Na trybunach w rejonie rzutni do młotu nie zabrakło zagrzewających do boju polskie zawodniczki – jeszcze przed konkursem gdy na stadionie panowała cisza związana ze startem kolejnego biegu eliminacyjnego na 200 metrów w położonej w innej części stadionu strefie dla mediów doskonale było słychać skandujących „Anita Włodarczyk, Anita Włodarczyk” oraz „rekord świata, rekord świata”. Sam konkurs nie był taki jaki miał być. Pełno było nerwów, a kolejne rzuty przyprawiały o mocniejsze bicie serca. Wszystko zaczęło się od 70.45 Anity Włodarczyk i rzutu w siatkę Joanna Fiodorow. To z pewnością nie był wymarzony przez polskich kibiców początek finału. Nerwy ukoiła natomiast Malwina Kopron, która uzyskała 74.76 i po pierwszej kolejce była liderką walki o medale mistrzostw świata. Na szczęście kolejna seria przyniosła poprawę humorów u Fiodorow, która wysunęła się na trzecie miejsce z wynikiem 73.02. W drugiej kolejce Włodarczyk rzuciła w okolice 75 metrów, ale wypadła z koła. Tymczasem zawsze dobrze spisująca się na dużych imprezach Chinka Zheng Wang odebrała prowadzenie Kopron po rzucie na 75.94. Nerwy trwały dalej – w trzeciej próbie Anita uzyskała jedynie 71.94 i do drugiej części konkursu przystępowała z szóstym rezultatem. Wyższej sklasyfikowane były wtedy piąta Fiodorow i druga Kopron. Wszystko zmieniło się w czwartej kolejce – Anita Włodarczyk rzuciła 77.39, wyszła na prowadzenie i jednocześnie zagwarantowała sobie złoty medal, a Kopron spychając na brązową pozycję. Potem było jeszcze lepiej bo Polka posyłała młot na 77.90 i zwycięstwem dodatkowo sprawiła sobie prezent z okazji jutrzejszych urodzin.