Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
Wydarzenia

Rewitalizacja Rynku

Autor Paweł Kaczor / info. UM Koszalin 24 Czerwca 2014 godz. 11:57
Zgodnie z umową firma „Infrabud”, która jest wykonawcą rewitalizacji Rynku Staromiejskiego, ma zakończyć ją do 30 czerwca. Wiadomo już, że to nie możliwe. – Liczymy, że prace zostaną zakończone ok. miesiąc później. – mówi Robert Grabowski, Rzecznik Prasowy Prezydenta Koszalina.

1/11

2/11

3/11

4/11

5/11

6/11

7/11

8/11

9/11

10/11

11/11

Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie było zamieszczone w naszej galerii, prosimy przesłać informacje na adres email: redakcja@ekoszalin.pl. W tytule prosimy umieścić słowo WIZERUNEK. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.
Galeria z artykułu: Rewitalizacja rynku opóźniona!

Czytaj też

Wakacyjny rynek pracy

Paweł Kaczor / info. kariera.forbes.pl / fot. Charlie Neuman/U-T San Diego/Zuma Press - 20 Czerwca 2014 godz. 16:48
Rynek pracy sezonowej zaczyna się w czerwcu, zaś kończy – w październiku. W tym czasie zajęcia szukają najczęściej studenci, uczniowie, osoby bezrobotne lub niewykwalifikowane. Zwykle podejmują oni pracę w sektorach związanych z turystyką, gastronomią, czy promocją. Nie jest to jednak reguła. Chętni nadal mogą znaleźć oferty pracy na sezon wakacyjny. – Na dzień dzisiejszy kwestia pracy sezonowej jest trochę na wyczerpaniu. Pod koniec maja i na początku czerwca było najwięcej ofert. Mieliśmy ich nawet kilkadziesiąt. Obecnie w naszym Biurze Karier jest jeszcze kilkanaście ofert pracy sezonowej. – mówi Krzysztof Głowacki, dyrektor Biura Karier Politechniki Koszalińskiej.   Zarobki są różne. Z reguły pracodawca określa stawkę dzienną, np. ostatnio za dzień pracy w kioskach sprzedających pieczywo na terenie pasa nadmorskiego proponowano 70 zł. – Pracodawcy z reguły proponują płace za dzień pracy, gdyż często nie ogranicza się on do typowo np. 8 godzin. Czas pracy uzależniony jest od tego jaka jest pogoda i może wynieść nawet 10-12 godzin. – komentuje Głowacki. Jednak są też pracodawcy, którzy oferują stawkę godzinową. – W zależności od tego jaka to jest praca i jakich umiejętności wymaga to godzinne wynagrodzenie wynosi 7-10 zł. – sądzi Głowacki.   Niektórzy pracodawcy w zamian za niższą stawkę godzinową, proponują pewien procent od zysków, które przynosi dany punkt. – Zazwyczaj jest to 1-2 procent od wszystkich wpływów. Są osoby, które się chętnie na to zgadzają. Są one skłonne pracować za niższą stawkę, aby mieć dodatkowy zarobek z obrotów. – informuje dyrektor Biura Karier PK. Pracodawcy najczęściej szukają osób do pracy w hotelu, przy pamiątkach, czy w gastronomii. – Oferują oni właśnie tego rodzaju prace. Jakiś szczególnych, niespotykanych, czy dziwnych ofert pracy nie odnotowaliśmy. – mówi Głowacki.   Jednym z wymogów, który stawiają pracodawcy, jest status ucznia lub studenta. – Pracownik jest wtedy „tańszy”, bo nie trzeba odprowadzać za niego składek. – informuje dyrektor Biura Karier PK. Istotna jest również dyspozycyjność. Decydując się na pracę warto pamiętać o umowie. – Zawsze uczulamy przyszłych pracowników, który podejmują prace sezonową na to, żeby pracodawcy podpisali z nimi umowę-zlecenia lub umowę o dzieło. Praca bez żadnych zabezpieczeń wiąże się z różnymi komplikacjami, np. z brakiem wypłaty. – komentuje Krzysztof Głowacki, dyrektor BK PK.   Z raportu „Wakacyjny rynek pracy”, który przygotowała agencja pracy Work Service, wynika, że najlepiej wynagradzaną pracą sezonową w Polsce jest pomoc w biurze. Średnie wynagrodzenie za takie zajęcie wynosi 14,9 zł netto za godzinę pracy. Kolejne warte polecenia prace to hostessa, kurier, ankieter, dostawca pizzy, opiekun do dzieci, pracownik sezonowy w ogrodnictwie, ulotkarz, kelner oraz pomoc kuchenna w restauracji. Autorzy przyjrzeli się również emigracji zarobkowej za granicą.   Bliskością geograficzną i wyższymi stawkami niż w naszym kraju, kuszą Niemcy. Monter linii produkcyjnej za miesiąc pracy może zarobić 1600-2400 euro, pracownik biurowy – 1250-2150 euro, zaś osoba zatrudniona w rolnictwie i sadownictwie – 1050-1900 euro. Natomiast w Anglii największe zapotrzebowanie jest na kelnerów, pracowników budowlanych, czy osoby pracujące w kuchni. Na najatrakcyjniejsze wynagrodzenie według agenci pracy Work Service mogą liczyć ci pierwsi.

Urzędnicze absurdy

Paweł Kaczor / grafika: czechofil.pinger.pl - 19 Czerwca 2014 godz. 6:00
Nonsensy w Polsce to rzecz powszechna i niestety wpływająca na życie nas wszystkich. Zastanawiamy się, czy to idiotyczne jest prawo, czy też to urzędnikom czasami brak wyobraźni. A może jedno i drugie? Chcecie pewnie przykładów? Oto one… Cztery mieszkanki RDP „Ostoja” musiały się wyprowadzić, bo rozmiar pokojów nieznacznie (1,1 m kw. w jednym, 60 cm kw. w drugim i 40 cm kw. w trzecim, czyli dla tych którzy mają kłopoty z wyobrażeniem sobie przestrzeni wyjaśnię, że to obszar wielkości 8 cm na 5 cm) przekraczał wytyczne rozporządzenia. Nie pomogły prośby i błagania. Nie pozwolono im zostać. Urzędnik trzymając się litery prawa był bezwzględny. Pensjonariuszki RDP-u musiały się wyprowadzić.   A oto drugi przykład idiotyzmu. Dyrektor koszalińskiego więziennictwa płk Krzysztof Olkowicz został uznany przez sąd za winnego ws. wpłacenia 40 zł grzywny za osadzonego w areszcie chorego psychicznie mężczyznę. Trafił on tam, bo nie zapłacił za kradzież wafelka wartego 99 gr. Płk Olkowicz został nagrodzony przez Radio TOK FM za to, że „zachował się jak człowiek, który żyje w kraju, gdzie prawo działa według zasady dobra i słuszności”.   Nierzadko bywa tak, że przedstawiciele najwyższych władz na każdym kroku wymyślają coś, przez co zwykły obywatel musi się zderzyć ze ścianą absurdu i braku dobrej woli. Wróćmy do koszalińskiej „Ostoi”.   Dwa lata temu rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej zmieniło dopuszczalny rozmiar pokoju, w którym mogą mieszkać pensjonariusze Rodzinnego Domu Pomocy. Na jedną osobę musi przypadać minimum 8 m kw. zamiast dotychczasowych 6 m kw. Pokoje w koszalińskiej placówce były minimalnie za małe. Paniom, które tam mieszkały jednak to nie przeszkadzało. Mimo to, kazano im się wyprowadzić. Sprawa skończyła się połowicznym „sukcesem”.  Czterem paniom, które nie mają rodzin, a trafiły do domu opieki decyzją MOPS-u, pozwolono zostać w placówce. Zapewniono im jednoosobowy pokój, który jest zgodny metrażem z rozporządzeniem. Jednak rodziny czterech pozostałych pań musiały szukać miejsce dla nich w innych ośrodkach.   W maju 2014r. wspomniany wcześniej płk Krzysztof Olkowicz - dyrektor koszalińskiego więziennictwa - został uznany przez sąd za winnego wpłacenia 40 zł grzywny. Płk Olkowicz wpłacił pieniądze za mężczyznę, który był chory psychicznie. Arkadiusz K. trafił do aresztu za kradzież wafelka o wartości 99 groszy. O wpłaceniu grzywny za ubezwłasnowolnionego Arkadiusza K. donieśli do Ministerstwa Sprawiedliwości podwładni pułkownika. Do dziś nie są znani. Powiadomili oni resort o podejrzeniu naruszenia art. 57 Kodeksu Wykroczeń, który zabrania zbiórek na grzywnę, a także opłacania jej osobom niebędącym krewnymi osoby skazanej. Resort przesłał anonim koszalińskiej policji, która wszczęła postępowanie zakończone wnioskiem o ukaranie. W maju koszaliński sąd uznał, że płk Olkowicz jest winny podżegania jednego ze swoich podwładnych do zapłacenia grzywny. Stało się tak, gdyż pułkownik nie wpłacił grzywny osobiście. Potrzebną kwotę przygotowała jego sekretarka (o co prosił), a wpłacenie grzywny zlecił zastępcy dyrektora aresztu śledczego.   To tylko dwa „najświeższe” przypadki bezdusznego prawa, które „zadziałało, a raczej nie zadziałało” na naszym terenie. Absurdem całkowitym jest historia mężczyzny, który za własne pieniądze wyremontował przyznane przez pewien Urząd Miasta komunalne mieszkanie. Po kilku latach, kiedy jego dzieci zaczęły dorastać, wystąpił do ów Urzędu o zmianę lokalu na większy. Urzędnicy po przeprowadzeniu inspekcji w mieszkaniu odrzucili jego wniosek, a także kazali przywrócić mieszkanie do stanu pierwotnego. Czyli co? Mężczyzna ten musi skuć płytki z łazienki i podrapać ściany?   Przypadki można by mnożyć. Chcecie? Proszę bardzo….   W 2010r. było głośno o tym, że w miejscowości, która nie istnieje, zameldowane były 362 osoby. W Sosnowcu tamtejszy Sąd Rejonowy wezwał Henryka Georga Dietla oraz jego rodzinę do stawienia się. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że mężczyzna zmarł w… 1911r.   Pewien lekarz orzecznik pomylił się podczas komisji lekarskiej - zrobił „literówkę” i zamiast „6” napisał „7”. Błąd popełnił orzecznik, ale świadczenie zatrzymano poszkodowanemu.   Sytuacja z pewnego Urzędu Gminnego – jeden z interesantów wszedł do pokoju i był świadkiem nieuprzejmego, a nawet aroganckiego zachowania się urzędniczki wobec petenta. Poruszony tym zwrócił się z zapytaniem: „Dlaczego pani jest tak nieuprzejma?” Odpowiedź była krótka i zuchwała: „Ładnie bym wyszła na tej uprzejmości”. Czy to wymaga komentarza? Tak, wymaga.   O wypowiedź poprosiliśmy Roberta Grabowskiego, rzecznika prasowego prezydenta Koszalina.   - Z jednej strony przepisy czasem ograniczają zdrowy rozsądek. Niestety są one często rzeczywiście niespójne albo nieżyciowe. Z drugiej strony wszędzie ten zdrowy rozsądek powinien obowiązywać. W każdej sytuacji, która dotyczy miasta bądź mieszkańców, ważne jest, żeby jednak porozmawiać. Nie kierować się tylko i wyłącznie tym, co narzucają przepisy. One powinny służyć do pomocy, do określenia jakiś ram. Oczywiście są takie obszary, gdzie trzeba bazować wyłącznie na przepisach, np. w kwestiach prawa jazdy i dowodów osobistych. Jednak są takie obszary, gdzie taki czynnik czysto ludzki, związany ze współczuciem i z tym, że osoby znajdują się w różnych sytuacjach finansowych i życiowych, jest istotny. Obszary te wymagają indywidualnego podejścia i pod takim kątem myślę, że znaczna część pracowników w samorządzie i administracji, pracuje. Przepisy są oczywiście bardzo ważne, ale powinno też obowiązywać indywidualne podejście, takie zdroworozsądkowe. – mówi Robert Grabowski.   Urzędnik jest przedłużonym ramieniem władzy i jego niewłaściwe postępowanie nabiera charakteru politycznego. Prowadzi często do uogólnienia, wyrażającego się w sformułowaniu: arogancja władzy.   Wykonując swoje obowiązki, urzędnik - i tu się zgadzam z prezydenckim rzecznikiem - powinien oczywiście znać i przestrzegać przepisów, ale nie może też zapominać, że obowiązują go również normy moralne i reguły obyczajowe. Zlekceważenie tej prawdy prowadzi do przekształcenia się urzędnika w bezdusznego biurokratę.   Dlatego dziś rozpoczynamy naszą akcję: prosimy Was, drodzy Internauci, podawajcie nam absurdy, z którymi przyszło Wam się zmierzyć. 

Budowa trwa – korki zmaleją

Paweł Kaczor / info. UM Koszalin / fot. główne: FB Piotra Jedlińskiego - 18 Czerwca 2014 godz. 15:32
Część pierścienia wewnętrznego Koszalina od ul. BoWiD do ul. Morskiej zostanie oddana do użytku na przełomie czerwca i lipca. Natomiast cały ring - w październiku. Droga umożliwi ominięcie korków w centrum miasta. Odcinek drogi od ul. BoWiD do ul. Morskiej wraz z rondem ma zostać otwarty na przełomie czerwca i lipca. – Ten odcinek pozwoli nam skierować ruch z Poznania do Kołobrzegu i Mielna bezpośrednio pierścieniem. Nie trzeba będzie wjeżdżać do centrum Koszalina. – mówi Robert Grabowski, Rzecznik Prasowy Prezydenta Koszalina. Natomiast fragment pierścienia wewnętrznego naszego miasta od ul. Morskiej do ul. Władysława IV ma być gotowy w październiku br. – W tej chwili trwa wylewanie betonu na nowo budowanym moście. Prowadzone są również roboty wykończeniowe na pozostałych odcinkach. – komentuje Robert Grabowski.   Warto dodać, że od 23 do 27 czerwca wprowadzony zostanie ruch wahadłowy przy ul. Władysława IV – wyjazd na Jamno. Utrudnienia związane są z budową nowego ronda, które jest częścią wspomnianej inwestycji. Poniżej prezentujemy Wam schematyczną mapkę Koszalina z zaznaczeniem trasy, która pozwoli ominąć centrum miasta i poruszać się po wygodnych, niedawno oddanych do użytku, a tym samym mniej znanych kierowcom z głębi kraju, drogach. – Trasa zaznaczona jest kolorem czerwonym. Liczymy, że dzięki mapce, kierowcy odwiedzający Koszalin nie będą mieli kłopotu w poruszaniu się po naszych miejskich drogach. – podaje Grzegorz Śliżewski, z Biura Komunikacji Społecznej UM w Koszalinie.   grafika: UM Koszalin W ramach zadania „Budowa i przebudowa dróg stanowiących zewnętrzny pierścień układu komunikacyjnego miasta Koszalina – połączenie ul. BoWiD z ul. Władysława IV” zostanie wybudowana droga wraz z pełną infrastrukturą i 160 m mostem przez Dzierżęcinkę oraz ścieżka rowerowa. Koszt inwestycji wynosi ok. 41 mln zł. Budowa całego pierścienia wewnętrznego Koszalina obejmuje 3 etapy (2 już zrealizowano), a jego łączny koszt to ok. 100 mln zł.   Ring połączy ul. Gnieźnieńską z ul. Władysława IV. Obejmuje on ok. 12 km nowych dróg ze ścieżkami rowerowymi, oświetleniem i infrastrukturą oraz 10 rond. Jego 3 część obejmuje prawie 3 km nowej drogi, która powinna zostać oddana do użytku zgodnie z harmonogramem. Ring m.in. odciąży ruch w śródmieściu Koszalina, usprawni komunikacyjnie miasto, a także pozwoli na sprawniejszą obsługę pomiędzy osiedlami i dzielnicami.