Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

"Oni zabijają naszych przyjaciół" - kampania na rzecz zabijanych zwierząt

Autor ekoszalin za FB/Ludzie Przeciw Myśliwym, fot. FB/Ludzie Przeciw Myśliwym 29 Czerwca 2015 godz. 7:14
„Oni zabijają naszych przyjaciół” to hasło najnowszej kampanii, która ma uświadomić jak często podczas polowań myśliwi zabijają zwierzęta domowe – najczęściej psy.

Clifford to młody biały labrador, stworzenie łagodne i pełne życia, lubił biegać. Stracił życie bo pobiegł na łąkę za domem a przechodzili wtedy akurat myśliwi z koła "Czajka" w Jedwabnym.
Właściciele kochają zwierzęta, mieszkają w domu jednorodzinnym w Mieczkach w gminie Przytuły, mają swoją ziemię. Pozwalają młodziutkiemu psu biegać, jest łagodny i zupełnie niegroźny. 
Trzeciego maja pies znika, szukają go bezskutecznie przez wiele dni.

Dwudziestego maja ciało Clifforda wypływa w małym stawie znajdującym się na polu jednego z okolicznych rolników. Ten wyciąga zwierze na brzeg, jest poruszony bo widzi ranę postrzałową. 
Nie wie czyj to pies, ale widzi że martwe zwierze ma czerwoną obroże, dzwoni do myśliwych z koła Czajka z pretensjami że zastrzelone zwierze wrzucili do stawu gdzie poją się jego krowy.
Myśliwi szybko przyjeżdżają zabierają psa na bok i udają że zakopują ciało Clifforda. Zostawiają za sobą mały kopczyk rozgrzebanej ziemi. 
W tym czasie o całej sytuacji dowiadują się właściciele Clifforda, zostawiają dzieci i jadą nad staw.
Na miejscu znajdują resztki sierści swojego psa, ślady opon. Rozkopują grób, wewnątrz nie ma ciała psa. 
Myśliwi wiedząc że ciało ma w sobie pocisk który można zidentyfikować, tylko udali że grzebią psa, a naprawdę zwłoki zabrali ze sobą żeby ukryć dowody.
Ale są ślady. 
Właściciele jadą na posterunek policji, zgłaszają sprawę. 
Przez tydzień nikt z policjantów nawet nie jedzie na miejsce zdarzenia żeby zabezpieczyć ślady.
Okazuje się że sprawę prowadzi osoba która poluje, na posterunku pracują policjanci będący członkami PZŁ.
Właściciel psa składa skargę, sprawa zostaje przekazana innemu policjantowi ....który akurat jest na urlopie.

Skandal, jesteście poruszeni ? To norma w sprawach przeciwko myśliwym. 

 

Proszę Państwa zawiadamiamy jako LPM prokuraturę w tej sprawie, zawiadomimy też odpowiedni wydział KWP.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł