Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
KATEGORIA

Wideo

Tomasz Bernacki: Drogowcy topią pieniądze w błocie. Nasze pieniądze

Film eWok, film: Piotr Walendziak - 22 Kwietnia 2021 godz. 5:28
- To jest remont wyłącznie do pierwszego deszczu, a nie na miesiące - twierdzi Tomasz Bernacki, radny Koalicji Obywatelskiej, który od dawna zabiega o to, by w Koszalinie drogowy zrezygnowali z dotychczasowej metody wyrównywania dróg gruntowych i zastąpiono ją nieco droższą, ale znacznie bardziej efektywną metodą układania płyt, płyt jumbo, czy kruszywa. Podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej, radny Berlicki zamierza w tej sprawie złożyć do prezydenta Koszalina interpelację. - Mamy XXI wiek i dojazd do własnej nieruchomości jest rzeczą normalną. Nie mam pojęcia dlaczego przywracanie normalności napotyka na tyle trudności - mówi Bernacki, który w radzie stoi na czele komisji Gospodarki Komunalnej.  Niedawno, gdy z drogi publicznej - Ul. Hallera - inwestor zdecydował się zdjąć należące do niego płyty kilkaset osób zostało pozbawionych dojazdu. Problem ma także ponad trzystu mieszkańców tej ulicy, którzy zamieszkują bloki usytuowane od strony ul. Gnieźnieńskiej. Wkrótce jednak, tu sytuacja ma się zmienić. 

Ostatnie dni konsultacji Krajowego Planu Odbudowy. Miasta walczą o większy dostęp do unijnych środków

Film Ala za newseria.pl - 26 Marca 2021 godz. 8:17
Największe polskie miasta i ich obszary metropolitalne zostały potraktowane jak beneficjenci drugiej kategorii – to stanowisko prezydentów miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich dotyczące rządowego Krajowego Planu Odbudowy. W toku trwających konsultacji postulują włączenie dużych miast do różnych obszarów projektów, z których zostały one wyłączone, m.in. dotyczących transportu szynowego czy ochrony środowiska. Konsultacje dokumentu potrwają do 2 kwietnia. – Krajowy Plan Odbudowy jest dokumentem, który w dużej mierze opiera się na wsparciu za pośrednictwem organów centralnych. W naszej ocenie efektywniejsze i dużo skuteczniejsze będzie działanie poprzez samorządy i o takie rozwiązania będziemy zabiegać – mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Kamiński, dyrektor Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta Urzędu Miasta Poznania. – Konsultacje jeszcze trwają, ale składamy stosowne postulaty poprzez Unię Metropolii Polskich, jako samorząd oraz za pośrednictwem innych podmiotów, które z nami współpracują i są w te działania zaangażowane. Krajowy Plan Odbudowy opracowany przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej to dokument, który ma być podstawą do wydatkowania przyznanych Polsce funduszy pomocowych Unii Europejskiej w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. W tej chwili trwają jego konsultacje społeczne. Prezydenci miast Unii Metropolii Polskich ocenili go krytycznie, argumentując, że nie uwzględnia on w wystarczającym stopniu potrzeb największych miast Polski oraz ich obszarów metropolitalnych. Stwierdzili także, że pominięcie największych polskich miast w dostępie do środków finansowych UE na niskoemisyjny transport czy zielone i niebieskie inwestycje może spowodować, że wykorzystanie funduszy i zrealizowanie celów UE będzie niemożliwe.   – Zaskakujące jest to, że wsparcie jest skoncentrowane bardziej na podmiotach małych lub średnich. Oczywiście mamy świadomość potrzeb, jakie występują w małych samorządach, i konieczność finansowania zadań, które są w małych i średnich miastach, a także na wsiach, ale duże miasta wojewódzkie są motorem napędowym lokalnych gospodarek. Pominięcie ich w niektórych obszarach KPO stanowi bardzo duży problem i będziemy próbowali nadal dyskutować ze stroną rządową, aby te relacje odwrócić – zapowiada Grzegorz Kamiński. Jak podkreśla, dyskryminujące dla dużych miast są m.in. zapisy dotyczące komunikacji i transportu. Zakładają one wsparcie tylko dla inwestycji w obszarze komunikacji autobusowej, opartej na wodorze czy pojazdach elektrycznych, ale zupełnie pomijają transport szynowy. – Duże miasta miałyby zrezygnować z tramwajów na rzecz autobusów? Nie ukrywam, że ja sobie tego nie wyobrażam – kwituje ekspert z Urzędu Miasta Poznania.  Zaznacza, że poza transportem w dużych metropoliach jest wiele innych obszarów, które wymagają wsparcia. Należy do nich np. ochrona jakości powietrza. W tej kwestii potrzebna jest pomoc finansowa zarówno dla mieszkańców na wymianę źródeł ciepła, jak i dla miast na budowę sieci ciepłownictwa miejskiego oraz tworzenie obszarów zielonych. – Emisja z transportu, ograniczenie emisji pyłów z tzw. kopciuchów może wpłynąć na poprawę jakości życia mieszkańców, ale także na atrakcyjność inwestycyjną miasta – wyjaśnia dyrektor Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta w poznańskim urzędzie. – Kolejny obszar to wsparcie dla przedsiębiorców. Jeżeli KPO ma być planem popandemicznym, to powinniśmy w dużej mierze wspierać lokalną gospodarkę. Z pewnością wzrośnie bezrobocie, szczególnie w tych branżach, które są najbardziej dotknięte przez lockdown i pandemię, zatem należy stworzyć ofertę pomocową dla przedsiębiorców i mieszkańców, np. instrumenty wsparcia w zakresie najmu lokali lub zachęty do tworzenia nowych firm – wymienia. Poznań liczy również na dofinansowanie nowoczesnych rozwiązań w edukację zdalną i kolejne e-usługi dla mieszkańców. – To wszystko może dać mieszkańcom i przedsiębiorcom z dużych ośrodków szansę na szybszy wzrost po pandemii – podkreśla Grzegorz Kamiński. – Każde środki finansowe, które będą wydane w Wielkopolsce, będą pieniędzmi dobrze zainwestowanymi. Od wielu lat widzimy, że rządowe finansowanie koncentruje się na regionach wschodnich. Oczywiście mamy świadomość potrzeb w tych regionach, ale niestety w ten sposób tworzymy potencjał inwestycyjny na Wschodzie, tracąc ten, który jest na Zachodzie. Mimo tego, że regiony zachodnie nadal dynamicznie się rozwijają, moglibyśmy osiągnąć więcej, rozwijać się jeszcze szybciej, tworzyć jeszcze lepszą przestrzeń i dawać szansę do bogacenia się mieszkańców i przedsiębiorców. Krajowy Plan Odbudowy powstał w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej we współpracy z resortami odpowiedzialnymi za poszczególne obszary. 26 lutego rozpoczęły się konsultacje społeczne projektu, a od kilku dni równolegle trwają również wysłuchania KPO. Zakończą się one 2 kwietnia, a do 30 kwietnia KPO trafi do Komisji Europejskiej, która będzie mieć dwa miesiące na jego zaakceptowanie. Dokument będzie podstawą do skorzystania z Funduszu Odbudowy, w ramach którego Polska otrzyma 58 mld zł w postaci dotacji i pożyczek.

Tenisistka, która potrafi podbijać piłkę

Film At, film: Twitter/Darren Cahill - 24 Marca 2021 godz. 6:53
Wczoraj w Miami podczas turnieju WTA1000 był Media Day. Z tego powodu kilka tenisistek spotkało się z reporterami. 29-letnia Rumunka Simona Halep, która sklasyfikowana jest aktualnie na 3. miejscu najlepszych tenisistek poinformowała, że poddała się szczepieniu na Covid-19. Równocześnie przypomniano jej nieprzeciętne umiejętności piłkarskie. jakie Sami się przekonajcie... Dodajmy, że w pierwszej rundzie turnieju Magda Linette wygrała 6:1, 3:6, 6:0 z Robin Montgomery (USA, WC). Iga Świątek, która w turnieju została rozstawiona z nr 15 w czwartek zagra z Czeszką Barborą Krejcikovą. Krejcikova pokonała Rosjankę A. Blinkową 6:1, 3:6, 6:3. 

Senator Gawłowski ujawnia kolejne afery PiS

Film Ala za FB/Stanisław Gawłowski - 23 Marca 2021 godz. 6:59
- Niegospodarność i nepotyzm w WFOŚiGW Szczecinie. Od 2 lat niszczeje budynek po biurze WFOŚ w Koszalinie, a w samym funduszu zatrudniani są członkowie PiS lub ich rodziny - mówi podczas spotkania z dziennikarzami Stanisław Gawłowski, niezależny senator z Koszalina. - Miejsce tej konferencji nie jest przypadkowe - mówił senator. - Ten obiekt od dwóch lat niszczeje. Nie jest wykorzystywany, nikt nie potrafi znaleźć dla niego najemcy. Dlaczego? Nikomu na tym nie zależy? To niegospodarność. Dodał i poruszył także wątek zatrudniania członków PiS. - Lista osób, które otrzymały etat za wspieranie PiS, jest naprawdę długa. Mam też oczywiście listę osób, które trzeba było popierać. To między innymi nasi posłowie z PiS - stwierdził Gawłowski.

Trafiające do Bałtyku zanieczyszczenia zostają w nim nawet 30 lat

Film Ala za Fundacja MARE - 22 Marca 2021 godz. 12:52
Morze Bałtyckie jest wyjątkowe w skali całego świata, ponieważ jest dość słodkie, a wymiana wody trwa w nim nawet 30 lat. To oznacza, że zanieczyszczenia, które trafiają do niego z niemal całego obszaru Polski, pozostają w nim na długo i wpływają na populację ryb bałtyckich. Z okazji obchodzonego 22 marca Światowego Dnia Ochrony Morza Bałtyckiego organizacje ekologiczne i rybacy apelują do konsumentów o pomoc w ochronie zasobów. – Nawet najmniejsza zmiana naszych codziennych przyzwyczajeń może wpłynąć na to, jak wygląda Bałtyk i na jak długo wystarczą nam jego zasoby – podkreśla Marcin Radkowski, prezes zarządu Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb. – Bałtyk jest bardzo specyficznym morzem, nawet w skali całego świata. Jest zbiornikiem wód brachicznych, dodatkowo jest dość słodkim morzem, a wymiana wody – przez to, że jest na wpół zamknięty – zajmuje mu około 30 lat. Dlatego wszystkie zanieczyszczenia i wszystko, co przedostanie się do Bałtyku, zostanie w nim minimum przez tyle czasu. Stąd tak ważne jest, żebyśmy zajęli się Bałtykiem i jego ochroną – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Olga Sarna, prezes zarządu Fundacji MARE. 22 marca w krajach położonych nad Bałtykiem co roku obchodzony jest Światowy Dzień Ochrony Morza Bałtyckiego, ustanowiony przez Komisję Helsińską w 1997 roku. Ma on zwrócić uwagę na konieczność podjęcia działań w celu ochrony wód tego morza i jego zasobów. – Do najważniejszych problemów, z jakimi boryka się Bałtyk, należą odpady morskie: wszelkiego rodzaju plastik, zagubione, stare sieci rybackie czy np. niedopałki papierosów. Widzimy też bardzo postępujące zmiany klimatyczne, a konkretnie zmiany temperatury wody, które mają bardzo duży wpływ na organizmy żyjące w morzu. Ten akwen jest też mocno zanieczyszczony – spływają do niego zanieczyszczenia z przemysłu i rolnictwa, a pod wodą znajdują się wraki z paliwem i broń chemiczna z czasów I i II wojny światowej, które także zagrażają Bałtykowi. Tym tematem trzeba się zająć, zanim w nadchodzących latach to wszystko zacznie przedostawać się do wody – podkreśla Olga Sarna. Jedną z najskuteczniejszych metod ochrony środowiska Morza Bałtyckiego jest zmniejszenie emisji zanieczyszczeń oraz eksploatacji jego zasobów, np. poprzez ograniczenie zużycia sztucznych nawozów w rolnictwie oraz skuteczniejsze oczyszczanie ścieków. Niemal cały obszar Polski (99,7 proc.) znajduje się w zlewni Bałtyku, więc każdy konsument ma wpływ na to, co ostatecznie trafia do morza. – Tak naprawdę nie ma znaczenia, gdzie jesteśmy: w Gdańsku, w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu – i tak mamy wpływ na Bałtyk. Wszystko to, co wylejemy czy wyrzucimy na ziemię, docelowo może spłynąć do Bałtyku i go zanieczyścić –wskazuje prezes zarządu Fundacji MARE. – W naszym najnowszym programie edukacyjnym Naturalnie Bałtyckie chcemy pokazać Polakom, że nawet najmniejsza zmiana naszych codziennych przyzwyczajeń może wpłynąć na to, jak wygląda Bałtyk i na jak długo starczą nam jego zasoby – podkreśla Marcin Radkowski, prezes zarządu Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb. Marka Naturalnie Bałtyckie informuje konsumenta, że ma on do czynienia z rybą bałtycką najwyższej jakości. Program ma na celu promowanie racjonalnego wykorzystywania zasobów morza i świadomej konsumpcji lokalnych ryb, których połów generuje najmniejszy ślad węglowy. Znakiem Naturalnie Bałtyckie oznaczane są produkty rybne wytwarzane z ryb pozyskanych z Bałtyku, zgodnie z najwyższymi standardami jakościowymi, a także bez szkody dla środowiska. Takim standardem jest też certyfikat MSC, który aktualnie polskie organizacje połowowe starają się uzyskać. – Standard Zrównoważonego Rybołówstwa MSC to trzon naszego programu i wyznacza zasady, jakimi powinny kierować się rybołówstwa, które chcą poławiać w sposób zrównoważony, czyli taki, żeby nie zagrażać ekosystemom morskim, żeby chronić zwierzęta, które żyją w morzach i oceanach, a przy okazji eksploatować stada i gatunki ryb, które konsumują ludzie na całym świecie – mówi dr Marta Potocka, menedżer ds. kontaktów z klientami biznesowymi i rybakami w MSC Polska i Europa Centralna. Polskie organizacje rybackie, które prowadzą połowy na Północnym Atlantyku czy Południowym Pacyfiku, są członkami  programu MSC już od ponad 10 lat. Od ubiegłego roku w procesie certyfikacji MCS uczestniczą też organizacje rybaków, którzy poławiają na rodzimym Bałtyku. – Wyniki audytów, którym poddawani są polscy rybacy na Bałtyku, poznamy za kilka miesięcy – wskazuje dr Marta Potocka. – Przystąpienie polskich rybaków do programu MSC będzie dowodem, że faktycznie wszyscy poławiający ryby na Bałtyku robią to w sposób zrównoważony, bezpieczny dla naszego akwenu. – Od jakiegoś czasu polscy rybacy są właściwie największą organizacją ekologiczną, której najbardziej zależy na tym, żeby dbać o zasoby Bałtyku. Realizowaliśmy projekty z wieloma organizacjami ekologicznymi, dotyczące np. usuwania z dna Bałtyku utraconych narzędzi połowowych, czyli tzw. sieci widm. Teraz jesteśmy w trakcie projektu, który ma ograniczyć emisję spalin emitowanych przez kutry rybackie. Staramy się też o certyfikat zrównoważonego rybołówstwa MSC dla naszych ryb bałtyckich – podkreśla Marcin Radkowski. Według danych Europejskiego Obserwatorium Rynku w zakresie Rybołówstwa (EUMOFA) statystyczny Polak zjada rocznie ok. 14,5 kg ryb, czyli nawet trzykrotnie mniej niż mieszkańcy krajów śródziemnomorskich. Co istotne, rzadko też sięgamy po ryby z Bałtyku. Rodzime gatunki, takie jak śledź, szprot, flądra, łosoś, turbot czy sandacz, częściej trafiają na stoły w Skandynawii czy Europie Zachodniej, gdzie są cenione przez konsumentów ze względu na swoje prozdrowotne właściwości. Badania jednoznacznie udowadniają, że ryby i przetwory rybne z Bałtyku zawierają śladowe zawartości zanieczyszczeń i nie zagrażają konsumentom. – Badania Morskiego Instytutu Rybackiego wskazują, że poziom zanieczyszczeń w rybach bałtyckich jest zdecydowanie niższy niż jeszcze 20–30 lat temu. Zresztą ryby bałtyckie nigdy nie przekraczały jakichkolwiek norm, nawet się do nich nie zbliżamy. Ryby bałtyckie są pełne wielonasyconych kwasów omega-3, mają łatwo przyswajalne białko, mikroelementy i witaminy, dlatego gorąco je polecam. Powinniśmy wszyscy dbać o Bałtyk i o rzeki, które do niego wpadają, żeby tych zasobów starczyło nam na jak najdłużej – podsumowuje prezes zarządu Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb.

TPD Koszalin: Jerusalema Dance Challenge

Film Ala za FB/TPD Koszalin - 22 Marca 2021 godz. 3:25
Z okazji Dnia Ogniskowicza TPD Koszalin przygotowało niespodziankę - Jerusalema Dance Challenge. Południowoafrykańska piosenka „Jerusalema” zyskała nowe życie dzięki grupie tanecznej z Angoli i daje ludziom na całym świecie poczucie bycia częścią wspólnoty w trakcie izolacji spowodowanej pandemią COVID-19. Lepsze napięcie mięśniowe, większa wytrzymałość i zdrowsze serce – korzyści zdrowotne wynikające z tańca są bezsprzeczne. Być może mniej ewidentną, ale równie ważną korzyścią, jaką daje taniec, jest to, że pozwala on przekraczać granice językowe i fizyczne oraz zbliża ludzi do siebie, tym samym tworząc poczucie wspólnoty w okresie dystansowania fizycznego wymuszonego przez koronawirusa. W ostatnich czasach stało się to jeszcze bardziej oczywiste dzięki globalnej modzie na taniec do piosenki „Jerusalema”, który niespodziewanie podbił świat.  Wszystko zaczęło się na początku 2020 roku, kiedy angolska grupa taneczna Phenomenos do Semba dodała własną choreografię do południowoafrykańskiego przeboju z 2019 roku pt. „Jerusalema” autorstwa Master KG i Nomcebo Zikode. Nakręcony gdzieś na podwórkach Luandy film JerusalemaDanceChallenge pokazuje grupę przyjaciół, którzy tańczą, nie przerywając posiłku. W dobie obecnej pandemii “film #JerusalemaDanceChallenge stał się odpowiedzią na zarazę”, pisze Ananya Jahanara Kabir, historyk literatury i kultury z King’s College ondon, w artykule opublikowanym na stronie „Modern Ghana”. „Niemal z dnia na dzień wszyscy, od policjantów w Afryce do księży w Europie, zaczęli publikować swoje własne filmy taneczne do »Jerusalemy«, odtwarzając tę choreografię”.   Siła i rozpoznawalność tańców grupowych, takich jak wyzwanie taneczne „Jerusalema”, leży w jego choreografii, która jest na tyle prosta, że zachęca ludzi do dołączenia, a równocześnie na tyle trudna, aby podtrzymać ich zaangażowanie. „Układ kroków wymaga ukierunkowanego ruchu poprzez przeskakiwanie z nogi na nogę i skręcenie ciała o 90 stopni w celu powtórzenia całego układu. L kroki tworzą przyjemne napięcie, a ponieważ ich układ się powtarza, do tańca mogą dołączać kolejne osoby, aż do zakończenia piosenki”, wyjaśnia prof. Kabir.   Tworzenie radości z bólu   Na swojej stronie na Facebooku zespół Phenomenos do Semba wspomina o „alegria da dança”, czyli radości płynącej z tańca. Synkopowane Według prof. Kabir „można to również odczytać jako »politykę radości« (ang. alegropolitics), czyli radość powstałą na bazie traumy i dehumanizacji. Z punktu widzenia historii niewolnictwo, kolonializm, komodyfikacja i ciągłe zagrożenie życia osób czarnoskórych jest źródłem afro-atlantyckiej kultury ekspresyjnej”. Ten paradoks między fascynującą żywiołowością afrykańskich rytmów i ich traumatycznymi źródłami było przedmiotem zakończonego projektu MODERNMOVES finansowanego przez UE, któremu przewodziła prof. Kabir i jej zespół z King’s College London.  Badaczka uważa, że bardziej użyteczne byłoby podejście do wyzwania tanecznego Jerusalema „w odniesieniu do toczących się procesów kreolizacji – mieszania się kultur – które są widoczne wzdłuż wybrzeży Atlantyku”, niż jako wewnątrzafrykańskiego zjawiska. „Wielokierunkowa, nieprzewidywalna, ale zawsze innowacyjna kreolizacja jest siłą napędową »polityki radości« dziedzictwa muzycznego i tanecznego Afryki. Spopularyzowanie południowoafrykańskiego utworu przez angolski film jest przykładem ducha współpracy i konkurencyjności kreolizacji”, twierdzi badaczka.  Płynne przejście od jedzenia do tańca wskazuje, że angolski zespół czerpie z „głębokich i wyraźnych zasobów afro-atlantyckich umiejętności przetrwania poprzez radość”, zauważa prof. Kabir. „»Jerusalema« stała się wiralem podczas pandemii koronawirusa, ponieważ wyzwanie związane z tańcem stało się prostym sposobem budowania wspólnoty: zwłaszcza w czasie, gdy ludziom tak bardzo brakuje do tego okazji”.   W ramach projektu MODERNMOVES (Modern Moves: Kinetic Transnationalism and Afro-Diasporic Rhythm Cultures) naukowcy badali ewolucję afrykańskich tańców, od plantacji po miasta na całym świecie. Celem projektu było poznanie powiązań współczesnego świata z kulturami opierającymi się na afrykańskich rytmach. Projekt zakończył się w 2018 roku.