Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Najwięcej prób samobójczych notuje się w poniedziałki. Głównie w miejscu zamieszkania

Autor Ala za MondayNews 24 Marca 2023 godz. 10:09
Z danych KGP wynika, że w 2022 roku było o ponad 5% więcej prób samobójczych niż rok wcześniej. Powód wciąż najczęściej pozostaje nieustalony. W ub.r. tak stwierdzono w 5,7 tys. przypadków, a rok wcześniej – w 5,5 tys. Z kolei wśród znanych przyczyn przeważnie wskazuje się chorobę psychiczną i zaburzenia psychiczne. Miejscem popełnienia takiego czynu zwykle jest mieszkanie lub dom. Najwięcej osób próbuje odebrać sobie życie w poniedziałki. Eksperci komentujący dane podnoszą alarm, że wciąż zbyt mało wiadomo o przyczynach takich dramatów. Przypominają też o pogarszającym się zdrowiu psychicznym Polaków i o braku wystarczających nakładów budżetowych w celu zminimalizowania tego zjawiska.

Mało znane powody 

Jak wynika z danych udostępnionych przez Komendę Główną Policji (KGP), w 2022 roku ogólna liczba zamachów samobójczych wyniosła 14,5 tys. To o 5,2% więcej niż w 2021 roku, kiedy było ich 13,8 tys. Dane te rzucają też pewne światło na najczęstsze przyczyny zamachów samobójczych wśród Polaków. Jednak, zdaniem ekspertów, gromadzone informacje wciąż nie są wyczerpujące. Przy tym szczegóły dotyczące konkretnej osoby mogą obejmować kilka pozycji. Do tego na czele zeszłorocznego zestawienia jest nieustalony powód – 5,7 tys. (w 2021 roku – 5,5 tys.).

– Zamach samobójczy rzadko jest spowodowany wyłącznie jednym czynnikiem. Osoba, która decyduje się na taki krok, najczęściej żyje w długotrwałym kryzysie i ze swojej perspektywy nie widzi z niego wyjścia. To oczywiście nie oznacza, że go nie ma. Natomiast na podstawie samych danych policyjnych nie jesteśmy w stanie zrekonstruować pełnej sytuacji konkretnej osoby. Tego nie widać w statystykach – przekonuje socjolożka Monika Frąckowiak-Sochańska, prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. 

Najczęstszy ustalony powód zamachu samobójczego obejmuje chorobę psychiczną i zaburzenia psychiczne – 4,1 tys. w ub.r. (rok wcześniej – 3,6 tys.). – Zaburzenia psychiczne mogą prowadzić do silnych uczuć braku nadziei, osamotnienia i negatywnych przekonań na temat siebie bądź innych osób. To właśnie one mogą tak naprawdę skłaniać człowieka do popełnienia samobójstwa – wyjaśnia psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl.

Dalej w zestawieniu KGP widać m.in. zawód miłosny – 1,5 tys. w ub.r. (1,4 tys. w 2021 r.), nieporozumienia rodzinne lub przemoc w rodzinie – 1,3 tys. (1,3 tys.), a także powód inny niż wymieniony w statystykach – 860 (840). – Policja nie prowadzi w systemie ewidencji rozbudowanych kategorii statystycznych o przyczynach podjęcia decyzji o targnięciu się na własne życie. Nie zbiera wyczerpujących informacji o ofiarach, jeżeli nie ma przesłanek do udziału osób trzecich. Psychiatrzy, psychologowie i inne osoby, zaangażowane w pomoc ludziom narażonym na kryzys suicydalny, od dawna alarmują o pogarszającym się zdrowiu psychicznym Polaków i o braku wystarczających nakładów budżetowych w celu zminimalizowania tego zjawiska – podkreśla Andrzej Mroczek, ekspert w zakresie bezpieczeństwa z Uniwersytetu SWPS.

Miejsce, sposób i dzień

Policyjne statystyki wyróżniają też miejsca zamachów samobójczych. W 2022 roku najwięcej było ich w mieszkaniach lub domach – 8,8 tys. (2021 rok – 8,3 tys.). Dalej w zestawieniu widać inne miejsce – 1,2 tys. (rok wcześniej – 1,2 tys.), garaż, piwnicę lub strych – 922 (988), zabudowania gospodarcze – 866 (869), a także drogę, ulicę lub chodnik – 843 (729). Psycholog Michał Murgrabia uważa, że decydująca jest dostępność miejsca dla osoby podejmującej taką próbę.

– W większości jest to najbliższe otoczenie ofiary. Wybór pozostałych miejsc może wynikać z chęci nienarażania najbliższych na szok wywołany znalezieniem zwłok. Z kolei publiczne przestrzenie przybierają formę demonstracyjną i mogą być w zamyśle ofiary pewnego rodzaju komunikatem. W niektórych przypadkach chodzi o miejsce związane np. ze wspomnieniami. Moje praktyczne doświadczenie zawodowe wskazuje na pewnego rodzaju zależności między miejscem a metodami i środkami, które wybiera ofiara – wyjaśnia Andrzej Mroczek. 

Patrząc na ubiegłoroczne statystyki, można dostrzec, że najczęstszym sposobem popełnienia zamachu samobójczego było powieszenie się – 5,6 tys. (w 2021 roku – 5,7 tys.). Dalej widać zażycie innych leków – 2,1 tys. (rok wcześniej – 1,7 tys.), samookaleczenie powierzchowne – 1,9 tys. (poprzednio 1,6 tys.), a także zażycie środków nasennych lub leków psychotropowych – 1,8 tys. (1,5 tys.). 

– Preferencje danej osoby, jej doświadczenie i to, czy po raz pierwszy podejmuje próbę samobójstwa, mogą wpływać na sposób jego dokonania. Nie zawsze najważniejsza jest najmniej bolesna metoda. Czasami najbardziej liczy się poczucie kontroli nad sytuacją oraz skuteczność. Istnieje też grupa osób, dla których – z powodu ogromu cierpienia i zmęczenia – sposób nie jest istotny. Jego dostępność też wpływa na to, na co dana osoba się decyduje. Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych, gdzie łatwo uzyskać zezwolenie na broń palną, ofiary mogą częściej próbować się zastrzelić – dodaje psycholog Murgrabia.

Ponadto policyjne statystyki pokazują, w których dniach tygodnia w ostatnich dwóch latach najczęściej dochodziło do zamachów samobójczych. W 2022 roku 2,3 tys. osób dokonało ich w poniedziałki (w 2 tys. roku – 2,1 tys.), 2,1 tys. – w soboty (1,9 tys.), a także niespełna 2,1 tys. – we wtorki (1,9 tys.). Natomiast najmniej takich czynów było popełnianych w czwartki – blisko 2 tys. (1,9 tys.). 

– Zakładając, że zamach samobójczy poprzedza kumulacja negatywnych doznań psychicznych, z którymi osoba nie potrafi już sobie poradzić, można założyć, że weekend paradoksalnie nie jest czasem, w którym ktoś, kto żyje w długotrwałym kryzysie, skutecznie pozbywa się stresu. Napięcia nasilają się, zwłaszcza w sferze prywatnej, po czym następuje pogorszenie samopoczucia do tego stopnia, że brakuje już siły, żeby przeżyć kolejny tydzień. Poniedziałek jest więc momentem krytycznym – podsumowuje prof. Frąckowiak-Sochańska.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj też

Psychiatria dzieci i młodzieży. Nawet 770 dni trzeba czekać na przyjęcie na oddział [Raport z placówek medycznych]

Ala za MondayNews - 7 Września 2023 godz. 10:30
Sytuacja w psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej od lat kuleje. Potwierdzają to dane z całego kraju. W wielu ośrodkach czas oczekiwania na przyjęcie planowe na oddział stacjonarny całodobowy wynosi kilkanaście miesięcy, a w niektórych placówkach przekracza nawet dwa lata. Mimo to przepełnione ośrodki przyjmują pacjentów wymagających natychmiastowej pomocy, co z jednej strony zaburza planowanie terapii, ale z drugiej – jest niezbędne. Nieco lepiej wygląda to na oddziałach dziennych, gdzie nierzadko czas oczekiwania wynosi ok. 2 tygodni. Komentujący te dane eksperci ostrzegają, że odsuwanie w czasie rozpoczęcia leczenia może mieć poważne skutki. Objawy mogą się nasilać, ale też istnieje ryzyko pojawiania się zachowań samobójczych. Z kolei z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że według stanu z 30 kwietnia br. w Polsce było tylko 543 lekarzy z tytułem specjalisty psychiatrii i młodzieży wykonujących ten zawód. Coraz więcej pilnych przyjęć Placówki zajmujące się leczeniem psychiatrycznym dzieci i młodzieży udostępniły dane z przełomu lipca i sierpnia, dotyczące liczby młodych pacjentów czekających w kolejce na przyjęcie na oddziały stacjonarne oraz dzienne. Nierzadko ilość osób oczekujących dalece przekracza liczbę łóżek, którymi dysponuje dany ośrodek. Zebrane informacje pochodzą z ponad trzydziestu placówek z całego kraju, czyli ze zdecydowanej większości działających tego typu podmiotów na rynku. – Obraz psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej wyłaniający się z tych danych pokazuje poważną potrzebę równoważenia opieki planowej oraz elastycznego dostosowywania się do zmieniających się potrzeb pacjentów. Kluczowe jest dążenie do systemu opieki, który będzie w stanie skutecznie reagować na różnorodne wyzwania, zapewniając wszechstronną i odpowiednią opiekę zdrowotną – komentuje psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl. Osoby wymagające nagłej pomocy – na przykład po próbach samobójczych – mogą liczyć na natychmiastowe przyjęcie. Nie brakuje opinii, że ze względu na duże obłożenie oddziałów pacjentami przyjmowanymi na bieżąco, tj. w trybie pilnym, osobom czekającym w kolejkach trudno jest rozpocząć planowane leczenie. Zarzuty dotyczą tego, że zwiększając liczbę nagłych przyjęć, szpitale same zaburzają harmonogramy prac. – Nagłe przyjęcia mogą wprawdzie opóźniać lub zakłócać te planowane, ale trzeba rozumieć, że są to sytuacje wymagające natychmiastowej interwencji. Przypadki pilne to nie tylko reakcje na próby samobójcze, lecz także na ostre objawy psychotyczne, ciężkie zaburzenia nastroju czy zachowania agresywne – wyjaśnia Michał Murgrabia.  We wrześniu wzrośnie liczba pacjentów Na podstawie danych z placówek zajmujących się zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży można także wyciągnąć wnioski na temat tego, czy w związku z rozpoczętym właśnie rokiem szkolnym rośnie liczba młodych ludzi potrzebujących wsparcia. Taką korelację dostrzega dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. – Psychiatria dzieci i młodzieży funkcjonuje w dynamice roku szkolnego i w pewnej, nazwijmy to, zależności od procesu edukacyjnego. Z początkiem roku szkolnego sukcesywnie obserwujemy napływ pacjentów dziecięcych i to zarówno do oddziałów stacjonarnych dziennych, jak i opieki ambulatoryjnej czy interwencji w ramach izb przyjęć. Najczęściej to są pacjenci nieposiadający adekwatnego wsparcia, które powinno być zapewnione na terenie szkoły. Ewentualnie mają oni zdiagnozowane różnego rodzaju deficyty, zaburzenia psychiczne bądź nie postawiono im jeszcze diagnozy – mówi dr Lewandowska. Ekspertka dodaje też, że dokonała analizy sytuacji w dwóch obszarach. Jeden dotyczył porównania, z jaką skalą wzrostu zapotrzebowania na leczenie psychiatryczne dzieci i młodzieży mamy do czynienia. W celu przeprowadzenia analizy, dr Lewandowska poprosiła centralę NFZ o dane dotyczące realizowania świadczeń w opiece psychiatrycznej (stacjonarnej, ambulatoryjnej i dziennej) dla dzieci i młodzieży przed pandemią. Uwzględniła zatem cały rok 2019 i porównała wyniki z danymi za 2022 rok. – Przyznam szczerze, że skala problemów, z jaką mamy do czynienia, nawet mnie zaskoczyła. Liczba pacjentów dziecięcych do 13. roku życia, objętych opieką psychiatryczną, wzrosła o 87%. Z kolei starszych pacjentów młodzieżowych przybyło aż o 168% – alarmuje dr Lewandowska. Nie tylko liczba specjalistów jest ważna Jak informuje Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, według stanu z 30 kwietnia br. było 571 lekarzy z tytułem specjalisty psychiatrii i młodzieży, z czego 543 wykonywało zawód. Ekspert zastrzega, że nie posiada danych mówiących o tym, ilu z nich ma podwójną specjalizację, np. psychiatrię dorosłych i na co dzień pracuje w tej drugiej. Nie jest też znany wymiar poszczególnych etatów. Rodzi to pytania o to, czy lekarzy zajmujących się psychiatrią dziecięcą jest za mało.  – Po ww. danych widać, że takich lekarzy jest w Polsce zbyt mało. Wzrost ich liczby mógłby potencjalnie umożliwić leczenie większej części pacjentów. Niemniej jednak nie tylko ilość psychiatrów jest decydującym czynnikiem. Równie ważne jest posiadanie wystarczającej liczby łóżek na oddziałach. Ponadto istotna jest dostępność psychoterapeutów wyspecjalizowanych w pracy z dziećmi i dodatkowego personelu pomocniczego itd. Dopiero to wszystko razem może przyczynić się do poprawy sytuacji – tłumaczy Murgrabia. Zbyt długi czas oczekiwania na przyjęcie Dane udostępnione przez placówki pokazują zróżnicowany czas oczekiwania na przyjęcie na oddział stacjonarny całodobowy oraz na oddział dzienny. Część jednostek informuje, że pacjenci są przyjmowani na bieżąco. Nie brakuje jednak stwierdzeń, że ww. czas wynosi 2-3 miesiące. Są też placówki, które wskazują terminy już na 2024 rok, a nawet na 2025 rok. Natomiast jeden z oddziałów zapewnia, że czas oczekiwania na przyjęcie wynosi aż 770 dni. – Przedstawione zróżnicowanie czasu oczekiwania na przyjęcie na oddział stacjonarny całodobowy wskazuje na istnienie szerokiej palety warunków i możliwości w placówkach zajmujących się leczeniem psychiatrycznym dzieci i młodzieży. Z kolei odpowiedzi odnoszące się do przyjęć odbywających się na bieżąco świadczą o zdolności placówek do elastycznego reagowania na zmienne zapotrzebowanie. Natomiast rozpiętość terminów od kilku miesięcy do nawet lat mówi o poważnych wyzwaniach w dostępie do opieki. Można stwierdzić, że długoletnie perspektywy przyjęć wydają się przewyższać oczekiwania pacjentów i sugerować poważne braki w dostępie do profesjonalnej pomocy – komentuje psycholog Michał Murgrabia. Inaczej wygląda kwestia oczekiwania na leczenie na oddziałach dziennych. Ośrodki są gotowe przyjmować pacjentów na bieżąco. W najgorszym wypadku czas oczekiwania wydłuża się do 2 miesięcy. Michał Murgrabia wyjaśnia, że może to być zasługą tego, że oddziały dzienne niosą wsparcie pacjentom wymagającym mniej intensywnej opieki. Co innego placówki całodobowe, w których czas pobytu jest dłuższy. Chcąc przedstawić pełny obraz omawianych zjawisk, warto wyjaśnić, jakie są wskazania medyczne do skierowania pacjentów do określonego trybu leczenia. – Skierowanie na oddział dzienny lub stacjonarny całodobowy zależy od stopnia nasilenia i rodzaju zaburzeń psychicznych u pacjenta, a także od oceny ryzyka oraz ogólnego stanu zdrowia. W przypadkach ostrych kryzysów, samookaleczeń, prób samobójczych lub poważnych objawów psychotycznych pacjent może być kierowany na oddział stacjonarny całodobowy, gdzie zapewniona jest ciągła opieka. Natomiast oddziały dzienne często przyjmują pacjentów z umiarkowanymi zaburzeniami, wymagającymi wsparcia i terapii, ale niekoniecznie hospitalizacji – dodaje Murgrabia.  Jest szansa na poprawę sytuacji? Konsultant krajowy dr Aleksandra Lewandowska zauważa, że problem nie jest nowy, bowiem już w 2012 roku ówczesny krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży alarmował, że tego typu opieka wymaga zmian. Informował też, że z roku na rok przybywa dzieci i młodzieży ze zdiagnozowanymi różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi. – Niewątpliwie obserwujemy u dzieci i młodzieży kryzys relacji, brak umiejętności społecznych i radzenia sobie z różnymi wyzwaniami. Dotyczy to nie tylko relacji rówieśniczych, ale także w najbliższym środowisku dzieci i nastolatków. Niejedna osoba dorosła nie ma narzędzi i umiejętności do radzenia sobie z wyzwaniami, a co dopiero młode osoby – spostrzega dr Lewandowska. Chcąc pomóc dzieciom i młodzieży po próbach samobójczych lub cierpiącym z powodów różnych zaburzeń, należy działać niezmiernie szybko i sprawnie. Długotrwałe oczekiwanie na przyjęcie na oddział stacjonarny całodobowy może mieć poważne skutki zdrowotne.  – Wówczas istniejące objawy mogą się nasilić, wpływając negatywnie na codzienne funkcjonowanie pacjenta. To może prowadzić do izolacji społecznej, problemów w nauce i nawet podwyższonego ryzyka zachowań samobójczych. 2-3 miesiące oczekiwania na oddział dzienny może mieć łagodniejszy, ale wciąż istotny wpływ. Samo przewidywanie długiego oczekiwania może negatywnie przełożyć się na zdrowie pacjenta, zwiększając stres i nasilając objawy. To zjawisko może wywołać poczucie frustracji, negatywnie oddziałując na stan psychiczny. Dlatego skrócenie czasu oczekiwania jest kluczowe dla zapewnienia odpowiedniej i skutecznej opieki psychiatrii dzieci i młodzieży – wyjaśnia ekspert z platformy ePsycholodzy.pl. Dr Aleksandra Lewandowska jest zdania, że skrócenie czasu oczekiwania na przyjęcie na oddział stacjonarny całodobowy i dzienny na leczenie psychiatryczne dzieci i młodzieży w najbliższym czasie jest możliwe. Konsultant krajowy zwraca uwagę na to, że im więcej jest placówek niosących pomoc – niezależnie od tego, czy działają one w ramach pierwszego czy drugiego poziomu referencyjnego i czy niosą pomoc stacjonarną dzienną – tym bardziej skracają się kolejki. A przez to maleje liczba pacjentów do przyjęcia planowego. Ekspertka wspomina też o zmieniających się przepisach, które wprowadzają oddziały diagnostyczne dzienne. Pacjenci, którzy teraz nie wymagają leczenia w oddziale stacjonarnym, ale czekają na przyjęcie planowe, będą mogli korzystać z opieki w ramach oddziału dziennego z możliwością powrotu wieczorem do domu, tak jak to wygląda dziś na oddziałach dziennych.