- Jestem miło zaskoczony – mówi Mariusz Rodziewicz pomysłodawca giełdy, prowadzący bloga GraMuzyka. - Zdziwił mnie natychmiastowy odzew potencjalnych wystawców. W ciągu jednej doby od informacji na moim blogu o giełdzie, zgłosiło się pięciu chętnych do wystawienia swoich zbiorów. Jest tutaj obecnie dziesięciu wystawców. Widzę też, że jest zainteresowanie ludzi, przychodzą, przeglądają asortyment i wychodzą z zakupami. Chyba obydwie strony są zadowolone.
Są plany, aby giełda odbywała się cyklicznie, jednak nie ma jeszcze sprecyzowanych wytycznych. - Zastanawiam się nad tym ile musi minąć czasu pomiędzy kolejnymi giełdami – wyjaśnia Rodziewicz –
Chcę żeby zawsze było tu coś nowego i ciekawego. Robienie giełdy za często może spowodować, że będą się wystawiać ci sami ludzie z tym samym towarem.
Na stołach w sklepie gram można było „zanurkować” w kartonach z najróżniejszymi albumami. Obok płyt CD i winyli leżały także kasety magnetofonowe, które w ostatnich latach zyskały miano pełnoprawnego artykułu kolekcjonerskiego. Przeważały albumy rockowe i metalowe, ale na półkach sklepu Gram można było odnaleźć także używane czarne płyty z jazzem, czy muzyką poważną.
Stolik Marka Jastrzębskiego oprócz nośników muzycznych, był usłany różnego rodzaju gadżetami. - Na dzisiejszą giełdę przygotowałem wszystkie rzeczy, które mi zalegały od wielu lat w domu m.in. : CD, winyle, kasety, smycze, naklejki, ulotki, gazety, i t – shirty. Mam tego dosyć dużo, bo swoje zbieractwo uprawiam już od dwudziestu sześciu lat. Swój zbiór uzupełniam na bieżąco, a to co jet mi niepotrzebne wystawiam.
Czy w dzisiejszych czasach płyta jako nośnik ma racje bytu? Aleksander, jeden z klientów giełdy ma swoje zdanie w tej kwestii. - Życie weryfikuje i okazuje się, że nie zawsze można kupić płytę ulubionego zespołu, czy wykonawcy, którego by się chciało osłuchać. Czasem barierą są względy finansowe inny razem dostępność. Internet jest w takim wypadku ratunkiem. Natomiast cała ta otoczka wokół wyboru płyty, zakupu, rozpakowania jej, włożenia do odtwarzacza ma w sobie taką sympatyczną aurę - dodaje. - Jest to swego rodzaju inicjacja. Pamiętam takie czasy, że kupowało się płyty z muzyką, której się wcześniej nie słyszało, bo nie było próbek. Ta giełda to bardzo fajna inicjatywa, widać, że ludziom się podoba i oby tak dalej.
-Mam dla klientów dużo płyt CD z muzyką metalową i kilka albumów punkowych – mówi Marcin z Darłowa, jeden z wystawców. - Te wszystkie płyty są albo na wymianę, albo na sprzedaż. Jednym z rarytasów jakie mam dzisiaj w ofercie to np. pierwsza solowa płyta Kazika „Spalam się” z 1991 roku wydana jeszcze przez Zic Zac. To jest rzeczywiście biały kruk, bo do dzisiaj album nie miał wznowienia.
Grupki kolekcjonerów i ciekawskich nieustannie przewijały się przez sklep Gram. Klienci w skupieniu wertowali zbiory wystawców. Przy ściszonych głosach i sączącej się z głośników muzyce, kolejni klienci wychodzili ze sklepu z kilkoma winylami pod pachą. Inni dzierżąc w dłoniach nowy zakup z namaszczeniem studiowali okładki swoich zdobyczy, co skutkowało nieśpiesznym, powłóczystym krokiem. Debiut giełdy płytowej można uznać za udany.