"....- Było to wsparcie dla sześćdziesięciorga sędziów Sądu Najwyższego, którzy, jak mieliśmy nadzieję, uznali, że Krajowa Rada Sądownictwa i Izba Dyscyplinarna SN nie są sądami w rozumieniu polskiego i unijnego prawa, a zasiadający w nich nie są sędziami.
Zaczęliśmy chilijską pieśnią „El Pueblo Unido Jamás Será Vencido”, a zakończyliśmy zapewnieniem, że to nie koniec naszej walki o demokratyczne państwo prawa w Polsce. Że najważniejsze będą w niej majowe wybory prezydenckie. To będzie bowiem wybór pomiędzy demokracją a dyktaturą. Pomiędzy pozostaniem a wyjściem z UE, przestrzeganiem Konstytucji a jej łamaniem, trójpodziałem władzy a dyktatorską władzą w rękach szaleńca z Żoliborza. Pomiędzy niezawisłym wymiarem sprawiedliwości a dyspozycyjnym wobec reżimu oraz odpowiedzialnością a bezkarnością skorumpowanych i złodziejskich funkcjonariuszy pisowskiego aparatu władzy i ich poputczików..." - relacjonował Tomasz Rogowski