- Na razie kierowcy parkują przed ratuszem wszędzie tam, gdzie jest wolne miejsce – wyjaśniał w styczniu br. Robert Grabowski, rzecznik ratusza. - Sytuacja jest taka, że do ratusza trzeba wchodzić niemalże po maskach samochodów. Na domiar złego, stan techniczny parkujących aut jest zły i na nowych płytach pojawiły się już plamy oleju oraz inne zabrudzenia – dodał. Od razu jednak zapewnił, że: “pracownicy Zarządu Dróg Miejskich bardzo dokładnie przyjrzą sięczy i gdzie można będzie wygospodarować miejsca parkingowe– zapewniał Grabowski.
Proces decyzyjny i poszukiwanie wyjścia z tego samochodowego galimatiasu trwał niemal dokładnie pół roku. Dziś już wiemy: więcej miejsc parkingowych przed ratuszem nie będzie! Za to w trosce o to, by koszalinianie nie płacili więcej mandatów za złe parkowanie ustawione zostaną… gazony z kwiatami.
W ten sposób mieszkańcom miasta uniemożliwi się - w sposób fizyczny - popełnienie wykroczenia. Na tym jednak nie koniec. Grabowski dodaje: „W przyszłości w centrum miasta będzie trudniej poruszać się samochodem- to trend europejski. Rynek i jego otoczenie będzie - tak jak w innych miastach - miejscem bez spalin, przyjaznym przede wszystkim pieszym i rowerzystom”.
I trudno nie przyznać mu racji. Jestem oczywiście za taką wizją naszego miasta ale, ta wypowiedź mnie zbulwersowała. Dlaczego? Dlatego, że jak ktoś kiedyś powiedział: “zanim zaczniesz zmieniać świat zacznij od siebie”, a urzędnicy z tyłu ratusza zadbali o swoje miejsca do parkowania…