Projekt przyjętej przez rząd ustawy nakłada bardzo wiele obowiązków na miasta i gminy. Zdaniem marszałka w publicznej dyskusji, jaka rozgorzała na temat programu, umknęła jednak kwestia zadań przypadających w udziale urzędom marszałkowskim. Ustawa nie zabezpiecza środków dla samorządów województw na czynności administracyjne, które są nieodzownym elementem wypłacania świadczeń dla dzieci rodziców pracujących poza granicami kraju. Z racji przygranicznego położenia w naszym województwie to zjawisko dotyczy kilku tysięcy rodzin.
- Wydaje się, że zapomniano o świadczeniach dla dzieci, których rodzice bądź jeden z rodziców pracuje za granicą. Będą one mogły być wypłacone dopiero po wnikliwym sprawdzeniu przez urzędników marszałkowskich sytuacji rodziny, a następnie wydaniu decyzji administracyjnej. Są to bardzo skomplikowane i czasochłonne procedury, a bez nich rodziny nie otrzymają pieniędzy - alarmuje Olgierd Geblewicz.
Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Urzędzie Marszałkowskim wydaje ponad 3 tysiące decyzji rocznie. Dotyczą one rodzin, które spełniają kryterium ustawowe dla świadczeń rodzinnych. Skala zjawiska w przypadku świadczenia wychowawczego nie jest znana, jednak wstępne szacunki wskazują, że liczba rozpatrywanych wniosków wzrośnie o 70 %.
Po wpłynięciu wniosku o świadczenie wychowawcze (lub inne świadczenia rodzinne) marszałek ustala, czy w danej sprawie mają zastosowanie przepisy o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. Po ustaleniu, że dany przypadek podlega koordynacji, następnym krokiem jest sprawdzenie statusu zawodowego rodziców, byłych małżonków, opiekunów faktycznych dzieci oraz kraju pierwszeństwa do wypłaty świadczeń rodzinnych. Podstawą wypłaty świadczenia przez gminę będzie decyzja wydana przez marszałka województwa.
- Zaangażowanie gmin i miast w realizację programu jest oczywiście największe, ale uzyskanie pomocy przez część rodzin uzależnione będzie od stopnia zorganizowania administracji marszałkowskiej. Dzisiaj szacujemy, że będziemy potrzebować minimum 7 etatów więcej wraz z wyposażeniem w sprzęt komputerowy, co rodzi koszty w wysokości około pół miliona złotych rocznie - mówi marszałek Olgierd Geblewicz.
Obsługa świadczeń rodzinnych wymaga stosowania określonego systemu informatycznego, a co za tym idzie - sprzętu komputerowego o wysokim standardzie. Osoby obsługujące te programy muszą być pracownikami etatowymi, ponieważ mają do czynienia z danymi wrażliwymi. Ponadto kontaktując się ze swoimi odpowiednikami w innych krajach, muszą biegle mówić po niemiecku i angielsku.
- Nie chciałbym, aby jakakolwiek grupa uprawnionych do świadczeń w ramach programu „Rodzina 500 plus” została poszkodowana. Chcemy dobrze przygotować się do realizacji nowych zadań. Oczekuję, że państwo zabezpieczy środki potrzebne nam do wywiązania się z obowiązków w postaci promesy od Rządu RP. W tej sprawie zwrócę się do wojewody zachodniopomorskiego - zapowiedział Olgierd Geblewicz.