Choć Royal Rangersi kojarzą się nam głównie z teksańskimi Rangersami lub Chuckiem Norrisem, to tak naprawdę, niewiele mają z nimi wspólnego. W bezpośrednim tłumaczeniu to
"Królewscy Wojownicy".
Wojownicy, którzy idą za swoim królem - Jezusem Chrystusem. W praktyce są pasjonatami zrzeszonymi w organizacji zajmującej się pracą wśród dzieci i młodzieży metodą skautową w oparciu o zasady biblijne. Royal Rangers to międzynarodowa, chrześcijańska organizacja, działająca od 1962 roku. Jej początki w Polsce sięgają 1992 roku, kiedy służba RR została oficjalnie zarejestrowana jako agenda Kościoła Zielonoświątkowego. W Koszalinie od czterech lat działa Szczep 30. Royal Rangersów. Jego komendantem jest Robert Korczyński.
Koszalińscy rangersi
są niezwykle aktywni. – Staramy się dla dzieci i młodzieży być ciekawą alternatywą dla komputerów, czy telewizji – mówi komendant. – Naszych skautów uczymy miłość do ojczyzny, Boga przyrody. Pokazujemy, że to życie w realu jest równie, a nawet bardziej ciekawe od tego zamkniętego w wirtualnej przestrzeni – dodaje. Weźmy na przykład
ogień.
Od wieków towarzyszy przecież człowiekowi. Na ogniu przyrządzano strawę ,ogień powstrzymywał dzikie zwierzęta przed atakiem na ludzi, suszono przy nim odzież, gromadzono się przy nim by coś uczcić i pobyć ze sobą. Ogień oczyszczał a jego blask rozjaśniał mroki nocy. Palono go na polanach leśnych, nad jeziorem, na mokradłach, na łodzi, śniegu, zarówno w prostej chacie jak i w pałacu. A kto dziś potrafi rozpalić ognisko. My tego uczymy. I rozstawiania namiotów i posługiwania się ręcznymi narzędziami – mówi Korczyński.
Póki co z oferty Rangersów w naszym mieście korzysta ok. 20 skautów.
Wieża ciśnień
zbudowana została w 1898 roku, jako terenowy zbiornik wyrównawczy. Działał on jeszcze przez powojenne lata, zaopatrując w wodę mieszkańców Koszalina. Zamknięty został dopiero wtedy, gdy po drugiej stronie Góry Chełmskiej wybudowano nowoczesne urządzenia. Od roku 1969 była nieczynna. Przez całe dekady, pomimo że została wpisana do rejestru zabytków, coraz bardziej niszczała. Wieża to nie tylko ceglana budowla. Jej cała
konstrukcja
ciągnie się w głąb ziemi, gdzie znajdują się zbiorniki po 500 metrów sześciennych każdy.
- Planujemy wykorzystać ją w całości – informuje komendant. – W prawej komorze będzie miejsce na salę konferencyjną. To będzie także nasze miejsce spotkań, biesiad przy gitarze. W lewej komorze umieścimy część użytkową czyli kuchnię, łazienkę, magazyny. Tam też skauci będą trzymali swoje skarby – planuje Korczyński.
Obecnie harcerze kompletują wymagane dokumenty i pozwolenia.Czekają również na opinię konserwatora zabytków. Dopiero wówczas prezydent Koszalina będzie mógł formalnie przekazać obiekt skautom. Póki co zabrali się oni za sprzątanie i uporządkowanie wieży.