Dlaczego warto skorzystać z usług agencji Randstad, skoro bezrobotni mają do dyspozycji Państwowy Urząd Pracy?
- My nie konkurujemy z Urzędem, nie zajmujemy się statystykami związanymi z bezrobotnymi, rejestracją, czy wyrejestrowywaniem bezrobotnych. Do naszego biura trafiają najczęściej osoby, które chcą podjąć pracę. Jesteśmy prywatną firmą działającą na zupełnie innych zasadach. W Polsce zatrudniamy ponad 27 tys. pracowników. Na rynku koszalińskim około 200 osób. Wciąż poszukujemy blisko 120 pracowników dla rozmaitych klientów z naszego powiatu.
Co jest szczególnego w ofercie agencji?
- Zatrudniamy wyłącznie na umowę o pracę. Nie oferujemy umowy o dzieło, czy umowy zlecenie. Zatrudniamy pracowników w oparciu o ustawę „O zatrudnieniu pracowników tymczasowych”. To odrębny dokument od Kodeksu Pracy, ale pracownicy mają odkładane składki ZUS, mają prawo do urlopu, przelewy na konto dostają systematycznie. Poza tym przez dziesięć lat funkcjonowania w Koszalinie jesteśmy pewni, że oferujemy pracę w sprawdzonych firmach.
Na czym to polega? Firma Randstad zatrudnia pracowników. Coś na kształt zewnętrznego pracodawcy, który potem wynajmuje osoby innym przedsiębiorstwom?
- Nasze koszalińskie biuro wyspecjalizowało się w usłudze pracy tymczasowej. Zatrudniamy pracownika w firmie Randstad i to my jesteśmy jego pracodawcą. Wysyłamy taką osobę do naszego klienta, który jest tzw. „pracodawcą użytkownikiem”. Na przykład kierujemy osoby do fabryki i tam jest jego przełożony. Natomiast po naszej stronie jest pełna obsługa kadrowo – płacowa. Podpisujemy z pracownikami różne umowy od tygodnia, po całoroczną. Natomiast te umowy są systematycznie przedłużane. Czyli nie ma takich sytuacji, że ktoś ma pracę przez tydzień, a potem znów musi szukać kolejnego zatrudnienia. Najczęściej osoby, które z nami współpracują, mają pracę cały czas, na krótkoterminowych umowach, ponieważ dla przedsiębiorców ma to swoje plusy. Pracownik zatrudniony przez nas może pracować maksymalnie 18 miesięcy na takich umowach. To nam reguluje prawo. Natomiast z doświadczenia wiemy, że po kilku miesiącach pracy, nasi klienci decydują się na zatrudnienie najlepszych pracowników bezpośrednio u siebie w firmie.
Utarło się, że pracownik zatrudniony przez agencję, zarabia mniej niż, zatrudniony bezpośrednio w danej firmie. Ile w tym prawdy?
- To nieprawda. Naszych pracowników obowiązuje ten sam regulamin pracy, jaki funkcjonuje u danego klienta. Czyli osoby zatrudnione na takich samych stanowiskach, co pracownicy wewnętrzni klienta, muszą mieć ten sam poziom wynagrodzenia. Nie może być mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji pracownika tymczasowego.
Czyli mit można uznać za obalony?
- Zdecydowanie tak. Dodatkowo powiem, że na terenie Koszalina i okolic obsługujemy w sumie 16 firm i tylko w jednej mamy płace na poziomie najniższej krajowej. W pozostałych są to wynagrodzenia od kwoty 11 zł do 15 zł brutto za godzinę plus dodatki , m.in. za akord oraz premie.
Wspomniała pani o 200 zatrudnionych przez Randstad pracowników. Poszukujecie jeszcze 120. Jakie to są oferty?
- Największe zapotrzebowanie mamy w przetwórstwie rybnym. Wynagrodzenie zaczyna się od stawki 13 zł brutto na godzinę, czyli jest to 2200 zł samej podstawy. Do tego dochodzą akordy, które mogą wnieść drugie 100% wynagrodzenia. Oczywiście znajdziemy pracę również dla magazynierów, garmażerów i pracowników niższego szczebla.
Czy mogłaby pani powiedzieć kim jest typowy koszaliński bezrobotny?
- Według najnowszych danych Urzędu Pracy za miesiąc wrzesień, w Koszalinie mamy ponad 4 tys. bezrobotnych. Z tego 39 % to osoby w wieku 50 +. Dla nich również mamy oferty. Nigdy nie sugerujemy się wiekiem. Wystarczy tylko chęć do pracy, gotowość do podjęcia zatrudnienia w systemie trzyzmianowym oraz dostosowanie się do warunków panujących w firmie.
Czy zauważyła pani zjawisko o jakim ostatnio zrobiło się głośno, czyli o powstaniu tzw. subkultury bezrobotnych? Są to osoby, które świetnie czują się wykorzystując wszelkie możliwości socjalne, rezygnując ze stałej pracy.
- Trafił pan chyba w sedno. Mamy biuro naprzeciwko Caritasu. Widzimy co się dzieje, kiedy wydawane są jakiekolwiek świadczenia. Kilkakrotnie zrobiliśmy akcję rozdawania ulotek. Te osoby w ogóle nie były zainteresowane. Ludzie mają możliwość pobierania zasiłków z GOPS'ów i MOPS'ów. Takie osoby twierdzą, że nie opłaca im się pracować na etacie, bo wyliczając wszystkie świadczenia, mogą „zarobić” więcej. Nie kalkulują sobie tego w taki sposób, że nie odkładają nic na emeryturę, czy nie będą w stanie zapewnić przyszłości dzieciom. Takie życie chwilą.
Jednak to nie jedyny problem jeśli chodzi o bezrobocie w Koszalinie.
- Mamy rzesze osób, które twierdzą, że są bezrobotne, a pracują w szarej strefie. Jest to widoczne również w znanych koszalińskich firmach. Pracownicy są zatrudniani na umowę zlecenie, umowę o dzieło albo nawet bez umów. Jesteśmy ekspertem rynku pracy, więc naszym zadaniem jest również edukacja pracodawców i pracowników. Rozmawiamy z obiema stronami tak, aby firmy i pracownicy znali swoje prawa i obowiązki. Jeśli widzimy, że w jednej firmie część pracowników jest zatrudniona na umowę o pracę, a druga część pracowników, która wykonuje dokładnie te same czynności, pracuje w ramach umów cywilnych, to jest to działanie niezgodne z przepisami. To również demotywuje dla pracowników.
Jak powszechny jest taki model zatrudnienia?
- To swoista plaga. Wiele osób pracuje na cały etat, a czasem nawet ponad ramy takiego wymiaru pracy i mają umowy tzw. „śmieciówe”, za dużo mniejsze pieniądze, a resztę wynagrodzenia otrzymują nieoficjalnie „pod stołem”. Dotyczy to np. pracowników z Ukrainy, których w Koszalinie jest około 400. Są to bardzo często osoby zatrudnianie w sposób nie do końca etyczny. Najczęściej otryzmują umowę zlecenie. Można sobie wyobrazić taśmę produkcyjną w firmie. Z jednej strony stoją Polacy, którzy mają umowę o pracę i wszystkie świadczenia, z drugiej strony stoją pracownicy z Ukrainy, którzy chcą pracować w nadgodzinach, niekiedy po 10 – 12 godzin, bo po to tu przyjeżdżają. Pracodawca chce uniknąć wypłacania nadgodzin, więc daje takiemu pracownikowi umowę zlecenie i płaci za każdą godzinę pracy jednakową stawkę.
Na zakończenie mogła pani opisać całą procedurę dołączenia do agencji Randstad?
- Najlepiej przyjść do nas ze swoim CV. Mamy też przygotowane formularze aplikacyjne, a jeśli jest jakikolwiek problem z napisaniem życiorysu, to nasi konsultanci służą pomocą. Dobrze jest wziąć ze sobą także kopie świadectw pracy, co ułatwi weryfikację i przygotowanie dobrego CV. Następnie taki dokument trafia do naszego konsultanta, który dopasowuje umiejętności kandydata do oczekiwań naszych klientów. Może zdarzyć się tak, że będziemy mieli ofertę pracy z dnia na dzień. Jak we wspomnianym przetwórstwie rybnym, lub w fabryce kosmetyków albo przy produkcji sałatek. Przy niektórych ofertach wymagana jest książeczka sanepid.
Kandydat otrzymuje u nas w biurze informację o ofertach pracy i decyduje, czy chce wziąć udział w procesie rekrutacji. Czasem wystarczy jeden etap, czyli rozmowa z naszym konsultantem i ewentualnie testy np. sprawności manualnej. Część klientów przed zatrudnieniem chce spotkać się z naszymi kandydatami, więc wymagane jest spotkanie u klienta, ale mamy tu korzyść z takiego spotkania: nasi kandydaci mają możliwość zobaczenia zakładu, zapoznania się ze stanowiskami pracy tak, aby podjęli trafną decyzję o zatrudnieniu. Jeśli pracownik zostanie zaakceptowany w procesie rekrutacji, wysyłamy go na badania lekarskie i szkolenie BHP, wyposażamy w odzież roboczą i kierujemy do pracy. Koszty związane z zatrudnieniem są wyłącznie po naszej stronie. Warto podkreślić, że nie pobieramy żadnych opłat od pracowników, to co zarobią trafia na ich konto.
Dziękuję za rozmowę
Koszalińskie biuro Randstad mieści się przy ul. Domina 1/5. Szczegóły znajdziecie na stronie intrenetowej > LINK.