Przestrzeń klubu wypełniał szmer pracujących maszynek i dźwięki muzyki rockowej. Artyści przy pracy w skupieniu dopieszczali swoje dzieła, a chętnych do ozdobienia ciała nie brakowało. W ciągu dwóch godzin od rozpoczęcia imprezy przewinęło się ponad sto osób, które z zaciekawieniem, a w niektórych
przypadkach z niecierpliwością podglądało zza pleców tatuażystów powstające wzory.
Tatuaż jest dla mnie przede wszystkim dziełem sztuki – mówi Andrzej Janicki, ze studia tatuażu Yakuza z Warszawy. - To także symboliczny sposób wyrażenia siebie. Wiele osób uważa, że tatuowanie swojego ciała to kwestia mody, czy zabawy. Natomiast moim zdaniem tak nie jest. Do każdego tatuażu trzeba dojrzeć. To musi być przemyślana decyzja. Warto jest odczekać i poszukać artysty, którego prace nam odpowiadają. Jakość wykonania jest niezmiernie ważna.
- Profesjonalnie zajmuje się tatuażem około 7 lat – mówi Dawid Dudek ze studia Studziński Tatoo w Słupsku – W ostatnich latach można zauważyć ogromny wzrost zainteresowania tym sposobem zdobienia ciała. Myślę, że wynika to ze zmiany nastawienia do tatuażu. Jeszcze całkiem niedawno była to tylko domena motocyklistów, czy znak rozpoznawczy nizin społecznych. Teraz tatuujemy prawników, pracowników urzędu miasta, policjantów i biznesmenów. Kompletnie zmieniła się klientela. I dzięki temu sztuka tatuażu się rozwija. Tatuaże są atrakcyjne zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy jesteśmy zdominowani przez kulturę masową, gdzie każdy chodzi w takich samych ubraniach, tych samych firm – dodaje. - Każdy właściwie wygląda tak samo. Jedyne co nam zostało, coś naprawdę naszego to skóra. Dzięki tatuażowi można podkreślić swój indywidualizm, choć są też osoby robiące sobie tatuaż na zasadzie zakupu nowego t – shirta.
Oprócz stoisk dla osób, które chciały się wytatuować organizatorzy przygotowali atrakcję, gdzie każdy mógł spróbować swoich sił jako artysta, tworząc na skórce od banana.
- Usłyszałem o takiej formie zabawy w tatuowanie i postanowiłem sie tym zająć – mówi Saski z Rybnika, pomysłodawca akcji Banana Ink. - Sześć lat temu zostałem zaproszony do udziału w jednym z większych konwentów w Polsce, jako taka ciekawostka. Pomysł rozwinął się do tego stopnia, że w tej chwili jestem zapraszany niemal na wszystkie tego typu imprezy w kraju. Dzięki temu mam okazję pokazać ludziom jak właściwie powstają tatuaże. Wykonałem kilka prac, że tak powiem „na ludziach”, ale uznałem, że milion artystów się tym zajmuje, a tatuowanie na skórkach od bananów, to tylko i wyłącznie moja działka.
Przy każdym stanowisku praca szła pełną parą. Najróżniejsze wzory nabierały kształtu ozdabiając rozmaite części ciała uczestników. - W sumie nie wiem od czego się zaczęło – mówi Paulina z Koszalina, którą spotkaliśmy w przerwie pomiędzy kolejną porcją tuszu, jaka miała wypełnić jej ramię - To taka forma upiększania ciała, sposób zatrzymania pewnych emocji, które towarzyszą danemu okresowi w życiu. To, że tatuaż pozostanie na całe życie, jeszcze bardziej mnie pociąga, bo zmusza do przemyślenia decyzji. Dla mnie nie jest to moda, czy kaprys.
- W tatuażach pociąga mnie permanentność – wyjaśnia Marika z Koszalina – Możliwość zapisania na stałe, na swoim ciele wizualnej inspiracji. Rzeczy dla nas aktualnie atrakcyjnej lub poczynionej spontanicznie. Przechadzając się pomiędzy stoiskami widzę , że tatuaż nadal spełnia swoją kulturową rolę – straszenia i dodawania siły. Można to zauważyć na srogich obliczach „wytrybowanych” panów z brodą (śmiech) - dodaje. - Osobiście nie widzę nic dla siebie w repertuarze oferowanym przez wystawców. Mam do siebie dystans, ale także wysokie poczucie estetyki. No, ale na kimś ten warsztat chłopaki zdobywać muszą. Na szczęście nie muszę to być ja – kwituje.
W programie oprócz samego tatuowania i konkursów przygotowane były koncerty, zespołów Skarpety i Oil Stains, a także pokazy pole dance. Na zwieńczenie imprezy zostali wyłonieni zwycięzcy w kategorii Tatuaż Dnia.