Koszykarze AZS Koszalin przegrali pierwsze spotkanie w Kołobrzegu 72:82. Środowy mecz będzie okazją do rewanżu na Kotwicy.
Koszalinianie przegrali dwa spotkania z rzędu. Porażka ze Stelmetem Zielona Góra jest o tyle przygnębiająca, że podopieczni trenera Cizmicia prowadzili przez cały mecz, popełniając w końcówce głupie błędy, które dały gospodarzom szanse na wygraną. Walter Hodge z zimną krwią wykorzystał 'prezenty' od Akademików i wyprowadził swój zespół na jednopunktowe prowadzenie. Ciężko wyróżnić któregoś z zawodników za postawę, koszalinianie po raz kolejny grali zespołowo, a punkty rozkładały się równomiernie. Martwić może jedynie duża liczba fauli. Zielonogórzanie wykonywali aż 40 rzutów wolnych - agresywne krycie jest oczywiście mile widziane, jednak nie należy przesadzać. W pojedynku pucharowym z Kotwicą Kołobrzeg zawiodła obrona, szczególnie w pierwszej połowie. Gospodarze wchodzili w strefę podkoszową Akademików bez większych problemów. Na obwodzie szalał Grzegorz Arabas, który wziął odwet za słaby występ w koszalińskiej hali. - Jeżeli chodzi o grę moich zawodników w Zielonej Górze, to jestem z nich dumny. Ciężko jest skomentować mecz, w którym wygrywało się przez prawie 40 minut. - ocenił krótko mecz w Zielonej Górze, trener Cizmić.
Druga połowa w Kołobrzegu pokazała, że koszalinianie potrafią świetnie bronić, podobnie również było przez 35 minut w Zielonej Górze. Jeżeli Akademicy będą w stanie grać w defensywie na podobnej intensywności jak w wyżej wymienionych przypadkach, to środowy pojedynek powinien być dla nich łatwy i przyjemny. Pressing na niskich zawodnikach Kotwicy sprawiał kołobrzeżanom wiele kłopotów. Rzuty były oddawane z nieprzygotowanych pozycji i koszalinianie często przechwytywali piłki. Wysokie krycie od początku spotkania powinno zaskoczyć zespół trenera Tomasza Mrożka. W grze ofensywnej Akademicy nie mieli większych problemów, sporą chęcią do gry i do rzucania wyróżniał się Jeff Robinson, który przeplata dobre spotkania z nieco gorszymi, jednak o jego zapał i motywację można być spokojnym.
Kibice AZS będą ponownie liczyć na dobry występ Darrella Harrisa. Amerykanin udowodnił, że lubi grać przeciwko swojej byłej drużynie, rzucając jej odpowiednio 10 i 17 punktów. Graczem, na którego będzie trzeba zwrócić uwagę będzie Grzegorz Arabas. Pierwsze spotkanie przeciwko AZS, 33-latek nie mógł zaliczyć do udanych, jednak mecz w hali Milenium był zupełnie inny - 24 pkt. 4/4 za trzy. To pokazuje, jak bardzo niebezpiecznym zawodnikiem jest Arabas. Sek Henry dobrze wywiązał się z krycia Waltera Hodge'a, więc z byłym graczem AZS nie powinien mieć problemów.