Oczywiście taki stan rzeczy można tłumaczyć na wiele sposobów. Jednak najbardziej znamiennym elementem, wcale nie tak trudnej zagadki dotyczącej śladowej ilości słuchaczy, był termin koncertu, czyli poniedziałek.
Innym ważnym aspektem, jest to, że w Koszalinie bardzo rzadko zdarzają się takie koncerty. Muzyka improwizowana nie należy do popularnych gatunków. Oprócz autora niniejszego tekstu, właściciela lokalu i fotoreportera, na widowni zasiadł tylko jeden słuchacz. Mimo to muzycy z entuzjazmem zaprezentowali swoją twórczość.
Było czego posłuchać. Oprócz niekwestionowanej biegłości muzycznej, zabrzmiały emocje. Na tym właściwie bazuje cala siła w pełni improwizowanego repertuaru. Żadnych szkieletów formalnych, jedynie zamysł wzajemnej eksploracji nowych rejonów muzycznych i interakcji.
Ten ostatni element to sprawa kluczowa. Niemożliwym byłoby zagranie koncertu, gdyby improwizacja polegała jedynie na próbach zestawienia indywidualnych wizji każdego z muzyków. Wzajemne
oddziaływanie i szukanie wspólnych pól narracji, przeniosło scenę Kawałka w zupełnie inny wymiar.
Nastrój kompozycji budowany był z urzekającym wdziękiem, a jednocześnie sowizdrzalską lekkością. Nie można pominąć także poczucia humoru. Artyści przerzucali sobie dźwiękowe figle, aby w końcu dotrzeć do punktu spójnego, ale tylko na chwilę, po to by znów swobodnie bawić się strukturą, fakturą, brzemieniem, kolorytem i oczywiście samą treścią, choć trudno mówić tu o precyzyjnych tematach. Bardziej liczyły się muzyczne poszukiwania.
Taka propozycja koncertowa, to niełatwy repertuar. Nie ma się czemu dziwić, skoro w pop kultura w jakiej większość odbiorców muzyki funkcjonuje, nie lubi nowatorstwa. Olbrzym i Kurdupel zmuszają do „słuchania uczestniczącego”, a z tym znakomita większość rzekomych fanów muzyki ma problem. To nie
jest oferta rozrywkowa, a ze wszech miar intelektualna odpowiedź na muzyczną sztampę, jaką na co dzień i od święta propaguje 99 % klubów, domów kultury, stacji radiowych i telewizyjnych.
Zetknięcie z improwizacją na takim poziomie, jako odbył się w miniony poniedziałek, uwrażliwia i pozwala spojrzeć na muzykę, jak na dziedzinę sztuki. Czyli w tak, jak już dawno przestano ją traktować. A sztuka to jeden z najlepszych kanałów wyrażenia emocji i samodoskonalenia. Nieobecni przegapili wieczór niezwykły, piękny i mądry.
W grudniu będzie można posłuchać Kurdupla, czyli basistę Marcina Bożka w występie solowym. Ten koncert już polecamy.