Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Paraolimpiada już otwarta. Dziś startują koszalinianie

Autor Art, fot. Twitter/Michał Pol, FB/Maciej Sochal 8 Września 2016 godz. 4:09
Brawurowy skok wózkiem, przemarsz sportowców, samba na protezach. To niektóre z atrakcji ceremonii otwarcia Igrzysk Paraolimpijskich w Rio de Janeiro, która dziś w nocy odbyła się na legendarnej Maracanie. Koszalin reprezentuje troje sportowców - dwóch lekkoatletów Robert Jachimowicz i Maciej Sochal oraz sztangista Grzegorz Lanzer. Dziś tuż po 15.00 o medale walczyć będą Sochal i Jachimowicz.

Ceremonia otwarcia była niezwykła. Towarzyszyły jej wszystkie elementy olimpijskiego ceremoniału. Jako 119. z kolei przed publicznością przemaszerowała polska reprezentacja. Prowadził ją Rafał Wilk, podwójny mistrz paraolimpijski z Londynu, mistrz świata, zdobywca Pucharu Świata. Był hymn paraolimpijski, nastąpiły ślubowania zawodników, sędziów, trenerów i przyszedł czas na... sambę, którą wykonała Amy Purdy, poruszająca się na dwóch protezach amerykańska snowboardzistka, a także modelka i aktorka. To dla niej nie pierwszyzna. Sławę w USA zdobyła jako uczestniczka programu „Taniec z Gwiazdami”. Tym razem kilkuminutowy taniec wymagał wcześniej 45 dni treningu. Na swych protezach – cudach techniki – tańczyła z równie nowoczesnym robotem o imieniu Kuka.

Wreszcie nadszedł kulminacyjny moment ceremonii – zapalenie paraolimpijskiego znicza. Na stadion ogień wniósł lekkoatleta, multimedalista paraolimpijski, Antonio Delfino. Pochodnię przejmowali kolejni byli paraolimpijczycy, a jednej z nich, prekursorce ruchu paraolimpijskiego w Brazylii, wspierającej się o lasce Marcii Malsar, w misji nie przeszkodził nawet upadek. Przewróciła się z pochodnią na płycie stadionu, mokrej od deszczu, który lunął pod koniec ceremonii. Publiczność zgotowała jej jednak owację na stojąco ze łzami wzruszenia w oczach.

Ostatni z zawodników poruszał się na wózku. Tymczasem do znicza prowadziły... schody. Wpadka organizatorów? Przeciwnie. Ze schodów wyłoniła się rampa, po której zawodnik podjechał do samego znicza i zapalił go. Rozpoczęły się więc XV Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Rio de Janeiro.

Program wydarzeń olimpijskich z udziałem Polaków 8/9 września - czwartek/piątek (godziny wg czasu polskiego): 


TENIS STOŁOWY: 

14:00 – kwalifikacje singla mężczyzn: Piotr Grudzień (klasa 8*), Maciej Nalepka (klasa 3), Marcin Skrzynecki (klasa 8) 

15:00 – kwalifikacje singla mężczyzn i kobiet: Rafał Czuper (klasa 2) i Karolina Pek (klasa 9) 

18:00 – kwalifikacje singla kobiet: Dorota Bucław (klasa 1-2), Katarzyna Marszał (klasa 6) 

18:40 – kwalifikacje singla kobiet: Krystyna Siemieniecka (klasa 11), Dorota Nowacka (klasa 11) 

21:00 – kwalifikacje singla kobiet: Natalia Partyka (klasa 10) 

21:40 – kwalifikacje singla mężczyzn: Patryk Chojnowski (klasa 10), Rafał Lis (klasa 4), Krzysztof Żyłka (klasa 4) 

0:20 – kwalifikacje singla mężczyzn: Piotr Grudzień (klasa 8), Maciej Nalepka (klasa 3) i Marcin Skrzynecki (klasa 8) 

2:20 – kwalifikacje singla kobiet: Karolina Pek (klasa 9) 

LEKKOATLETYKA: 



15:05 – finał pchnięcia kulą Maciej Sochal (F32) 

15:10 – finał rzutu dyskiem: Robert Jachimowicz (F52), Adrian Imianowski (F52) 

22:45 – finał pchnięcia kulą: Bartosz Tyszkowski (F41) 

23:05 – finał rzutu dyskiem: Tomasz Blatkiewicz (F37) 

23:08 – finał skoku w dal: Katarzyna Piekart (T45/46/47) 

0:34 lub 0:40 – eliminacje biegu na 100 m: Mateusz Michalski (T13) 

1:12 lub 1:18 – eliminacje biegu na 100 m: Anna Trener - Wierciak (T38) 

PŁYWANIE: 

16:19 – eliminacje 100 m st. motylkowym: Kamil Rzetelski (S13) 

16:27 – eliminacje 100 m st. motylkowym: Joanna Mendak (S13) 

(ew.) 1:01 – finał 100 m st. motylkowym: Kamil Rzetelski (S13) 

(ew.) 1:08 – finał 100 m st. motylkowym: Joanna Mendak (S13) 

KOLARSTWO TOROWE: 

16:19 – eliminacje wyścigu na dochodzenie: Anna Harkowska (C5) 

16:57 – eliminacje wyścigu na dochodzenie: Marcin Polak (B), Przemysław Wegner (B) 

(ew.) 22:12 – finał wyścigu na dochodzenie: Anna Harkowska (C5) 

(ew.) 22:37 – finał wyścigu na dochodzenie: Marcin Polak (B), Przemysław Wegner (B) 

* poziom niepełnosprawności

Czytaj też

Sochal: Nie siedzieć w domu, ale wyjść do ludzi

Art - 14 Września 2016 godz. 5:01
- Einstein powiedział kiedyś, że nie wie jak będzie wyglądać III Wojna Światowa, ale IV będzie na maczugi. W razie czego możecie mnie posłać na front w pierwszym szeregu – powiedział tuż po konkursie Maciej Sochal, który wczoraj na igrzyskach paraolimpijskich w Rio wywalczył w rzucie maczetą złoty medal. Wcześniej w konkursie pchnięcia kulą był czwarty. -       – Chciałbym, żeby mój sukces choć trochę był inspiracją dla tych najciężej poszkodowanych porażeniem, tetraplegików. Trzeba zacisnąć poślady i żyć. Nie siedzieć w domu, ale wyjść do ludzi – dodał.  Konkurencja rzut maczugą została wprowadzono do sportu dla niepełnosprawnych, którzy maja kłopoty z chwytem. Po prostu maczuga, to jeden z niewielu przedmiotów, które mogą oni chwycić i jeszcze rzucić. Maciek przez 13 lat wiódł życie normalnego chłopaka. - Szkoła, basen, piłka nożna, znajomi. Pamiętam, jak witaliśmy rok 2000. Na niebie tysiące światełek, a w uszach huk wystrzeliwanych petard - wspomina Maciek. - 16 stycznia rodzice zawieźli mnie do szpitala, ponieważ bardzo bolała mnie głowa. Miałem wrażenie, jakby te sylwestrowe fajerwerki wybuchały w mojej głowie. W szpitalu zostałem na obserwacji. Ból był prawie nie do wytrzymania. Robiono mi wiele badań i już następnego dnia, 17 stycznia, okazało się, że mam guza mózgu. Stan był bardzo ciężki. Guz duży, początki procesu wgłobienia, czyli zagrożenie życia... Myślę, że wtedy nie zdawałem sobie sprawy co to oznacza. Pomimo pośpiechu i ruchu wokół mnie, byłem spokojny. Tego samego dnia gnałem erką w towarzystwie anestezjologa i mamy do szpitala w Szczecinie. Późnym popołudniem zaczęto operację, która skończyła się w nocy. Świat zawalił się nagle, bez anonsów… Nie mogłem ruszać nawet palcem, oddychał za mnie respirator, karmiono mnie sondą. Nie mogłem mówić i tylko ta powracająca świadomość, bezsilność, rozpacz, żal i wściekłość. Dziś myślę, że miałem szczęście, bo jestem. Mogę kochać i być kochanym, ale to była długa droga. Mama rehabilitowała mnie zaraz po operacji, co było kontynuowane na koszalińskim OIOM-ie, gdzie miałem świetną opiekę i bardzo życzliwy personel. Oczywiście próbowaliśmy wszystkiego. Piłem nawet zioła peruwiańskie. Korzystałem z pomocy bioenergoterapeutów. Wierzyłem, że to mi pomoże. Dziś wiem, że gdyby nie moja determinacja i chęć bycia sprawnym, nie osiągnąłbym niczego.