Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Nastrój i finezja w „Beczce”

Autor Robert Kuliński 26 Października 2015 godz. 11:09
Nieczęsto zdarza się, aby jazzowy kwartet potrafił wyczarować nastrój jako spójny zespół. Miniony koncert grupy Jachna/Cichocki/Urowski/Krawczyk był pełen muzycznej finezji i urzekającej gracji.

Grupa wystąpiła w znanym z bardzo wyrafinowanej oferty koncertowej Pubie Z Innej Beczki. Wielka szkoda, że tak nieliczni fani jazzu zdecydowali się na niedzielny wieczór w przytulnych progach lokalu. Zaledwie kilkuosobowa publiczność mogła doświadczyć doskonałej muzyki, jaką przygotowali artyści.

Koncert składał się z kompozycji zawartych na świeżo wydanej płycie kwartetu, zatytułowanej „The right moment”. Pierwsze co dało się zauważyć po zetknięciu z misternie  utkanymi kompozycjami  zespołu, to ich walor intelektualny. Muzycy niejako odcięli się od typowej jazzowej etykiety, prezentując zwarty, świetnie przemyślany i domknięty repertuar. Nie było zbyt wielu szaleńczych solówek, prezentujących kunszt wirtuozerski, czy eksponowania swojej osobowości ponad bandem. Kwartet brzmiał niczym monolit albo zsynchronizowana maszyna, której celem jest snucie opowieści, a nie puste epatowanie warsztatem. Improwizowane sola pojawiały się dopiero tam, kiedy rzeczywiście był na to czas, miejsce i adekwatny klimat.


Minimalizm, nastawiony przede wszystkim na nastrój, doskonale sprawdził się we wnętrzu miniaturowego pubu. Oszczędne partie trąbki Jachny i delikatne akcenty pianina spod reki Cichockiego, doskonale splatały się z transową  grą sekcji, czyli Urowskiego (bas) i Krawczyka (perkusja).

Kwartet zaproponował bardzo dojrzały repertuar, garściami czerpiący inspiracje z nowoczesnych trendów jazzowych, świetnie adaptując je na potrzeby wypowiedzi lirycznej, znanej z polskiej tradycji muzyki filmowej. Kameralne przestrzenie dźwiękowe z rzadka przecinał podskórny puls, jak choćby w kompozycji „Checkers”. Nie można pominąć arcyciężkiego utworu „Ice”, który zachwycił niebywałą mocą siermiężnych, basowych

„tąpnięć” w z początku mglistej i chłodnej strukturze. Finał z dwugłosem trąbki i klarnetu, którego czasami dobywał Cichocki, idealnie spięły makabryczną historię rodem z antarktydy. Rozładowanie  wzburzonych emocji przyszło z utworem „18/2”.Figlarny temat rozjaśnił mroczną aurę.

 

Miłośnicy jazzu treściwego, a nie technicznego, powinni być zachwyceni. Kto odpuścił sobie  niedzielny wieczór w „Beczce”, ten ma czego żałować. Jakość wykonania, fascynująca przestrzeń, czy  po porostu  świetnie skomponowane utwory, były warte wyjścia z domu i pozostawienia wieczoru wyborczego politykom oraz telewizji. 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł