Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Hałas życia w Scenie

Autor Robert Kuliński/ fot. Art Rut 21 Lutego 2015 godz. 12:05
Koncert muzyki nosie, film eksperymentalny, czy performance zgłębiający pochodzenie sztuki? Występ Michała Brzezińskiego w Galerii Scena nie był łatwy do zdefiniowania.

Twórca, którego działania określane są mianem bioartu konfrontuje odbiorcę z bardzo skomplikowaną  formą. Dźwięk generowany za pomocą dekodowanych impulsów elektrycznych rośliny, ruchu mikrobów umieszczonych w  mikroskopie oraz dotyku ludzkiej skóry stał się prawdziwie nosieową etiudą życia. 

Dodatkowym elementem były obrazy  emitowane na ekranie, które miały przedstawić mikroby w ruchu. Brzeziński jednak zdecydował się na abstrakcyjne przetworzenie  wizji co z jednej strony wprowadziło widzów zakłopotanie, a z drugiej - w połączeniu z muzyką – oddziaływało na intuicję i wyobraźnię.

Podstawą całego przedsięwzięcia mała być analiza interakcji, czyli komunikacji na poziomie pierwotnym pomiędzy wymienionymi powyżej formami życia. Czy wszelkie przejawy aktywności można rozpatrywać jako komunikaty? To sprawa dyskusyjna, a sam performance  zdawał się być próbą

ucieczki od stricte naukowej dydaktyki.

Gdyby na ekranie pokazywane były „tańczące” pierwotniaki, a  transmisja dźwięku jedynie dopełnieniem obrazu, byłby to po prostu eksperyment biotechniczny, który opierałby się o naukową dosłowność. Galeria sztuki nowoczesnej nie jest chyba miejscem do prezentacji eksperymentów laboratoryjnych. Wszystkie elementy złożone w całość stały się ciekawą  prowokacją do rozmowy o istocie sztuki, o życiu w sztuce, a także granic ekspresji artysty.

Podczas wymiany zdań Ryszard Ziarkiewicz, prowadzący Galerię Scena sam podważył wymiar artystyczny samego wydarzenia. Zarzucał Brzezińskiemu brak komunikatywności przekazu. Nieścisłość z przedstawionym wcześniej „scenariuszem” perfomance' u: „Uczestnicy mieli zobaczyć efekt  interakcji, a nie film eksperymentalny.”.

Interakcja była  wyczuwalna jednak nie w sposób oczywisty. Sensorycznie - nierozumowo. Drżenie  pomieszczenia  pod naporem hałasu oraz ingerencje  Brzezińskiego za pomocą dotyku, chemikaliów czy modulacji dekodowanych sygnałów miało wymiar sprzężenia zwrotnego. Sama idea  opiera się na ciekawych kontrastach, przez co akcja

Brzezińskiego stała się fascynująca. Zaawansowana technika zaadaptowana do  nienaukowego zbadania  życia w kontekście sztuki  porywa zarówno karkołomnością, jak i geniuszem.

Interakcja, czy stylizacja na interakcję? Oddziaływanie, a może  tylko rejestracja aktualnego stanu obiektów? Czy komputer jest w tym wypadku narzędziem artystycznym, czy  naukowym? Gdzie pojawia się  granica  artyzmu? Czy użyteczność lub celowość przedsięwzięcia ma ważniejszą rolę niż efekt?

Tego typu pytania można mnożyć a i tak sprowadzą się tylko do jednego: co jest sztuką? Działanie  Brzezińskiego balansuje pomiędzy wieloma płaszczyznami, co już samo w sobie pobudza do myślenia. Kiedy dołączy się do tego element kreacji artystycznej, klaruje się dziwaczna diagnoza niedająca prostych odpowiedzi.

Wyzwanie intelektualne w dyskusji zostało podjęte w dość skromnym gronie, gdyż większość publiczności w czasie performance'u  opuściła salę klubową Centrum Kultury 105.

Następny artykuł