pełni jej wyników, np. do tego by ustalić wysokość kar za umieszczanie na ulicach nielegalnych reklam i do tego, by te kary wyegzekwować.
Koszalin także czeka na "reklamowy porządek". O sprawie pisaliśmy wielokrotnie:
Koszalin: Reklamowy chaos trwaekoszalin.plhttps://ekoszalin.pl › artykul › 20581-Koszalin-Reklamo...
Koszalin: Reklamy szpecąekoszalin.plhttps://ekoszalin.pl › 17465-Koszalin-Reklamy-szpeca