Przypomnijmy, że koszalińska adaptacja sztuki Pála Békésa „Cykor – bojąca dusza” znalazła się na celowniku agencji ochrony praw autorskich. Powodem jest użycie innej muzyki niż zakładają zapisy licencji. Według spadkobierców praw po Békésu przedstawienie to tzw. „utwór łączny”, gdzie prawną ochroną objęta jest zarówno warstwa literacka, jak i muzyczna.
Zdzisław Derebecki, dyrektor BTD kilka dni temu publicznie obarczył winą za całe zamieszanie Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS). Teraz widzi sprawę nieco inaczej. - Zaiks nie był poinformowany, że jest to utwór łączny. Obecnie trwają negocjacje ze stroną węgierską dotyczące urealnienia opłaty licencyjnej tzn. takiej jaka jest w innych tego typu utworach. Agencja węgierska jest otwarta na propozycje Zaiksu. Może dojdziemy do porozumienia. Pewności jednak nie ma – kwituje.
Andrzej Krakowiak z koszalińskiego oddziału ZAiKS, potwierdza, że trwają rozmowy, ale nie może podać więcej szczegółów. Trzymamy rękę na pulsie.
W pierwszej publikacji dotyczącej roszczeń wobec rodzimego teatru „Koszaliński BTD i węgierscy prawnicy” zaznaczyliśmy, że dyrektor teatru unika wyjaśnień. Wynikało to ze zwykłej złośliwości przedmiotów martwych, gdyż pisemna odpowiedź Derebeckiego nie dotarła do naszej redakcji, a zaginęła gdzieś w cyberprzestrzeni.