Ta przewrotna „definicja" jest oczywistą prowokacją i może być wyłącznie pretekstem do stworzenia spektaklu pełnego sprzecznych przekazów i sytuacji układających się w ciąg paradoksalnych zdarzeń, w jakich znajdują się i jakie tworzą bohaterowie sztuki. Prowokacją tym bardziej dotkliwą, że dotyczy ona dość wrażliwego tematu: obyczajowości.
Wyobraźmy sobie nasze życie, w którym nikt z nas nie mówi prawdy: świadomie lub nieświadomie mija się z nią na każdym kroku. Byłoby chyba strasznie... I wyobraźmy sobie nasze życie, w którym wszyscy mówimy tylko prawdę, dokładniej: każdy swoją prawdę. Tak jak ją rozumiemy, prawdę, w której jesteśmy jedynym punktem odniesienia. Byłoby zapewne równie trudno... Prawda i kłamstwo to dwa nierozłączne światy. Zawsze razem, tuż obok siebie, jak dwie strony medalu. Awers i rewers naszego życia.
Każdy z nas podąża własną drogą. Nie ma na niej skutecznych drogowskazów, które byłyby w stanie w każdych okolicznościach uchronić nas przed kłamstwem, błędem, porażką, okrucieństwem i śmiesznością, którymi możemy obdarzyć bliskich i... siebie. Wybór drogi lub gotowość do naprawienia błędu zawsze zależą od nas.