Wydarzenie zostało zorganizowane przez Fundację Rozwoju Demokracji, Edukacji, Kultury i Aktywizacji DEKA. Wśród uczestników znaleźli się uczestnicy wydarzeń sprzed 26 lat, jak i młodzi mieszkańcy miasta, dla których hasła wolności i demokracji są ważne.
Pomimo tego, że wybory z 1989 roku nie były do końca wolne i demokratyczne, gdyż zrealizowały ustalenia Okrągłego Stołu, to data 4 czerwca jest swoistym symbolem zmian w Polsce.
- Minęło już 26 lat wolności w naszym kraju i trzeba podkreślać, że udało się nam się przez ten czas bardzo dużo osiągnąć – mówi Roman Biłas Prezes Zarządu Fundacji DEKA – Wstąpiliśmy do Unii
Europejskiej i dzięki jej wsparciu zmodernizowaliśmy kraj. Jest jednak jeszcze wiele pracy przed nami. Data 4 czerwca powinna być datą istotną, bo całkowicie przewartościowaliśmy ustrój w Polsce. Ten happening jest swego rodzaju odpowiedzią na sytuację jaką mamy obecnie w naszym kraju, że wciąż nie nauczyliśmy się szanować ludzi, którzy walczyli o wolną, niepodległą Polskę. Chcieliśmy jednak pokazać, że to święto powinno być wesołe, bo jest to bardzo wesoła rocznica – kwituje.
Koszalinianie zgromadzeni wokół City Boxu otrzymali plastikowe kubeczki z sokiem pomarańczowym. Po uroczystym toaście w ruch poszły tacki z kawałkami tortu. Była to słodka celebracja, a w tłumie uczestników nawiązały się dyskusje rozmaite - od wspominek akcji plakatowej, po trywialne zachwalanie walorów smakowych wyrobu cukierniczego od Kaliszczaka.
- Jest to ważne spotkanie, to w końcu 26 rocznica zmian ustrojowych w Polsce. Mogłoby być tylko nieco
więcej ludzi – mówi Kazimierz Koszaliński społecznik. - Uważam,że trzeba takie wydarzenia czcić, bo Polska zmieniła się bardzo. Dzięki przystąpieniu do Unii Europejskiej otrzymaliśmy szereg dotacji i zrealizowaliśmy wiele programów. Wszystko jest dobrze, zdecydowanie lepiej niż w PRL'u, choć prze te ćwierć wieku zmagamy się z problemem bezrobocia. Zwłaszcza młodzi mają problem ze znalezieniem pracy i niestety często muszą wyjeżdżać z Polski, bo nawet na tym „zmywaku”, mogą zarobić lepiej niż u nas pracując w zawodzie wyuczonym na wyższych uczelniach. Obserwuję to już przez pryzmat drugiego pokolenia, bo najpierw moje dzieci, a teraz wnuki mają ten sam problem. Mimo to wierzę, że właśnie dzięki demokracji, ta sytuacja ulegnie zmianie.
Wielu uczestników wyrażało ambiwalentne odczucia względem obecnej sytuacji w Polsce, jednak zgodnie twierdzili, że 4 czerwca to data, która powinna być upamiętniona. - Myślałem, że ten toast za wolną Polskę będzie wzbogacony o odpowiednią oprawę, choćby plakaty z tamtego okresu, czy sztandar Solidarności – mówki Kazimierz dawny działacz Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego. -
To miłe, ze ktoś pamięta ówczesne wybory, ale wydaje mi się, że nie wszystkie nie wszystkie z 25 postulatów zrealizowano. Jednak był to piękny czas, kiedy pokazaliśmy komunistom, że chcemy zmian i udało nam się zmienić ówczesny kraj.
Były też osoby, które nie wzniosły toastu. - Przyszedłem w nostalgicznym nastroju – mówi Andrzej, były członek Solidarności. - Chciałem zobaczyć ilu kolegów z dawnych czasów pojawi się na placu i kilku z nich spotkałem. Jednak nie wzniosę toastu i trzymam się na dystans od sceny, bo nie koniecznie chciałbym otrzymać kubek z sokiem z rąk niektórych osób, które tam widzę. Zmiany w Polsce nie poszły w tym kierunku w jakim chcieliśmy. Okazuje się, że nieważne jest to, jaki mamy ustrój. Władza i tak cechować się będzie arogancją. Gdyby hasło dzisiejszego wydarzenia brzmiało „toast za walczących o wolną Polskę” to bym przechylił kubek, ale obecna sytuacja w kraju nie pozwala, abym świętował. Ta demokracja, za którą wielu cierpiało internowanie, czy naloty esbecji, otworzyła jedynie drzwi karierowiczom i populistom. Pracownik, czy robotnik dalej żyje w nędzy, a nasz były prezydent radził zmianę pracy i kredyt. Nie takiej wolnej Polski chcieliśmy.
W gwarze i stłumionym zgiełku koszalinianie uczestniczyli w happeningu razem, choć w różnych nastrojach.